#446, 447 Within Temptation “The Unforgiving” (2011) & We Are The Fallen “Tear the World Down” (2010)

Dzisiejszy post postanowiłam poświęcić ostrzejszym rytmom. Stąd też recenzja piątej studyjnej płyty Within Temptation oraz debiutanckiej We Are The Fallen. Zapraszam do lektury.

Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że holenderski zespół Within Temptation, który w 2014 roku uzyska pełnoletniość, należy do czołówki metalowych grup, które ostre brzmienie łączą z symfonicznymi elementami. Podbijanie serc słuchaczy rozpoczęli płytą “Enter”, dzieła dopełnili albumem “Mothr Earth”. Trochę gorzej było z “The Silent Force” i “The Heart of Everything”, w których to ja poczułam zmęczenie materiału. O ile na początku kreowany przez Within Temptation baśniowy, gotycki świat robił na mnie świetne wrażenie, z czasem stał się bardziej pospolity i szary.

Z ciekawością, ale i niepokojem, sięgnęłam po wydaną w 2011 roku piątą płytę zespołu, “The Unforgiven”. Już po spojrzeniu na okładkę wiedziałam, że nie powinnam spodziewać się tu celtyckich melodii rodem z “Mother Earth”. Na początku grafika wydawała mi się nieco kiczowata, ale pasuje do koncepcji płyty. Komiksowe motywy są ciekawą odmianą i czymś świeżym. Warto dodać, że razem z albumem ukazały się również krótkie filmy oraz seria komiksów.

Wróćmy jednak do samej muzyki. Tak jak już wspomniałam, mniej na “The Unforgiving” symfonicznych brzmień, ale nie oznacza to, że smyczki całkowicie odeszły w zapomnienie. Wciąż się pojawiają, ale dużo rzadziej niż wcześniej. Częściej natomiast usłyszeć można gitary. Piosenki Within Temptation straciły gotycki klimat na rzecz rocka i przebojowych refrenów. Inaczej brzmi też wokalistka, Sharon den Adel. Porzuciła charakterystyczne dla siebie operowe wokalizy.

W nastrój “The Unforgiven” wprowadza nas mroczne i brzmiące nieco złowrogo “Why Not Me”. Dalej zespół serwuje nam kompozycje, których refreny jak najbardziej należą do kategorii stadionowych, czyli świetnie nadających się do chóralnego odśpiewania przez zgromadzoną pod sceną publiczność. Mowa tu chociażby o “Shot in the Dark”, “Faster” (podobają mi się fragmenty, w których Sharon powtarza tytułowe słowa) czy heavy metalowym, ze stopniowo budowanym napięciem, “Iron”, które to nagranie mogło by znaleźć się na poprzedniej płycie grupy. Grupa przygotowała dla nas również szybkie “Where Is the Edge” (z mało ciekawym refrenem), dość łagodne “Sinéad” oraz “Murder” (też macie wrażenie, że w zwrotkach wokal den Adel poddany został lekkiej obróbce?). Warto sięgnąć po energiczne “A Demon’s Fate” czy zaczynające się pięknymi dźwiękami pianina (I’m in heaven, chciałoby się zanucić…), ale w gruncie rzeczy dość przyziemne “Stairway to the Skies”. Cieszy mnie obecność spokojniejszych kompozycji. Zaliczyć do nich można lekkie i z początku jednostajne czy nawet monotonne “Fire and Ice” (fanom ostrzejszych brzmień do gustu na pewno przypadnie gitarowa końcówka); “Lost”, w którym głos Sharon powoli rozkwita oraz “The Last Dance”.

Pierwszy raz z “The Unforgiven” zetknęłam się ponad rok temu. Wówczas płyta nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Wydawała mi się taka płytka i banalna. Kiedy jednak przysiadłam i wsłuchałam się dokładniej w proponowane przez Within Temptation dźwięki, moje zdanie zmieniło się diametralnie. Może i piąty krążek grupy nie jest specjalnie odkrywczy, ale słucha się go dobrze. A to już sukces. Tylko ten tytuł… . Bez przebaczenia? Ja jak najbardziej wybaczam zespołowi odejście od gotyckich klimatów. Tym bardziej, że z płyty na płytę coraz mniej czarowały swoją epickością.

 

Podobno w przyrodzie nic nie ginie. Fanom amerykańskiego zespołu Evanescence pustkę po ulubieńcach zastąpić miała formacja We Are The Fallen. A tym mniej zorientowanym na muzyczne nowości można by nawet wmówić, że “Tear the World Down” jest nowym krążkiem popularnej grupy z Amy Lee na czele. Dam sobie rękę uciąć, że uwierzą.

Na grupę We Are The Fallen zwróciłam uwagę bodajże rok lub dwa temu. Nie będę ukrywać, że największy w tym udział okładki ich debiutanckiego krążka. Tajemnicza, mroczna, jakby wyjęta z dobrego horroru. Przyciąga wzrok i powoduje, że w myślach zaczyna powstawać setki scenariuszy filmów grozy. Ale dzisiaj nie o moich planach podbicia Hollywood. Czemu nie potrafię na poważnie brać zespołu We Are The Fallen?

Można powiedzieć, że wychowałam się na muzyce Evanescence. Towarzyszy mi od podstawówki. Choć dziś moja miłość do tej grupy zblakła, mam do nich ogromny sentyment. Nie zastąpią mi ich We Are The Fallen, choć nawiązań do twórczości Evanescence znaleźć można aż nadto. Wystarczy spojrzeć na samą nazwę młodszej grupy, będący aluzją do “Fallen”, debiutanckiego albumu Evanescence. Carly Smithson, uczestniczka jeden z edycji “American Idol” a dziś wokalistka We Are The Fallen, ma podobną barwę głosu do Amy Lee. Jednak mniej w jej wykonaniach emocji, z których słynie Lee. Najważniejsze na koniec. Założycielami We Are The Fallen są muzycy zespołu Evanescence. Wykorzystali przerwę w działalności grupy i rozkręcili nowy projekt. Szkoda tylko, że piosenki We Are The Fallen brzmią jak odrzuty z płyt Evanescence. I to jest najpoważniejszy zarzut. Ben Moody, gitarzysta, nie stworzył piosenek, które mogłyby konkurować z “Bring Me to Life” czy “Call Me When You’re Sober”. Brakuje też powalających tekstów na miarę tych pióra Amy Lee (“Like You”, “Good Enough”).

Chociaż z powyższych akapitów maluje się obraz We Are The Fallen jako formacji, która powstała jedynie w celu zapełnienia pustki po Evanescence, i której twórczość nic nowego nie wnosi, a jedynie bazuje na sprawdzonych schematach, warto po “Tear the World Down” sięgnąć. Zespół przygotował dla nas zestaw jedenastu piosenek. Album otwiera, z początku spokojne, “Bury Me Alive”. Jest to jedna z najlepszych propozycji grupy. Następujące po nim szybkie i dynamiczne “Burn”, charakteryzujące się nieco psychodelicznym klimatem, podoba mi się trochę mniej. W “Paradigm” warto zwrócić uwagę na dźwieki pianina, które na pierwszy plan wysuwają się tylko chwilami. Podobnie napisać można o “Don’t Leave Me Behind”, w którym Carly pokazuje, że głos ma wcale nie gorszy niż Amy Lee. Ze zbioru tych metalowych kawałków, które umieszczone zostały na początku krążka, wyłamuje się oparta na łagodnych dźwiękach pianina i skrzypiec ballada “Sleep Well, My Angel”, którą ja zwykłam nazywać odpowiedzią We Are The Fallen na “Hello” czy “Like You” Evanescence. Po tych kilku minutach zatracenia się w smutnych, spokojnych brzmieniach zespół ponownie podkręca tempo i serwuje nam “Through Hell”, tajemnicze, lekkie (!) “I Will Stay”, “Without You” czy “St. John”. Ładnie przedstawia się druga z ballad – “I Am Only One”. Zamykająca album kompozycja “Tear the World Down” to bodajże najbardziej epicka piosenka na krążku.

Jak to wszystko podsumować? Klapa za robienie z We Are The Fallen kalki Evanescence, brawa za piosenki, które bądź co bądź mogą się podobać. Prawdziwą gwiazdą zespołu jest jednak wokalistka, Carly. Jest godną następczynią Amy Lee. Nie tylko ma podobną barwę głosu, ale i odpowiednią w nim moc.

 

20 Replies to “#446, 447 Within Temptation “The Unforgiving” (2011) & We Are The Fallen “Tear the World Down” (2010)”

  1. Zespół znam i podoba mi się ich piosenka “Written In The Stars” (czy coś takiego). Czytając Twoją recenzję myślę, że to dobry krążek, chociaż na co dzień nie obcuję z takimi rytmami,

  2. zespół jest dobry, piosenki mają naprawdę świetne, aczkolwiek ze wszystkich płyt, najbardziej podoba mi się ich najnowsza ‘hydra’. mają tam naprawdę genialne kawałki 🙂

    nowa notka
    {theQueen.blog.onet.pl}

  3. Tej płyty nie przesłuchałem, niemniej jednak zapadł mi w pamięc utwór Faster. Generalnie Within Temptation tworzy bardzo interesujące utwory, a za razem po prostu dobre, czego dowodem jest nowa płyta HYDRA.

  4. Znam kilka ich piosenek z płyty Hydra i nie powiem zaciekawili mnie sięgnięciem po wcześniejsze płyty. No ale że mam lenia to nie chce mi się ich przesłuchać. 🙂 Muszę to kiedyś zrobić, bo jak słyszę takie świetne Whole World Is Watching, Dangerous czy What About Us? człowiek czuje taką potrzebę. Tym bardziej twoja recenzja bardzo zachęca do głębszego przesłuchania płyty, ale myślę że zespół to taka renoma, że płyta powinna mi się spodobać chociaż kto wie? Może będzie dla mnie za ostre brzmienie i za mało symfoniki? Zobaczymy.

  5. Oba albumy mam w planach… ba, WT to nawet całą dyskografię ale od 3 lat czy kiedy ich wpisałam na listę, nie miałam kiedy przesłuchać… zawsze coś innego trafia na moją listę do aktualnego słuchania 🙂

Odpowiedz na „~Vilppu (@ FizzzReviews)Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *