BONUSLAND: Adele, Rihanna, Lana Del Rey, Florence + The Machine, Destiny’s Child, Marina & The Diamonds, Norah Jones, Avril Lavigne, Hurts, Britney Spears


Siedząc już kilka lat w tym muzycznym świecie i poznając różnych ludzi, przekonałam się, że przeciętny słuchacz najczęściej ma styczność z singlem. Nieco rzadziej z całą płytą danego wykonawcy. I to co najwyżej wersją podstawową. Po części się nie dziwię – jeśli ktoś wspiera legalne kupowanie płyt z muzyką na pewno zauważył, że edycje deluxe są dużo droższe niż podstawowe. A jeśli ktoś muzyki słucha przez Internet? Zazwyczaj nie chce mu się sięgać po bonusowe nagrania jakiś artystów. Bo wychodzi z założenia, że jak dana piosenka trafiła na wersję deluxe, to dlatego, że nie warto było umieszczać jej na podstawowej. Dla tych ludzi jest najnowsza rubryka w “MadHouse”. Będę w niej za każdym razem prezentować bonusowe nagrania z 10 różnych płyt.

1. Adele – 21
Bonusy: If It Hadn’t Been for Love, Hiding My Heart.
Chociaż wiele osób pewnie spojrzy na mnie jak na kosmitkę, napiszę: nie jestem fanką Adele i jej albumu “21”. Uważam, że to emocjonalna, ale nieco nudna płyta niemająca tyle uroku co debiutanckie “19”. Być może moja ocena “21” byłaby wyższa, gdyby na podstawowej wersji płyty znalazły się dwie bonusowe kompozycje. “Hiding My Heart” () to spokojna, akustyczna piosenka. W “If It Hadn’t Been for Love” () przemycone zostały elementy country. Świetne kawałki!

2. Rihanna – A Girl Like Me
Bonusy: Who Ya Gonna Run To, Coulda Been the One, Should I?, Hypnotized.
Pamiętacie jeszcze pierwsze nagrania Rihanny? Te sprzed “S&M” czy “Right Now”? Może i nie były klubowymi bangerami, ale odznaczały się delikatnością i autentycznością. Tak jak spokojne “Who Ya Gonna Run To” () czy utrzymane w rytmach reggae “Coulda Been the One” (). Trochę gorzej przedstawia się “Should I?” (), gdzie Rihanna brzmi niezbyt dobrze. Całkiem podoba mi się ciekawe, nieco bollywoodzkie “Hypnotized” ().

3. Lana Del Rey – Born to Die
Bonusy: Without You, Lolita, Lucky Ones.
Zanim Lana Del Rey stała się Laną Del Rey, nagrała masę piosenek. Dzisiaj jeszcze wyciekają co jakiś czas jej starsze nagrania. Aż dziwne, że na rozszerzonej edycji “Born to Die” umieściła tylko 3 dodatkowe piosenki. Jedną z nich jest piękne, spokojne “Lucky Ones” (). Inną charakteryzujące się świetnymi zwrotkami, ale słabszym refrenem “Without You” (). Znacznie od nich gorsze jest nagranie “Lolita” (). Piosenka ma nieco szybszą melodię. Jej porażce winny jest koszmarny refren i zbyt słodkie wykonanie Del Rey.

4. Florence + The Machine – Ceremonials
Bonusy: Remain Nameless, Strangeness and Charm, Bedroom Hymns.
Chociaż fani Florence + The Machine spierają się, która z płyt zespołu jest lepsza, dla mnie odpowiedź jest jasna – “Ceremonials”. Uwielbiam jej klimat. Po bonusowe piosenki sięgnęłam z ciekawości. “Remain Nameless” () nie pasuje mi do podstawowej wersji krążka. Jest to bowiem piosenka podszyta lekką elektroniką. Spokojnie, użyta ze smakiem. “Strangeness and Charm” () to szybki, ale jednocześnie nieco chaotyczny numer. “Bedroom Hymns” () trzyma w napięciu do ostatniej sekundy.

5. Destiny’s Child – Destiny Fulfilled
Bonusy: Got’s My Own, Game Over, Why You Actin.
Chociaż “Destiny Fulfilled” nie jest moim ulubionym krążkiem Destiny’s Child, doceniłam w ostatnim czasie ten album. Może i jest trochę usypiający, ale pojedynczo piosenek posłuchać bardzo miło. Szkoda, że na wersji podstawowej nie znalazło się nagranie “Got’s My Own” (), które potrafi rozruszać chyba każdego. W bardziej stonowanym, pościelowym klimacie jest urocze “Game Over” (), a typowym, destinkowym, jest natomiast “Why You Actin” (). Gdyby te trzy nagrania znalazły się na wersji podstawowej “Destiny Fulfilled”, ocena tego krążka byłaby dużo wyższa.

6. Marina & The Diamonds – Electra Heart
Bonusy: Radioactive, Sex Yeah, Lonely Hearts Club, Buy the Stars.
Drugi album Mariny “Electra Heart” zrobił na mnie dużo gorsze wrażenie niż cudowny, pomysłowy debiut “The Family Jewels”. Jednak nie potrafię gniewać się na piosenki z podstawowej wersji płyty, kiedy znam te umieszczone na deluxie. Taneczne, walące komerchą na odległość “Radioactive” () zaliczam do najgorszych utworów artystki. Nie lepiej przedstawia się banalne “Sex Yeah” (), nie zachwyca “Lonely Hearts Club” () czy spokojne, ale wiejące nudą “Buy the Stars” ().

7. Norah Jones – Feels Like Home
Bonusy: Sleepless Nights, Moon Song, I Turned Your Picture To The Wall.
Mimo, iż drugi album Nory Jones “Feels Like Home nie jest moim ulubionym od tej artystki, chętnie do niego wracam. Można się przy nim zrelaksować i zapomnieć o szarej codzienności. “Sleepless Nights” () to uroczy, gitarowy kawałek, w kórym wokalistce towarzyszy ledwie zauważalny chórek. Nie umiem powiedzieć złego słowa o “Moon Song” () oraz “I Turned Your Picture To The Wall” (). Nie są to moje ulubione kompozycje Jones, ale gorąco je wam polecam.

8. Avril Lavigne – Goodbye Lullaby
Bonusy: Knockin’ on Heaven’s Door, Bad Reputation.
Avril Lavigne poszła na łatwiznę i na wersji deluxe swojej ostatniej (na razie) płyty “Goodbye Lullaby” umieściła nie nowe piosenki, ale dwa covery. Wersja Avril “Knockin’ on Heaven’s Door” () Boba Dylana, delikatnie mówiąc, jej nie wyszła. Jest nudna, banalna. Szkoda dobrej piosenki. Lepiej przedstawia się “Bad Reputation” () Joan Jett. Odznacza się świetną, rockową energią. Przywodzi na myśl utwory Lavigne z początków kariery, jednak zupełnie nie pasuje do klimatu “Goodbye Lullaby”.

9. Hurts – Happiness
Bonusy: Mother Nature, Affair.
Mimo, iż na początku debiutancki album duetu Hurts “Happiness” nie przypadł mi do gustu, polubiłam go. To porcja niebanalnej, synthpopowej muzyki utrzymanej w nostalgicznym klimacie. Jednak nie do wszystkich piosenek się przekonałam. Uważam, że takie “Sunday” można by wymienić na mniej elektroniczne (ale odrobinę przydługie) “Affair” () albo charakteryzujące się bogata aranżacją “Mother Nature” ().

10. Britney Spears – In the Zone
Bonusy: The Answer, Don’t Hang Up.
Czwarty studyjny album Britney Spears “In the Zone” wiele osób uważa za najlepszy w jej karierze. Ja inna nie jestem i również dołączam się do zachwytów nad krążkiem. Wersja deluxe wzbogacona została o dwa dodatkowe nagrania. Jednym z nich jest nieco hip hopowe “The Answer” (). Piosenki słucha się bardzo przyjemnie. Z kolei “Don’t Hang Up” (http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/81/Star_half.svg/11px-Star_half.svg.png) to trochę nudna, elektroniczna ballada, o której szybko się zapomina.

https://open.spotify.com/track/0o4SpTCEPHIXZv1r6tFsXu

One Reply to “BONUSLAND: Adele, Rihanna, Lana Del Rey, Florence + The Machine, Destiny’s Child, Marina & The Diamonds, Norah Jones, Avril Lavigne, Hurts, Britney Spears”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *