#421 Kelly Clarkson “Wrapped in Red” (2013)

Pięć studyjnych albumów, jedna kompilacja największych przebojów, trzy epki. Fani Kelly Clarkson nie mogą narzekać na brak atrakcji ze strony swojej idolki. Chociaż od premiery ostatniej studyjnej płyty Kelly, “Stronger”, minęły dwa lata, wokalistka nie planuje na razie kolejnego autorskiego krążka. Dzieli się natomiast z nami swoją wizją świąt Bożego Narodzenia.

Patrząc na okładkę wydawnictwa zatytułowanego bardzo ciekawie i niebanalnie “Wrapped in Red” ciężko mi rozpoznać Clarkson. Wygląda bardziej jak postać z filmu animowanego niż kobieta z krwi i kości. Może i wierzę w bożonarodzeniowe cuda, ale tu jednak kogoś lekko poniosło. Na szczęście okładka to tylko dodatek do płyty. Ważniejsza jest w końcu sama zawartość krążka. A jej, co z ulgą zauważyłam, daleko do sztuczności bijącej z okładki “Wrapped in Red”.

Nie jestem fanką twórczości Kelly Clarkson. Muzyka tworzona przez amerykańską wokalistkę mnie po prostu męczy. Wydaje mi się, że robiona jest na jedno kopyto. Piosenki są do siebie podobne. Często oparte są na tym samym schemacie. Nierzadko mam wrażenie, że różni je jedynie tytuł. Widać to było szczególnie na “Greatest Hits: Chapter One”, płycie, zawierającej single artystki. Słuchając tej kompilacji wpadła mi w ucho jedna kompozycja – cover “I’ll Be Home For Christmas”. Od tamtej chwili marzyłam, by Clarkson kontynuowała swoją przygodę ze świątecznymi piosenkami. Chciałam, by Kelly porzuciła na chwilkę swoje pop rockowe kompozycje na rzecz jazzu czy swingu. I się udało.

Słuchając “Wrapped in Red” nie miałam wrażenia, że jest to krążek stworzony na potrzeby rynku i mający sprawić, że o wokalistce ponownie na moment zrobi się głośno. Nie da się ukryć, że Kelly włożyła w jego przygotowanie sporo wysiłku. Wersja podstawowa płyty składa się aż z czternastu piosenek. Dwie dodatkowe znajdziemy na deluxe. O ile często inne wokalistki sięgają jedynie po sprawdzone świąteczne kompozycje, Kelly obok coverów umieściła aż pięć autorskich utworów. I to od nich zacznę.

Otwierający album numer “Wrapped in Red” od pierwszych dźwięków wprowadza w klimat świąt. Jest to przebojowa piosenka opowiadająca o miłości kobiety do pewnego mężczyzny. Chociaż bohaterka nie miała wcześniej odwagi wyznać mu swoich uczuć, postanowiła w Boże Narodzenie się przełamać i nie ukrywać już, co czuje. Może mi się tylko wydaje, ale w głosie Clarkson wyczuwam pewną nutkę smutku. Co innego w “Underneath the Tree”, które daje kopa od pierwszych sekund. Ta popowo-jazzowa piosenka może ubiegać się o miano jednej z najlepszych świątecznych kompozycji, które powstały w ostatnich latach. O ile oba utwory brzmią dość nowocześnie i każą mi myśleć, że autorskie piosenki Kelly łatwo będzie z tłumu klasyków wyłapać, zmyla mnie spokojne, ale pełne mocy “Every Christmas”, który mogłoby przyjąć się kilka dekad temu. Ciekawie prezentują się urocze, romantyczne “Winter Dreams (Brandon’s Song)” oraz (ponownie) brzmiące nowocześnie i bardziej popowo niż jazzowo “4 Carats”, w którym to Kelly wciela się w material girl i śpiewa, że pod choinkę marzy jej się błyskotka.

Clarkson postanowiła również nagrać swoje wersje bożonarodzeniowych klasyków. Mamy tu więc balladowe “Have Yourself a Merry Little Christmas”, w którym wprowadzające poważny nastrój smyczki współgrają z niebiańskim głosem artystki. Ze spokojnych rejonów nie zabierają nas również jazzujące “Please Come Home For Christmas (Bells Will Be Ringing)”; eleganckie, wyśpiewane przez Kelly tęsknym głosem “Blue Christmas” oraz “White Christmas”, w którym dźwięki pianina są niczym spadające płatki śniegu, które malują przepiękny krajobraz. W spokojnym, klasycznym klimacie utrzymane są dwie kolędy: “Silent Night” oraz znajdujące się na deluxe “Oh Come, Oh Come Emmanuel”, które zachwyca mnie swoją nieco mroczną, tajemniczą melodią.

O ile sama uwielbiam ballady w wykonaniu Kelly i do gustu przypadły mi jej spokojne wersje świątecznych kompozycji, tak wiem, że Boże Narodzenie to przede wszystkim czas radości. A kto nie uśmiechnąłby się na dźwięki gitarowo-orkiestrowej, szybkiej wersji “Run Run Rudolph” czy musicalowego “My Favourite Things”? Polecam również niesamowicie klimatyczne i pięknie zaśpiewane “Baby It’s Cold Outside”, w którym gościnnie pojawia się amerykański wokalista country Ronnie Dunn. Czy cokolwiek może zaburzyć moje pozytywne postrzeganie albumu “Wrapped in Red”? Jedynie chyba cover utworu Imogen Heap “Just For Now”. Nie chodzi tu jednak o to, że Clarkson zbezcześciła to bądź co bądź dobre nagranie. Po prostu “Just For Now” nie jest świąteczną piosenką i to się czuje. Zmienienie nieco melodii dużo Kelly nie dało.

Niesamowicie mnie cieszy, że Kelly zaprosiła do współpracy orkiestrę, a jej piosenki mają w sobie ten jazzowy pierwiastek. Podbiła tym moje serce. Moim zdaniem świąteczne utwory najlepiej właśnie brzmią w takiej oprawie. Saksofon, trąbki, smyczki, pianino tworzą razem coś niesamowicie pięknego i wielkiego. W poprzednim wcieleniu musiałam chyba żyć w latach 40. Wracając do Kelly – to prawdziwy bożonarodzeniowy cud, że jej album podoba mi się od A do Z. Powinna pozostać przy stylistyce jazzowej, bo pasuje jej to jak mało komu.

11 Replies to “#421 Kelly Clarkson “Wrapped in Red” (2013)”

  1. mi się osobiście bardzo ta płyta podoba:) może dlatego że uwielbiam takie świąteczne piosenki, a underneath the three jest moją ulubioną:)

    nn
    {theQueen.blog.onet.pl}

Odpowiedz na „justysia_koninAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *