#214 T.I. “No Mercy” (2010)


Dosięgnięcia po ten krążek zachęciła mnie piosenka „Castle Walls” z gościnnym udziałem mojej ukochanej Christiny Aguilery. Zanim jednak przejdę do konkretów warto nadmienić co nieco o samym T.I’u. „No Mercy” to już jego siódma płyta,więc za muzykę rapera zabrałam się z trochę za późno. Ale co mi szkodzi? Nie wiem, jak brzmiały jego poprzednie krążki. Przed końcem prac nad tą płytą T.I.trafił (znowu) do więzienia. Nie wnikam za co, grunt, że album w końcu wydał.Za bardzo jednak w promocji nie uczestniczył. „No Mercy” po polsku oznacza „bez przebaczenia”. Okładka, która nawiasem mówiąc bardzo mi się podoba, przedstawia rapera w dość refleksyjnym i spokojnym wydaniu. Aż chce się powiedzieć, że zrozumiał swoje błędy i obiecuje poprawę. W studiu T.I.’a wsparli tacy producenci jak Dr. Luke, Danja, Swizz Beatz. Zaplecze więc bardzo obiecujące.Nic więc dziwnego, że moja ciekawość domagała się szybkiego zapoznania się z tym krążkiem.

Jak to zazwyczaj bywa jeśli chodzi o płyty z ‘szufladki’ rap, dużą role obok samego autora płyty grają zaproszeni przez niego do współpracy goście. Na „No Mercy”przewija się cała plejada gwiazd. Począwszy od Eminema i Christiny Aguilery,przez Kanye Westa i Chrisa Browna, a skończywszy na Drake’u oraz Kid Cudim. Bez nich ta płyta byłaby nudna i jednostajna. Kawałkiem, który wywarł na mnie największe wrażenie jest „Castle Walls”. Na początku nie rozumiałam, jak mógł się on znaleźć na końcu albumu. Teraz jednak uważam, że jest bardzo ciekawym zakończeniem przygody z „No Mercy”. Producentem, który odpowiada za ten numer jest Alex da Kid. Tak, ten sam koleś od „Love the Way You Lie” Eminema &Rihanna. Jednak o ile ich duet szybko mi się nudzi, „Castle Walls” mogę słuchać godzinami. Przede wszystkim wyróżnia się wokal Aguilery. Artystka przyzwyczaiła nas do tego, że zazwyczaj śpiewa mocno i ‘chwali się’ swoją skalą głosu. Tutaj jednak brzmi delikatnie i trochę smutno. Dobre wrażenie zrobił na mnie również sam T.I. Warto zwrócić uwagę na sam tekst, opowiadający o ciemnych stronach sławy i tym całym show-biznesowym blichtrze. Można przytoczyć tu słowa Christiny: Everyone thinks that I have it all But it’s so empty living behind this castle walls (PL: Wszyscy myślą że mam to Wszystko lecz to jest puste życie za ścianami tego zamku). Nie inaczej partie T.I.’a: I got a butler, got a maid, and a mansion (…) With phantoms and ferrari’s in the driveway But you seethe fame’s in exchange for the same man’s sanity (PL: Mam lokaja, mam służącą i dwór (…) Z Phantomami i Ferrarina podjeździe Ale widzisz to przyszło w zamian za zdrowie psychiczne). Gorzkie rozliczenie z popularnością. Szczere, celne. Genialny kawałek. Prawdziwa perełka wśród pozostałych utworów na „No Mercy”. Z pozostałych kawałków polecam otwierające album „Welcome to the World”, w którym obok T.I.’a pojawia się Kanye West i Kid Cudi. Piosenka utrzymana jest w nieco gangsterskim klimacie.Melodia jest bardzo wyrazista. Partie T.I.’a oraz Kanye West bardzo udane. Nie przekonują mnie tylko fragmenty wykonywane przez Cudiego: oooh, if youlooking for love don’t come around here (PL: oooh, jeśli szukasz miłości nie kręć się tutaj). Lubię też „Lay Me Down”. Gościnnie pojawia się w nim RicoLove. Nie znałam wcześniej artysty o tym pseudonimie więc trochę się zdziwiłam,że jest to facet. W kawałku brzmi jak kobieta! Już nawet myślałam, że to może jakaś ‘nowa Nicki Minaj’. Wolałabym chyba żyć w niepewności. Mimo to nadal podoba mi się ten numer. W przeciwieństwie do innych na “No Mercy”jest całkiem radosny. Jestem na ‘nie’ w kwestii wspólnego utworu T.I.’a i Chrisa Browna. Piosenka „Get Back Up” ciągle przechodzi przeze mnie prawie niezauważona. Nie najlepsze wrażenie robi tytułowe „No Mercy” (ft. The-Dream). Kawałek jest dojrzały i refleksyjny, ale zbyt popowy i pozbawiony emocji. T.I.mógł z siebie coś więcej wycisnąć. Z pozostałych numerów warte przesłuchania jest na pewno „That’s All She Wrote”. W piosence tej na feauturingu pojawia się Eminem. Dziwne więc, gdyby był to zły numer – w takim raczej nie zgodziłby się zarapować.

Jak już wspominałam jest to pierwsza płyta T.I.’a, po którą sięgnęłam. Nie ma porównania, czy kiedyś było lepiej czy gorzej. Osobiście nie jestem fanka takiej muzyki, ale od czasu do czasu posłuchać można. Album “No Mercy” nie zrobił na mnie jakiegoś dużego wrażenia, ale dało się go słuchać. To jest najważniejsze. Szkoda jednak, że tan wiele piosenek jednym uchem wlatuje a drugim je zaraz opuszcza.

2 Replies to “#214 T.I. “No Mercy” (2010)”

  1. Mi osobiście całe Show się podobało, był playback ale też, śpiew live, całe like a prayer było śpiewane live 😉 no i oczywiście wspaniałe show taneczne ;))

Odpowiedz na „JetAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *