COVER: Dopisali rozdział własnej historii | #464 Coldplay “Ghost Stories” (2014)

Chyba każdy fan dobrej muzyki na to czekał. Po prawie trzech latach, jakie minęły od premiery albumu “Mylo Xyloto”, brytyjska formacja Coldplay uraczyła nas nowym materiałem. Zanim przyjrzymy się procesowi powstawania tego krążka, warto poświęcić chwilę uwagi poprzedniemu wydawnictwu grupy. “Mylo Xyloto” trafiło do sklepów 19. pazdziernika 2011 roku. Płytę zapowiadał elektroniczno-rockowa kompozycja “Every Teardrop Is a Waterfall”, która doczekała się dwóch nominacji do nagrody Grammy. Jednak piosenką, która bardziej kojarzy się z “Mylo Xyloto”, jest “Paradise”, zobrazowane wspaniałym teledyskiem. Co ciekawe, kawałek ten pierwotnie trafić miał do osoby, która wygrałaby jedną z edycji brytyjskiego show “X-Factor”. Kolejnymi utworami, które promowały piąty album Coldplay, były: “Charlie Brown”, “Princess of China” oraz “Hurts Like Heaven”. Nie zabrakło również światowej trasy koncertowej. Zespół zagrał 85 koncertów na pięciu kontynentach. 19. września 2012 roku gorące powitanie zgotowali grupie polscy fani. Koncert na Stadionie Narodowym zgromadził nieco ponad 40 tysięcy osób. Pytanie, kiedy Coldplay postanowią odwiedzić nas ponownie. Promocja nowej studyjnej płyty jest wspaniałą okazją do wizyty w Polsce.

Pod koniec marca w mediach pojawiło się oficjalne oświadczenie Chrisa Martina, wokalisty Coldplay, i jego żony, aktorki Gwyneth Paltrow, z którego dowiedzieliśmy się, że para jest w separacji: Przez ponad rok ciężko pracowaliśmy, razem i każde z osobna, próbując rozgryźć to co jest między nami. Oboje doszliśmy do takiego samego wniosku. Nadal się kochamy, ale mimo to postanowiliśmy się rozejść. Czas problemów w związku Martina pokrywał się z przygotowywaniem “Ghost Stories”. Wszystkie swoje sercowe rozterki artysta zdecydował się więc przelać na papier. Jak możemy dowiedzieć się z wywiadu, którego Chris udzielił przed premierą płyty, tekst do otwierającego album kawałka “Always in My Head” powstał za pierwszym podejściem. O singlowym przeboju “Magic” wokalista mówi tak: ten utwór powstawał jako smutna piosenka o złamanym sercu, ale tak naprawdę ona jest pełna radości. Jest uświadomieniem sobie, że nie można uciec przed tym, co zaplanowało dla nas życie. Warto zatrzymać się również na zamykającym podstawową edycję płyty utworze ukrywającym się pod tajemniczym, intrygującym tytułem “O”: jestem z niej bardzo dumny, z jej przesłania. Ponownie… . Nie chcę powiedzieć czegoś zbyt prywatnego, ale… w tej piosence po prostu staram się powiedzieć: „jesteś wspaniałą osobą, a ja muszę nad sobą trochę popracować”.

W proces nagrywania płyty “Ghost Stories” zaangażowany był cały zespół. Wprawdzie to Chris jest głównym autorem tekstów, ale muzyka stworzona przez pozostałych członków Coldplay (tj. Willa Championa, Jonny’ego Bucklanda i Goy’a Berrymana) odgrywa równie ważną rolę. Jak możemy dowiedzieć się z udzielonego jakiś czas temu wywiadu, fundamenty “Magic” powstały bez udziału Chrisa. Z kolei bardziej jak solowe nagranie Martina brzmi wyprodukowane przez Avicii’ego “A Sky Full of Stars”: marzyłem sobie, że chciałbym mieć piosenkę, w której mógłbym pokazać, że to rozumiem, ale teraz po prostu cieszmy się tymi dobrymi chwilami i świętujmy je należycie. Udział pozostałych członków Coldplay w nagraniu drugiego singla był niewielki. Swoje trzy grosze wtrącił jedynie Jonny. Proces tworzenia tego, wydawałoby się, prostego kawałka trwał długo, z racji tego, że zespół musiał połączyć ze sobą dwa zupełnie różne światy: typowych dla siebie alternatywo-rockowych brzmień, z EDM. Piosenka “Midnight”, czyli pierwsze nagranie z “Ghost Stories”, jakie poznaliśmy, powstała już w 2003 roku. Jej twórcą jest producent Jon Hopkins. Pierwotnie utwór ten zatytułowany był “Amphora”. Coldplay zaadaptowali to nagranie i wprowadzili zmiany. Efektem ich pracy w studiu jest znane nam “Midnight”.
Warto zwrócić uwagę na piosenkę “O”, w której usłyszeć możemy córkę Chrisa Martina – Apple. jak doszło do tej niezwykłej współpracy?: Apple przyszła do mnie, nucąc jedną z piosenek, które właśnie nagrywaliśmy i zapytała mnie, co nuci. Powiedziałem jej, że ta piosenka nazywa się “O”. Zaproponowałem, żeby spróbowała ją zaśpiewać, a ona zgodziła się od razu, bez problemu.

Na zakończenie warto przytoczyć słowa Martina, które mogą trochę rozjaśnić sytuację i ułatwić odpowiedź na pytanie, o co właściwie z tymi opowieściami o duchach chodzi: ideą “Ghost Stories” było zadanie pytania czy pozwalasz zdarzeniom z twojej przeszłości, twoim duchom na wywarcie wpływu na twoją teraźniejszość i przyszłość.

© Wikipedia, Coldplace.eu (fragmenty wywiadu)

Z jednej strony bardzo lubię to uczucie, kiedy sięgam po płytę, której oczekiwałam z wielką niecierpliwością. Mogę wreszcie zaspokoić swoją niepohamowaną ciekawość. Z drugiej zaś zawsze pojawia się taki moment zwątpienia. Czy album, do premiery którego odliczałam nie tylko dni, ale i godziny czy nawet minuty, naprawdę stanie na wysokości zadania i przypadnie mi do gustu? Te rozterki w przypadku płyty takiego zespołu jak Coldplay były bardzo duże. Czy Brytyjczycy po raz kolejny zawładnęli moim sercem?

Ciężko jest recenzować album grupy, której muzyka zajmuje specjalne miejsce w czyimś życiu. Nie mam zamiaru udawać, że Coldplay są mi zupełnie obcą zespołem. Powiem tylko tyle, że mimo, iż jestem fanką ich twórczości, przygotowany przez nich materiał musi być zawsze na wysokim poziomie. Nie mam klapek na oczach. Od Coldplay wymagam po prostu więcej i więcej. Nie mają żadnej taryfy ulgowej.

Gdyby ktoś zapytał się mnie, do której z poprzednich pięciu płyt mogłabym porównać płytę “Ghost Stories”, miałabym trudności z udzieleniem dobrej odpowiedzi. To, za co niezwykle cenię ten brytyjski zespół, to nie popełnianie autoplagiatów. Każdy krążek Coldplay jest inny. Mieliśmy już spokojniejszy, stonowany, niepozorny debiut “Parachutes”. Dalej zespół uraczył nas surowym, mocnym “A Rush of Blood to the Head” (mimo upływu lat wciąż mój faworyt) oraz zawierającym w sobie zapożyczenia z muzyki elektronicznej “X&Y”. Pięknym krążkiem jest brzmiące bardziej klasycznie “Viva la Vida or Death and All His Friends”. Fanom nowocześniejszych melodii do gustu powinno przypaść optymistyczne, kolorowe “Mylo Xyloto”. “Ghost Stories”, szósty studyjny krążek Coldplay, jest zupełnie nowym rozdziałem w twórczości Brytyjczyków. Może mniej wciągającym niż kilka wcześniejszych płyt, ale czarującym klimatem (niby jest nieco chłodniej, ale jednak zamiast zimy mamy przedwiośnie) i ładnym wokalem Chrisa Martina. Atutem są również proste, ale efektowne teksty poruszające temat miłości.

Słuchając “Ghost Stories” nie da się uciec od wrażenia, że zespół chciał stworzyć coś zaskakującego, eksperymentalnego. Po części coś takiego otrzymujemy. Kto spodziewałby się bowiem, że Coldplay nawiążą współpracę z Avicii czy Timbalandem?! Nowe utwory zespołu powstały również przy pomocy takich producentów jak Paul Epworth (Adele, Florence + The Machine), Jon Hopkins (Brian Eno) czy Rik Simpson. Proponują oni mieszankę rocka z porządną dawką elektroniki i syntezatorów. Tęsknię jednak za większą ingerencją gitar czy perkusji. Ale cóż, taki już jest urok tej płyty.

Najlepszą piosenkę z “Ghost Stories” grupa ujawniła już kilka miesięcy temu. Ambientowa kompozycja “Midnight”, do której nagrania użyto ciekawego instrumentu jakim jest laserowa harfa, robi piorunujące wrażenie. Takiego Coldplay jeszcze nie słyszałam. Piosenka brzmi jak esencja tego, co w muzyce takich grup jak Sigur Rós czy Bon Iver najlepsze. Oszczędna muzyka, intrygująco przerobiony wokal a przede wszystkim ten nocny, zimny klimat przekładają się na artystyczny sukces tego kawałka. Cieplejszą, bardziej radiową propozycją jest urocze “Magic”. Still believe in magic?, pyta Chris. Słuchając tego kawałka ciężko dać negatywną odpowiedź. Na “Magic” już teraz można natknąć się w radiu, a kolejny singiel z pewnością upatrzą sobie kluby i dyskoteki (jakże to dziwnie brzmi w kontekście Coldplay). Mowa tu o wyprodukowanym przez szwedzkiego producenta Avicii’ego nagraniu “A Sky Full of Stars”. Nie przepadam za jego muzyką, bo sądzę, że ciągle proponuje nam te same muzyczne rozwiązania. Dla Coldplay również nie stworzył nic oryginalnego. Cenię “A Sky Full of Stars” za dobry, romantyczny tekst, ale zastanawiam się, co taki utwór robi na “Ghost Stories”. Burzy spójność całego krążka. Oprócz Avicii’ego na albumie znalazła się piosenka, w której palce maczał najważniejszy, kilka lat temu, producent, król przebojów – Timbaland. Tytuł tego nagrania to “True Love”. Jest to bardzo przyjemny kawałek, w którym największe wrażenie robi końcówka – pojawiające się co i rusz gitary oraz dźwięki skrzypiec.

Warto sięgnąć po powolne, niesamowicie kojące i pozbawione punktów zwrotnych “Always in My Head” oraz rozpoczynające się syrenim śpiewem “Another’s Arms”. Szybko pokochałam oszczędny w brzmieniu kawałek “Oceans”, który przywodzi mi na myśl pierwsze dwie płyty Coldplay. Do gustu przypadła mi również zagrana na pianinie, ale podszyta lekkim elektronicznym bitem ballada “O”, która zamyka album “Ghost Stories”. Jednak zanim przygoda z szóstą studyjną płytą Coldplay dobiegnie końca, wspomnę co nieco o “Ink”, które zostało przeze mnie wcześniej pominięte. Obok “A Sky Full of Stars” jest to, moim zdaniem, najsłabsza kompozycja na krążku. Bardzo melodyjna, ale zbyt popowa.

Kiedy pierwszy raz sięgnęłam po “Ghost Stories”, byłam nieco zawiedziona. Wolałam, by Coldplay wrócili do brzmień znanych mi z “A Rush of Blood to the Head” czy “Parachutes”. Tak się, jak wiadomo, nie stało, ale nie jestem już zła na chłopaków za to. Proponowana przez nich wędrówka w elektroniczne rejony wyszła ich twórczości na dobre. Choć, przyznam, “Ghost Stories” pod tym względem jest albumem dość nierównym. Z jednej strony mamy naprawdę eksperymentalne “Midnight” czy “O”, z drugiej zaś radiowe, komercyjne kompozycje (“Magic”, “A Sky Full of Stars”). Nie przedłużając niepotrzebnie – “Ghost Stories” nie jest ani najlepszą, ani najgorszą płytą Coldplay. Do kilku piosenek będę wracać bardzo często, bo słuchanie ich dostarcza mi niezapomnianych emocji.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *