#376 Selena Gomez “Stars Dance” (2013)

Zaczynałam się już niepokoić. Selena Gomez, gwiazdka ze stajni Disney’a, wydawała płyty co roku. A na czwarty, “Stars Dance”, kazała nam czekać aż dwa lata. W tym czasie wielokrotnie schodziła i rozstawała się z Justinem Bieberem (znosząc przy okazji groźby fanek wokalisty, by zostawiła go w spokoju, bo inaczej pożegna się z życiem), zagrała w kilku filmach oraz powiedziała bye bye  kolegom z The Scene, którzy byli obecni przy nagrywaniu trzech poprzednich albumów. Ruch całkiem dobry, bo chłopcy i tak dużo do roboty nie mieli. O ile wcześniej ich gitary czy perkusja wykorzystywane były sporadycznie, tak przy “Stars Dance” tylko by się kurzyły, bo krążek jest typowo komputerowy.

Poprzednie trzy albumy Seleny Gomez przyprawiały mnie o ból głowy (i uszu). Debiutancki “Kiss & Tell”, na którym próbowano połączyć taneczne melodie z gitarowymi wstawkami, w efekcie otrzymując monotonny i męczący krążek. Drugi album, “A Year Without Rain”, przyniósł małą poprawę. Selena poprawiła swój warsztat i nagrała po prostu przyjemniejszą płytę, na której pokazała swoje wrażliwsze oblicze (dwie ballady – “Ghost of You”, “Live Like There’s No Tomorrow”). Trzeci album, “When the Sun Goes Down”, zapowiadał się dobrze. Udane single (“Who Says”, “Love You Like a Love Song”) oraz dwie inne piosenki dobrej noty jednak same nie wywalczą, jeśli reszta nadaje się do kosza.

“Stars Dance” nieco różni się od pozostałych. Selena postawiła jedynie na elektronikę. Nowe utwory są więc mieszanką electropopu, muzyki tanecznej, dubstepu itp. Chociaż przesłuchałam czwarty krążek gwiazdki kilka razy, nie pamiętam ani jednej piosenki. Dlatego cieszę się, że byłam na tyle zapobiegliwa, że robiłam notatki. Zaczyna się naprawdę dobrze. Utwór “Birthday” jest całkiem przyjemny, odznacza się imprezowym klimatem. I chociaż bliżej mi do “Birthday” Destiny’s Child, to numer Seleny mogę zaliczyć do najlepszych ze “Stars Dance”. “Slow Down” brzmi niestety taniej niż poprzednik. Dobija mnie końcówka refrenu, gdzie Selena strasznie zmodyfikowanym głosem jakby literuje słowa

So-o-o-o-o-ng, blo-o-o-o-o-w, blo-o-o-o-o-w (PL: Piosenka, uderz, uderz).

Tytułowy kawałek, “Stars Dance”, nie wyróżniałby się niczym specjalnym, gdyby wokal Seleny brzmiał tak monotonnie jak w innych jej utworach. Na szczęście aktorka stara się nim bawić i fajnie jej to wychodzi. W “Like a Champion”, a konkretnie refrenie tego numeru, kojarzy mi się z Britney Spears z czasów płyt “Britney” i “In the Zone”. A sama piosenka jest nieco mniej elektroniczna niż wcześniejsze.

W dubstepowym “Come & Get It” Selena pokazuje nam swoje bardziej seksowne oblicze. Szkoda, że sama piosenka trwa o połowę za długo. Jednak wypada dobrze, kiedy zestawimy ją obok zaczynającego się spokojnie “Forget Forever”. Szybko jednak zmienia się w dyskotekowy kawałek bez ładu i składu, nafaszerowany zupełnie nie potrzebnymi komputerowymi dźwiękami. Aż głowa od tego boli. Tragedia. Tak jak sam tytuł mówi – zapomnij na zawsze. “Save the Day” to klubowy banger z irytującym refrenem. Ukojeniem po tych elektronicznych koszmarkach jest “B.E.A.T.”, które posiada ciekawą linię melodyczną i fragmenty, gdzie Selena mówi a nie śpiewa. Osoby, które lubią w wykonaniu wokalistki spokojniejsze piosenki, powinno w pewnym stopniu zadowolić “Write Your Name”. Utwór zapowiadał się bardzo przyjemnie, aż szkoda, że został popsuty przez elektroniczne wstawki. Jednak da się do tego przekonać. “Undecover” to kolejna propozycja z szuflady “dobre zwrotki, ciężkostrawny, rąbankowy refren” a zamykająca krążek (słyszycie ten początek zagrany na pianinie?) “Love Will Remember” to jedna z najprzyjemniejszych kompozycji na “Stars Dance”. Odpoczynek dla uszu.

Do nowej płyty Seleny Gomez podchodziłam z nieufnością. Nie byłam zresztą nawet ciekawa, co nam gwiazdka Disney’a zaproponuje tym razem. Poprzednie trzy płyty tylko pokazały, że wokalistką jest dość nudną, która nie potrafi się zdecydować, w którym kierunku chce pójść. Pop rock, elektronika czy zwykła popowa muzyka? Na “Stars Dance” Selena wreszcie dokonała konkretnego wyboru. Czy słusznego? Nie jestem fanką electropopu i  różnych odmian muzyki komputerowej, ale nie zemdliło mnie podczas słuchania “Stars Dance”. Jest tu wprawdzie kilka koszmarków (“Slow Down”, “Save the Day”), ale całość można odebrać całkiem pozytywnie. Od Seleny nie należy na razie oczekiwać pięknych, poruszających ballad czy popowych klasyków. Sama pokazała, że dorasta powoli. Chyba się zgodzicie, że nowy album brzmi odważniej niż poprzednie. Tak trzymać, Selena.

 

28 Replies to “#376 Selena Gomez “Stars Dance” (2013)”

  1. Nie wiem co sądzić o tej płycie, ale pierwszy singiel niestety szybko mi się znudził. szkoda, bo zapowiadał się nieźle. ne lubię takiej muzyki, ale po twojej recenzji się skuszę.
    P.S. Miłych wakacji! czasem trzeba odetchnąć od komputera. uwierz mi, bo coś o tym wiem x3

  2. Selena Gomez nową płytą nie podbije świata i prawdopodobnie będzie to krążek dwóch, max trzech singli. Szkoda, że tak dobrze się zapowiadające “Come & Get It” nie będzie miało większej siły przebicia. Oczywiście jest dokładnie tak jak przypuszczałem. Selena zrobiła to, czego wszyscy się po niej spodziewali. Kurde! A tak bardzo chciałem się mylić :<
    Rzetelna recenzja 🙂

  3. ja nigdy nie przepadałam za tymi gwiazdkami z disney’a. może dlatego, że jestem już na to za stara:D muzyka Seleny także nie jest w moim guście, chociaż stars dance mi się podoba.

    zapraszam na nową notkę:)
    { theQueen.blog.onet.pl}

  4. Disney od dawna promuje gwiazdki, które są wszechstronne: śpiewają, tańczą, grają. Są uwielbiane przez miliony nastolatek, ale czy na to zasługują ?!

  5. Sam ostatnio mowilem ze moze cos jednak kiedys wyrosnie z panny Gomez. Plyty jeszcze nie zaczalem sluchac, ale za niedlugo zaczne. Trzeba dac jej czas, wlasnie tak jak mowisz, ona dorasta powoli, moze kiedys znajdzie wreszcie swoj styl. Udanych wakacji, ze sloncem i dobra muzyka. Pozdrawiam.

  6. Zazdroszczę wyjazdu do Bułgarii ja w tym roku chyba nie wyjadę ;__;. Co do recenzji – jest świetna, jak zawsze ale Seleny Gomez nie trawię lekko mówiąc 😀

  7. Nie słuchałam płyty i nie zamierzam ale muszę przyznać Come & Get It to dobry i fajny numer xD
    Życze miłych i udanych wakacji:*

  8. Nie cierpię piosenki Come & Get It ale spodobał mi się Slow Down i nie wiem czy przesłucham jej płytę.
    Życzę udanych wakacji w Bułgarii

  9. Czyli dziewczyna eksperymentuje. A Ty dziewczyno nie pochwalasz takiego trybu życia i trybu nagrywania? Nie lubisz jej jako wokalistki electro-popowej? A ja Selenę Gomez traktuję jako osobę chwiejną, ale ze szczyptą talentu wokalnego, którego potrafię wychwycić ze wszystkich jej numerów które słyszałem. Jednak jeżeli chodzi o nowości przeszła samą siebie w nagraniu Dub-Stepowym, które wydawałoby się za najlepsze od ostatanich wielu miesięcy. Jednak z niskim powodzeniem na listach przebojów, rzekłbym iż ze znikomym. A to chyba nie dobrze ze strony gwiazdeczki Disney’a. A może ona już wyrosła z tego stadium i nagrywa na poważnie ale tylko dlaczego nikt jej nie docenia…. Pozdrawiam.

    Muzyczny Instytut GORĄCO POLECA 73 walkę Finalnych Pojedynków, pierwszy… z przygotowanych dwóch PÓŁ-finałowych walk tego sezonu! Nie przegap i zagłosuj na swego faworyta, wybierz pierwszego finalistę 5 EDYCJI MUZYCZNEGO SHOW.
    http://milr3.blogspot.com/2013/07/finalne-pojedynki-5-odc-73.html

    1. Czyli moje zdanie jest jak widać PODZIELONE, jest dobrze ale sukces jakby nieco za słaby, przy okazji szybko zmieniając gatunek muzyki jaką stosuje. Niczym z kwiatka na kwiatek. Mnie się to bynajmniej podoba i nie mam zastrzeżeń 😉

  10. Płyta jest bardzo nierówna. Jedne piosenki ciekawe, dobrze zastosowano w nich elektronika (Slow Down, Come & Get It), inne typowo taneczne, kiczowate i wtórne (Undercover, Save the Day). Myślę jednak, że jeśli Selena będzie dalej eksperymentować, ma szansę na nagranie dobrej płyty.
    Nowa recenzja: “Exile” Hurts (fizzz-reviews.blogspot.com)

    1. Undercover to jest najlepszy utwor z całej płyty.Nie rozumiem jak można nazwać go kiczowatym. Ale wiem wiem, każdy ma swój gust i swoje zdanie:) Ogólnie też jej nigdy nie słuchałam ale akurat ten krążek bardzo mi sie podoba.

  11. Znam jeden jej album, który mi się nie podoba. Z małymi wyjątkami, których nawet nie pamiętam, ani nie zachowałam na swoim komputerze 😀 Zamierzam sięgnąć po ten krążek (ale najpierw sięgnę po jej 2 pierwsze), z ciekawości, co takiego nagrała… czasami moja ciekawość jest niezdrowa, szczególnie kiedy uszy krwawią od masakrycznej muzyki 😀

  12. Moim zdaniem Selena zrobiła kawał dobrej roboty nagrywając czwarty krążek. Na pierwszy żut oka widać poprawe. oby tak dalej;)

  13. Dobrze że eksperymentuje tak trzymaj Selena! Co do twojej recenzji z połową się nie zgadzam. Selena ma dopiero 21 lat jeszcze ma czas aby rozwinąć skrzydła.

  14. kozak w necie, ciota w świecie. Tak to ujmę. Myślisz że jesteś fajna ? Otóż mylisz się. Obrażanie gwiazd których w życiu nie widziałaś na oczy, nie próbowałaś zrozumieć tylko oceniłaś po tym co inny o tym kimś sądzili. Jechanie po Stars Dance to tylko zwykła zazdrość. Sama nie potrafisz śpiewać jesteś obrzydliwa i nikt cie nie chce i to ma być powód do obrażania utalentowanych ludzi, którzy ciężko pracowali żeby co kolwiek osiagnąć ? Brecht z tego że dużo gwiazd wywodzi się z Dinsey’a ? Jebaj się tyle ci powiem. Jesteś nikim, zerem więc nie oceniaj jak nie poznasz dokładnie, wszystkich sekretów. FUCK YOU BICZYSSS . Wal się głupia szmato . joł . Kajek biczys !

Odpowiedz na „justysia_koninAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *