#246 Michael Jackson “Bad” (1987)

Przed Michaelem Jacksonem broniłam się kilka lat. Słyszałam kilka jego utworów, nie tak trudno usłyszeć w radiu (szczególnie po jego śmierci) takie kawałki jak „Billie Jean” czy „The Way You Make Me Feel”. Niestety, to w dużej mierze miało wpływ na to, że decyzje o przesłuchaniu jakiejkolwiek jego płyty odkładałam i odkładałam. Ale nie można uciekać w nieskończoność. A nuż mi się spodoba? W innym przypadku będę miała co skrytykować. I w tę stronę dobrze, i w tę.

Album „Bad” to następca sprzedanego w ok. 100 milionach egzemplarzy krążka „Thriller. Sukcesu poprzednika nie powtórzył. Nie przeszkodziło to jednak Michaelowi w wylansowaniu sporej ilości singli. Z lepszym lub gorszym skutkiem. Do mnie dotarło jedynie tytułowe „Bad” i „The Way You Make Me Feel”.

Na pewno obił wam się o uszy przydomek, jaki został lata temu nadany Jacksonowi – król popu. Muzyka, którą wykonywał, to na szczęście nie był prosty pop pozbawiony jakiegokolwiek wyrazu. Sporo tu również z innych gatunków. Znajdzie się coś dla fanów r&b („I Just Can’t Stop Loving You); funku („The Way You Make Me Feel”) oraz rocka („Dirty Diana”). Niestety, o ile sama muzyka utrzymuje wysoki poziom, sama płyta nie zdobyła mojej przychylnej opinii. W czym tkwi problem? W samym Michaelu. Po prostu nienawidzę jego wokalu. Lubię kiedy facet ma męski, głęboki głos. A Jackson po prostu w niektórych momentach skrzeczy. To i tak nie jest najgorsze. Aż włosy mi się jeżą na głowie, kiedy śpiewa cienkim głosikiem („The Way You Make Me Feel”, „Speed Demon”, „Smooth Criminal”). Pod tym względem album „Bad” powinien jak najszybciej wylecieć z mojej play listy. Mimo to dałam mu szansę i dziś już nie mam koszmarów po przesłuchaniu go.

Płytę otwiera piosenka tytułowa – „Bad”. Mam się bać? Faceta, który latał po scenie w świecących strojach i tańczył? No way. Kawałek w sam sobie nie jest tragiczny. Da się go posłuchać i nawet czerpać z tego przyjemność. Szkoda, że kolejny utwór – „The Way You Make Me Feel” – chciałam wyłączyć zaraz po dojściu do refrenu. Zwrotki są naprawdę znośne. Szkoda, że refren to porażka. Znów – przez wykonanie Michaela. Nie lubię, gdy śpiewa przesadnie delikatnym głosem. Nie jest to jednak największy minus tego utworu. Można przy nim zacząć ziewać z nudów. Jeszcze gorzej jest w „Speed Demon”. Uszy mi więdną przy wersach Speed demon, you’re the very same one Who said the future’s in your hands (PL: Demon szybkości, jesteś taki sam jak inni Kto powiedział, że przyszłość jest w twoich rękach). Czyli znów wina za to, że piosenka nie przypadła mi do gustu ponosi Jackson. Sama muzyka – rewelacja. Saksofon, gitary, perkusja.

Artysta rehabilituje się w „Liberian Girl”. Tu podoba mi się zarówno wykonanie (wreszcie dobre!) i muzyka – tajemnicza, nastrojowa. Utwór wyróżnia się pozytywnie również tym, że w jego nagraniu wzięła udział pochodząca z RPA wokalistka jazzowa Letta Mbulu, która zaprezentowała co nieco w języku suahili. Cieszę się, że znalazłam na „Bad” piosenkę, która mi się spodobała. I to nie jedną. Drugą taką jest „Dirty Diana”. To najostrzejszy kawałek na albumie. Sporo krzyków, sporo gitar. Bardzo wyrazisty numer. Ostatecznie wartym poznania utworem określiłabym „Men In the Mirror” z ciekawą partią chóru gospel oraz dobrym (jeśli nie bardzo dobrym) tekstem. Michael chce rozprawić się ze światem, uczynić go lepszym. Zaczyna od samego siebie. Śpiewa I’m starting with the man in the mirror I’m asking him to change his ways (PL: Zaczynam od człowieka w lustrze, Proszę go, by zmienił swoje poczynania).

Na „Bad” znalazło się miejsce dla dwóch duetów. Gdyby nie ‘ciocia’ Wikipedia chyba bym się nie domyśliła. I tak głównie słychać Jacksona. Jeden numer wykonuje ze Steviem Wonderem. To „Just Good Friends”. Całkiem udany, choć nie tak przebojowy jak „Bad” czy „Dirty Diana”. Drugi duet to „I Just Can’t Stop Living You” z Siedah Garrett. W przeciwieństwie do „Just Good Friends” jest to ballada. Momentami nudna. Jednak wyróżniająca się fortepianem w tle.

Płyta „Bad” nie sprawiła, bym stała się fanką Michaela Jacksona. Co więcej – nie zachęciła mnie do jak najszybszego sięgnięcia po jego pozostałe albumy. Mam na to jeszcze czas. Uważam, że sama muzyka jest super. Na najwyższym poziomie. Zaskakująca, ciekawa. Jak pisałam – wszystko psuje głos artysty. Nie podoba mi się i nigdy się już chyba do niego nie przekonam. Nie moja bajka.

8 Replies to “#246 Michael Jackson “Bad” (1987)”

  1. Dla mnie “Bad” jest bardzo dobrą płytą i wszystko w niej pasuje. Szczególnie wielbię “Smooth Criminal”. Pozdrawiam [wildflowers]

  2. Ja lubię wiele singli Michaela Jacksona, chociaż mogę zrozumieć to, że sposób, w jaki Michael śpiewa, nie każdemu musi odpowiadać. Czasami stosuje za dużo okrzyków, specyficznych ozdobników etc. Ale dobrych piosenek mu bynajmniej nie brakuje. Ja z “Bad” również lubię “Liberian girl”. Warto obejrzeć teledysk, w którym aż roi się od znanych twarzy. Obejrzyj, jeśli nie widziałaś.Nigdy nie przepadałem za “The way you make me feel” i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Za to wskazane przez Ciebie jako najgorsze “Leave me alone” akurat lubię od dzieciństwa.Pzdr.[muzykoblog.blog.onet.pl]

  3. “Bad” było pierwszą oryginalną kupioną przeze mnie płytą Michaela Jacksona. I w przeciwieństwie do ciebie “The Way a Make Me Feel”, “Speed Demon” i “Leave Me Alone” należą do moich ulubionych. Inną sprawą jest, że Michaela Jacksona uwielbiam, tak więc jeśli go nie lubisz, może być ciężko przekonać się do jego specyficznego wokalu. Acz warto, bo to coś innego, tak samo jak niski głos Tiny Turner i Cher, kiedy wokalistki przyzwyczaiły nas do wysokich tonów. Lub podobnie jak król popu, Bee Gees, bracia o równie wysokich głosach. Może masz złe podejście, ale nie będę tego oceniać 😉 [Joey-Parker]

  4. Uwielbiam ten album. Dla mnie jest świetny. 😉 NN (Aura Dione “Before the Dinosaurs”). / so-scream.blogspot.com

  5. Bardzo się cieszę, że spodobało Ci się u mnie na blogu:) nie dziękuję jesli chodzi o egzamin – żeby nie zapeszyć:) Ja jakoś nigdy nie byłam fanką Michaela Jacksona… tyle co słyszałam jakieś jego utwory jak leciały w tv albo w radiu. Życzę powodzenia w jazdach na prawku hehe 🙂 mi się śnią po nocach xDPozdrawiam i zapraszam częściej, in-advance

Odpowiedz na „~SzafiraAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *