#338 Loreen “Heal” (2012)

Chociaż Eurowizja co roku gromadzi przed telewizorami miliony widzów, dla mnie jest synonimem obciachu. Kiczowate stroje, słabe wykonania, piosenki wołające o pomstę do nieba. Festiwal swoim zwycięzcom przynosi zazwyczaj krótką sławę. Dlatego też jestem bardzo ciekawa, kiedy w zapomnienie odejdzie zeszłoroczna tryumfatorka tej imprezy – Loreen. Wokalistka pochodzi ze Szwecji, ale w jej żyłach płynie marokańska krew. Serca europejskich słuchaczy podbiła za sprawą utworu “Euphoria”. Kwestia czasu było pojawienie się jej debiutanckiej płyty. Teraz, gdy emocje już opadły, jesteśmy w stanie ocenić czy Loreen podziękujemy, czy damy szansę.

Na wstępie dodam jeszcze , że podoba mi się okładka do “Heal”. Loreen wygląda trochę smutno, ponuro. Zdjęcie jest bardzo tajemnicze, nieco nawet mroczne. To zawsze daje nadzieję na ciekawy album, który wszystkich swoich atutów nie wyłoży po pierwszym przesłuchaniu, ale będziemy mogli je odkrywać z biegiem czasu. Dlatego jestem zawiedziona, że płyta Loreen jest tak płytka.

Jednak po części muzyka zgadza się z okładką. “Heal” to album dość zimny i surowy. Mimo, iż artystka może pochwalić się marokańskimi korzeniami, w jej piosenkach nie ma słońca i radości. Nie są też typowo taneczne, choć sporo w nich elektroniki. I to właśnie podoba mi się w Loreen. Nie jest kolejną wokalistką śpiewającą przygłupie, ale chwytliwe piosenki o niczym. Ma dobry głos o ładnej barwie. Jej piosenki to połączenie muzyki tanecznej, elektroniki, popu i house’a.

Moja znajomość z Loreen zaczęła się pewnie tak jak u większości – za sprawą przeboju “Euphoria”. Ilekroć trafiałam na ten utwór w radiu, zmieniałam stację. Nie cierpię tej piosenki. Zaczyna się jednak bardzo ciekawie, bo od partii skrzypiec. Szybko jednak piosenka zostaje zdominowana przez komputerowe brzmienia. Muzyka jest wręcz tragiczna. Nie podoba mi się również obróbka głosu Loreen i fragmenty kiedy śpiewa

We’re going u-u-u-u-u-u-up (PL: Idziemy w górę).

Chociaż tytuł tego nagrania to (po polsku) euforia, ja słuchając go czuje raczej irytację i zastanawiam się, jak można takie coś wciskać słuchaczom. Tak samo dużą niechęć czuję do kawałków “My Heart Is Refusing Me” (eurodance – to mówi samo za siebie) oraz “Sober”, które zaczyna się łagodnie, ale i tak przeradza się w taneczny kawałek pełen syntezatorów i innych udziwnień, które skutecznie psują klimat tego nagrania. Podobnie sprawa ma się z “Breaking Robot” oraz “See You Again”. Piosenki te nie odstają w ogóle od “Euphoria” czy “My Heart Is Refusing Me”. Można je włożyć do jednej szuflady.

Na szczęście to jedyne minusy, jakie postawiłabym obok płyty “Heal”. Warto sięgnąć po otwierające album nagranie “In My Head”, które godnie pełni rolę utworu, który wprowadza nas do świata Loreen. Zawiera w sobie nie tylko elementy muzyki tanecznej i chłodnej elektroniki ale również ballady. I to podoba mi się na debiucie tej młodej wokalistki. Wystawiła słuchaczom najbardziej komercyjny kawałek z całej płyty, by zachęceni klubowym brzmieniem sięgnęli po całość, która jest w dużej mierze… spokojna i subtelna. Podoba mi się utrzymany w klimacie nowoczesnego r&b utwór “Everytime”. Dalej mamy jeszcze surowe “Do We Even Matter”, w którym Loreen brzmi naprawdę świetnie. Jej głos jest pełen emocji, słychać, że identyfikuje się z tym, o czym śpiewa. Jak w mało której innej piosence na “Heal”. Cieszę się, że w stonowanej tonacji (tzn. nie został popełniony taki sam błąd jak w przypadku “Sober”) jest kawałek “Sidewalk”.

Jednak najpiękniejszy utwór Loreen zostawiła nam na koniec, na sam deser. Jest nim piosenka tytułowa – “Heal”. To właśnie kompozycja, która powinna określać muzykę artystki. Niech porzuci te wszystkie klubowe brzmienia i weźmie się za elektroniczne ballady. Bo jeśli kolejne byłyby takie jak ta – kupuję jej kolejną płytę w ciemno. “Heal” to smutna, skłaniająca do refleksji piosenka. Pięknie zaśpiewana, świetnie zagrana m.in. na fortepianie. Mająca w sobie dużo mocy, ale i bólu. Naprawdę polecam.

Na początku zastanawiałam się, ile potrwa kariera Loreen. Czy jej gwiazda zgaśnie, kiedy ludzie znudzą się nagraniem “Euphoria”, czy dane jej będzie nagranie drugiej płyty. Mam szczerą nadzieję, że jednak to drugie. Chociaż podchodziłam do “Heal” pełna sceptyzmu, coś mnie do tego krążka przyciąga. Jego klimat – surowy, zimny. Skandynawski 😉 Może i na debiutanckim albumie artystki jest kilka utworów, które z premedytacją omijam (m.in. “My Heart Is Refusing Me” czy “Sober”), znalazłam tu kilka perełek.

19 Replies to “#338 Loreen “Heal” (2012)”

  1. Znam tylko “Euphoria” i mi się nie podoba.
    Nowa notka na true-villain.blog.pl a w niej m.in. nowa recenzja i ważne ogłoszenie. Zapraszam.

  2. Kocham opowieść o Alicji w krainie czarów, ale czuję niedosyt ponieważ jedną z moich ulubionych gier jest “Alice: Madness Returns”. Gdyby Burton zrobił taką wersją jaka jest w grze to chyba bałabym się spać po nocach. W Alice: MR mamy psychiczną Alicję lecząca się u psychiatry i mordująca wszystko zakrwawionym nożem kuchennym. Oh <3 Kocham takie klimaty. Uważam również, że zepsuli polski dubbing w Alicji Burtona. Ale nadal Tim, Johnny i Helena to moja ulubiona trójka. Wczoraj oglądałam Edka Nożycorękiego. Świetny film, widziałaś? Również polecam.

    1. Warto również dodać, że w Alice: MR na uwagę zasługują również karykaturalne postacie na czele z Alicją w stylu emo (czaszki, grzywka, ciemny makijaż i charakter) i oczywiście depresyjna muzyka.

  3. Słaba ta recenzja, dość dyletancka, zbyt subiektywna, bez profesjonalnego kontekstu, bez wiedzy nt. szeroko pojętej muzyki pop. Jeśli ktoś uważa muzykę elektroniczną, taneczną na płytką i wrzuca do szufladki z napisem pejoratywne, jest już dla mnie na wstępie skreślony.

    1. Chyba pierwszy raz czytasz recenzję napisaną przez Zuziio. Nie krytykuje ona muzyki pop itp. Przynajmniej nie w wykonaniu wszystkich artystów, Pochwaliła np. album Kylie Minogue, która jest bardziej komercyjna od Loreen.
      Ja trochę inaczej niż ty zrozumiałam słowa, że płyta jest płytka. Nie odnosiło się to moim zdaniem do samej muzyki, ale klimatu, nastroju płyty. Wszystko, co oferuje Loreen dostajemy od razu, przy pierwszym przesłuchaniu,

  4. A co jest nieodpowiedniego w konwencji “eurodance”? Chyba pojechałaś uproszczeniami, bo masz zero rozkminki w muzie. Kawałek “My heart is refusing me” nawiązuje w swojej aranżacji do eurodance z wkrętami progressive, house, trance, i to produkcja na najwyższym poziomie, bogata brzmieniowo, wieloplaszczyznowa, ze świetna harmonią. No i przede wszystkim genialnie zaspiewana, z potęznym wokalem w refrenie. Takich perełek jest na płycie więcej, zarówno pośród tanecznych sztosów, jak i ballad. To płyta spójna, a zarazem eklektyczna, fantastycznie wyprodukowana i zrealizowana, slychac krystaliczny szwedzki mastering, potęge technologii. Paradoksalnie album przebija zeszłoroczną plytę Rihanny, ale, że Loreen nie jest amerykanką, nie zostanie tak szeroko doceniona.

  5. Duśka, nie rozumiesz? A to bardzo ładna metafora jest użyta w tym klipie. Loreen zmaga się z zywiołami natury, jest tu to symbolicznie przedstawione, tak jak nasza codzienna walka o zycie i przetrwanie, zmierzenie się z trudami losu. Ten klip jest poetycki i subtelny.

  6. Nie znam, ale buszując chwilę po YT stwierdzam, że się zapoznam. Kocham komentarze w stylu “nie znasz się, ja wiem lepiej”. Tego typu blogi prowadzą młodzi ludzie, a nie można pozbyć się subiektywizmu oceniając cokolwiek. To jest indywidualne zdanie danego blogera, jak podoba mu się ta płyta, to czy dany gatunek mu się podoba itd. A elementy eurodance’u w popie zazwyczaj brzmią kiczowato i tandetnie. To nie jest wina gatunku, tylko producentów i wytwórni rzucających się na modne brzmienia, nie tworząc muzyki dla przyjemności/sztuki tylko dla kasy opierając się na badaniach ekspertów. U mnie nowa recenzja: Justin Timberlake – “The 20/20 Experience” [ http://papparazzimusic.blogspot.com ]

  7. Zależy od kierunku studiów. Są takie, na które liczy się ustny polski ;]
    Na Eurowizji można znaleźć perełki (które nie zawsze zajmują wysokie miejsca), które warto posłuchać 🙂 Szkoda, że zazwyczaj są w mniejszości…
    Okładka płyty mi się nie podoba. Zdjęcie jest fajne, ale litery, ta czcionka kompletnie psuje ten efekt… brr…
    Być może znam jej piosenkę, ale na ogół nie kojarzę. I w sumie to nie chcę ;D

  8. Świetnie piszesz. Ja również zrecenzowałem ten album, który mimo wszystko mi się podoba, więc moja recenzja jest “milsza” 🙂
    Również u siebie wstawiłem video do “Heal”, a nawet napisałem, ze to najlepszy kawałek z tej płyty. Ciesze się więc, że mamy takie samo zdanie.
    Pozdrawiam!

  9. Mogłabyś zdecydować się na coś i konsekwentnie przelewać tu swoje zdanie, a nie raz mówisz, że ta płyta jest płytka, żeby potem napisać, że są tam świetne kawałki. 😉

Odpowiedz na „~caroline13_08Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *