#156, 157 Kelly Rowland “Simply Deep” (2002) & The Pussycat Dolls “Doll Domination” (2008)

Kiedy dalsze funkcjonowanie zespołu Destiny’s Child wisiało na włosku, każda z dziewczyn zaczęła myśleć o karierze solowej. W 2002 Beyonce zaczęła pracę nad “Dangerously In Love”, Michelle wydała nawet własny album pt. “Heart to Yours”. Nic więc dziwnego, że i Kelly nabrała ochoty na nagranie czegoś pod własnym nazwiskiem. Album “Simply Deep” ukazał się w 2002 i spodobał się ludziom. Szczególnie singiel “Dilemma” pozamiatał na listach przebojów i zgarnął statuetkę Grammy. Mi szczerze mówiąc ta piosenka już się przejadła. Nadal jednak mam do niej ogromny sentyment, bo kojarzyłam ją na długo przed tym, zanim zaczęłam na poważnie interesować się muzyką. Nie lubię jedynie tego głosu, który pojawia się w tle nucąc coś na kształt “ooo”. Styl solowej płyty Kelly nie odchodzi od tego, co nagrywała z dziewczynami. Nadal siedzi w r&b. Na szczęście tak dobrze odnajduje się w tych rytmach, że słuchanie “Simply Deep” to przyjemność. Materiał jest podzielony mniej więcej równo. Z jednej strony dobre, kołyszące utwory, z drugiej strony zaś ballady. Z szybszych piosenek uwielbiam szczególnie “Stole”. Wprawdzie nie potrafię w tym momencie jej zanucić, ale samo słuchanie sprawia mi dużą przyjemność. Lubię również “Love/Hate”. A w szczególności początek. Fajny jest. Nieźle przedstawia się też “Past 12”. Moim numerem jeden z szybszych piosenek jest chyba “Train On a Track”. Ten numer najbardziej skojarzył mi się z twórczością Destiny’s Child. A to dlatego, że głos Kelly w niektórych momentach został podwojony. Innym znów razem śpiewa wers a już zaczyna inny. Nie umiem tego inaczej wyjaśnić. Na koncercie by jej to nie wyszło. Sporą część płyty zajmują spokojne piosenki, ballady. Moją ulubioną jest “Haven’t Told You”. Kelly bosko w niej wypadła. Oprócz tego do ballad należy numer tytułowy – “Simply Deep”. Możemy usłyszeć w nim młodszą siostrę Beyonce – Solange. Dziewczyny mają podobne głosy. Sprawia to, że momentami mam wrażenie, jakbym słuchała samej Beyonce. Kolejna spokojne utwory – “Obsession” i “Heaven” – przelatują niezauważalne. Ciekawe jest “Everytime You Walk Out the Door”. Bardzo podoba mi się początek, w którym słyszymy deszcz. Solowy debiut Kelly Rowland przyjmuję znacznie cieplej niż pierwszą płytę Beyonce pt. “Dangerously in Love”. Piosenki są dopracowane, ładnie zaśpiewane.

Fanką ‘laleczek’ stałam się za sprawą kawałka “Don’t Cha”. Niedługo potem w ręce wpadła mi ich płyta “PCD” i wsiąkłam na dobre. Takie numery jak “Buttons” czy “Beep” nigdy mi się nie znudzą. Nic więc dziwnego, że z wielką niecierpliwością czekałam na nowy krążek. Przez ten czas w zespole działo się różnie. Dziewczyny miały pretensje, że Nicole Scherzinger jest faworyzowana. Niedługo po wydaniu “PCD” miała nawet ukazać się jej solowa płyta. Nic z tego nie wyszło i koniec końców Niki wróciła do Jessiki, Ashley, Kim i Melody. Wydana w 2008 roku druga płyta girlsbandu ma wymowny tytuł: “Doll Domination”. Dziewczyny wróciły i są gotowe na podbój list przebojów. Po latach mamy już obraz tego, czy im się udało. “When I Grow Up”, “Hush Hush” czy “Jai Ho” (z deluxe edition) były hitami. “Whatcha Think About That”, “Bottle Pop” czy “I Hate This Part” przeszły niestety bez echa. Na płycie ‘laleczek’ mniej jest r&b, więcej natomiast popu i tanecznych brzmień. Podoba mi się to, że każda z piosenek jest inna. Nie ma tu dwóch takich samych numerów. Z jednej strony mamy fajne, taneczne utwory (“When I Grow Up”, “Bottle Pop”) z innej spokojne piosenki (“I’m Done”, “Out of This Club”). Za produkcję płyty odpowiada Timbaland. Słychać to szczególnie w “Magic” (te ‘muczenie’ na początku utworu). Oprócz niego Pussycat Dolls są wspierane m.in. przez Snoop Dogga (“Bottle Pop”, był zbędny, nic nie wniósł fajnego do tej piosenki); Missy Elliott (“Whatcha Think About That”, świetny part); no i na dokładkę R.Kelly i Polow da Don (w spokojnym, niezłym “Out of This Club”). Jest kilka numerów na “Doll Domination”, które bez chwili namysłu zaliczyłabym do najlepszych. Przede wszystkim przebojowy singiel “When I Grow Up”. Tekst opowiada o pragnieniu sławy: When I grow up I wanna be famous I wanna be a star (PL: Kiedy dorosnę chcę być sławna chcę być gwiazdą). To wszystko PCD już mają, ale co im szkodziło uszczęśliwić fanów takim utworem. Uwielbiam też “Whatcha Think About That”. Nie mogę uwierzyć, że piosenka miała tak małą promocję. Powinni się bardziej z tym postarać. Moje wprawne ucho wychwyciło Katy Perry w tej piosence. Nie śpiewała tu, lecz to o niej śpiewano. A konkretniej rymowano:it’s just me and my girls play like Katy Perry kissing on girls now (PL: Bawimy się jak Katy Perry, całując dziewczyny). Lubię też zakręcone “Whatchamacallit” (trzy lata uczę się wymawiać i pisać ten tytuł) oraz “Perhaps Perhaps Perhaps”. Ta druga jest chyba najoryginalniejszą piosenką na płycie. Ma w sobie coś z jazz’u, cos z muzyki lat 40. czy 50. Uroczy, fajny kawałek. Za pierwszym razem może wam się nie spodobać, ale warto dać jej szansę. Może teraz trochę szpileczek wymierzonych w PCD. Nie podoba mi się rozmemłane “Elevator”, nudne “Love the Way You Love Me” oraz nowa wersja “Baby Love”. Jednak największy minus daję za to, że w piosenkach słychać tylko Nicole. Ten zespół równie dobrze może nazywać się Nicole and The Dolls. Szkoda, że pozostałe członkinie są zdegradowane do roli chórku czy tancerek.

8 Replies to “#156, 157 Kelly Rowland “Simply Deep” (2002) & The Pussycat Dolls “Doll Domination” (2008)”

  1. Płyta Kelly podoba mi się. Praktycznie nie ma tu piosenki, która nie zdobyłaby mojego uznania. Nawet do “Heaven” i “Obssesion” się przekonałem. Uwielbiam “Haven’t Told You”; wokalistka świetnie to wykonała. Poza tym “Stole”, “Train on a Track” i “Love / Hate” też idą zdecydowanie na plus.Poza tym “Simply Deep” to duuuużo lepsza płyta niż “Ms. Kelly”.Skomentowałem Ci też poprzednią notkę z recenzją “MB” (fizzz-reviews)

  2. Od Kelly Rowland znam tylko “Commander” i jakieś jej piosenki z DJ’ami. Fajnie, że dodałaś wczoraj bonusową recenzję. Kiedy kolejna taka niespodzianka dla nas?

  3. co do tej płyty musz eprzyznac, że nie znam wielu piosenek i trudno mi jest cokolwiek powiedziec, musze po tej recenzji jednak posluchac;) zobacze sobie nie jestem fanka Kelly chociaz kiedys razem z Bey przeciez wspopracowały w zespole;) [beyoncepl]

  4. Nie słucham jej, tak naprawdę nie znam jej piosenek, ale co mi tam, posłucham tych najlepszych według ciebie:){lovelyemma}

  5. Znam tylko dwie piosenki a mianowicie “Dilemma” i “Stole” i przyznam, że mi się bardzo podobały. Może z czasem sięgnę po cały materiał. Piosenka Rihanny bez komentarza. A Ty jak ją oceniasz? / soscream

  6. Kelly, Kelly, Kelly. Dobra piosenkarka, które uderzyła niestety w klubowe brzmienia. Ta płyta jest niezwykle przyjemna dla ucha, Beyonce nagrała wtedy skoczny album, do którego teledyski były no straszne jak dla mnie. Może dlatego bardziej podoba Ci się debiut Kelly 🙂

  7. Chciałabym, aby Rihanna nagrała coś w stylu “Rated R”, która była genialna. Teraz to bombarduje ludzi płaską muzyką tylko po to aby ciągle o niej mówili. “Doll Domination” mi się podobała. Tylko denerwujące jest to, że cały czas jest Nicole, Nicole i Nicole. A pozostałe dziewczyny gdzie? / soscream

  8. Racja, Pussycat Dolls to bardziej Nicole Scherzinger niż Pussycat Dolls.Z początku “Doll Domination” średnio mi się podobało, ale ostatnio zacząłem je postrzegać całkiem pozytywnie. Uwielbiam “Perhaps, Perhaps, Perhaps”, “When I Grow Up”, “I Hate This Part” i “In Person”. Bardzo lubię też “Hush Hush”, ale wolę dyskotekową wersję (fizzz-reviews)

Odpowiedz na „soscreamAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *