#363 Fantasia „Side Effects of You” (2013)

Często się zdarza, że zwycięzcy amerykańskich programów typu talent show robią karierę na całym świecie. Kelly Clarkson nagrywa już szósty krążek. Carrie Underwood sprzedała przeszło 15 milionów kopii swoich płyt. Jordin Sparks nagrała duet z samą Whitney Houston. Phillip Phillips wkrótce wydaje swój album „The World from the Side of the Moon” w Wielkiej Brytanii. Zwyciężczyni 3. edycji show, Fantasia, najbardziej znana jest w USA. Nieliczne jej single dotarły na listy przebojów w innych krajach. Czy „Side Effects of You” da szansę artystce na międzynarodową karierę z prawdziwego zdarzenia?

Album, który oceniam, jest już czwartą pozycją w dyskografii artystki. Debiutancki krążek, „Free Yourself”, ukazał się już w 2004 roku. W USA zakupiło go prawie 2 miliony słuchaczy. Kolejne, „Fantasia” oraz „Back to Me”, o ponad milion mniej. Najnowszy zadebiutował na 2. Miejscu Billboard 200 sprzedając się w pierwszym tygodniu w ilości 91,000 sztuk. Dobry wynik biorąc pod uwagę, jak zmieniła się scena muzyczna od 2004 roku.

Przed wydaniem „Side Effects of You” Fantasia podzieliła się informacją, że chce nagrać płytę łączącą w sobie soul i rock. Te dwa gatunki zestawione ze sobą mogą brzmieć naprawdę intrygująco. Nie spodziewajmy się jednak od Fantasii cudu. Małe elementy rocka wciśnięte są w niektórych tylko piosenkach pomiędzy soulowe i rhythm-and-bluesowe melodie. O ile przy nagrywaniu poprzednich płyt nad utworami pracował cały sztab producentów, na czwartym krążku ilość ta ograniczona została do jednego – Harmony’ego Samuelsa. „Side Effects of You” to pierwsza płyta, którą wyprodukował w całości. Dla innych artystów (m.in. Ne-Yo, Jennifer Hudson czy Kelly Rowland) tworzył pojedyncze kawałki.

Przeglądając tracklistę najnowszej płyty wokalistki moja uwagę przykuła piosenka „Without You”. Fantasia nagrała ją razem z Kelly Rowland oraz Missy Elliott. Doborowe towarzystwo! Ich wspólny utwór jest subtelny i, co tu dużo mówić, dobry. Bardzo przyjemnie się go słucha. Można przenieść się na te kilka minut do czasów, kiedy królowało żeńskie r&b a rap Missy można było usłyszeć w co którejś piosence. Artystki nie są jedynymi gośćmi na „Side Effects of You”. W otwierającym album nagraniu „Supernatural Love” pojawia się Big K.R.I.T, którego rap ciekawie urozmaica ten kawałek i nadaje mu charakteru. Bez niego byłaby to tylko zwykła, poprawna piosenka r&b. Plejada gwiazd pojawia się w „Haunted” – Tank, King Los, Al Sherrod Lambert oraz Jamia. Chociaż piosenka niewiele ma wspólnego z tytułem (słówko haunted zawsze kojarzyło mi się z horrorami) brzmi naprawdę dobrze. Głównie to sprawka tego, że tyle osób w niej słyszymy. Jest urozmaicona, nie nudzimy się.

A co z solowymi nagraniami Fantasii? Podoba mi się chociażby „Ain’t All Bad”, w którym słychać wpływy reggae. Niewielkie, ale wystarczające, by piosenka się wyróżniała. „If I Was a Bird” przypomniało mi o jednym z singli Nelly Furtado – „I’m Like a Bird”. Tak samo cenię tekst, jednak to utwór Nelly jest dużo bardziej przebojowy. Piosenka Fantasii z kolei brzmi ładniej, szlachetniej, ale szybko się nudzi. Tytułowa kompozycja, „Side Effects of You”, wyszła spod pióra Emeli Sande. I to czuć. Bez trudu mogę sobie wyobrazić, jak tę balladę wykonuje brytyjska artystka. Fantasia również świetnie sobie w niej poradziła. To, moim zdaniem, jeden z najjaśniejszych punkcików na albumie. Innymi spokojniejszymi piosenkami są pościelowe „In Deep” i nieco mocniejsze „End of Me”.

Bardzo dobrym, szybkim nagraniem jest „Get It Right”. Trochę szkoda mi to pisać, ale to jedna z niewielu piosenek na „Side Effects of You”, które mają potencjał, by zostać hitem. Spore szanse ma również będące wariacją na temat lat 60. nagranie „So Much to Prove”. Na ich tle średnio wypada pierwszy singiel z płyty – utwór „Lose to Win”. To niczym nie wyróżniająca się kompozycja. Jeden z najsłabszych kawałków na czwartym krążku Fantasii. Jednak jedno muszę mu przyznać – ma dobry tekst:

Sometimes you gotta lose to win again (PL: Czasami musisz przegrać, by wygrać ponownie).

Zdanie warte zapamiętania. Mimo wszystko nawet „Lose to Win” zyskuje przy „To the Heavens”. Piosenka zaczyna się przyjemnie – delikatnie, subtelnie. Ale co z tego, skoro zaraz zmienia się tragiczną, dyskotekową łupankę przywodzącą na myśl twórczość Davida Guetty. Na co Fantasii to było?

Kiedy pierwszy raz słuchałam „Side Effects of You”, nie miałam o tej płycie dobrej opinii. Nudziła mnie. Żadnej piosenki, ba, kawałka refrenu, nie potrafiłam zanucić. Jednak im dłużej wsłuchiwałam się w piosenki Fantasii, tym bardziej je doceniałam. Przede wszystkim cieszę się, że w czasach stworzonych przy pomocy komputera tanecznych, klubowych utworów ona przygotowała dla nas przyjemne r&b. Naprawdę warto sięgnąć po ten krążek. Na pewno spodoba się fanom Beyonce, Brandy czy Kelly Rowland. Innym też. Trzeba tylko dać szansę. Fantasia jest tego warta. Jeśli się nie podda i będzie promować swój najnowszy krążek, świat może o niej usłyszeć.

15 Replies to “#363 Fantasia „Side Effects of You” (2013)”

  1. Moja wiedza na temat gwiazd talen show jest bardzo mała, a tych zagranicznych to już w ogóle. Fajnie, że zapoznajesz nas z takimi osobami, życzę Fantasii powodzenia 🙂

  2. Nie miałem przyjemności poznać tej wokalistki (a to już czwarty album!). Kolejna pozycja na liście do nadrobienia zaległości. Wprawdzie “Lose to Win” średnio przypadło mi do gustu, ale jeżeli to ten słabszy utwór, to trzeba przesłuchać innych.

    Bez względu na moje upodobania recenzja świetna! 🙂
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie – recenzja najnowszej (sprzed kilku dni) płyty Goo Goo Dolls ; szafamm.blogspot.com

Odpowiedz na „~Blue BelieverAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *