#488 The National “Trouble Will Find Me” (2013)

Zdarzyło wam się kiedyś trafić na płytę, która was nie zachwyciła, a mimo to mimowolnie co i raz wracaliście do zawartych na niej kompozycji, a z biegiem czasu wasza opinia o tym albumie diametralnie się zmieniła, i dziś nie wyobrażacie sobie, by w waszym życiu zabrakło tych niby znanych, ale wciąż skrywających wiele smaczków melodii? W moim przypadku idealnym przykładem takiej płyty jest szósty studyjny krążek amerykańskiej grupy The National „Trouble Will Find Me”.

Album swoją premierę miał w maju 2013 roku. Niemal od razu trafił na mój celownik. Najpierw usypiał, potem stał się jedynie soundtrackiem do codziennych czynności. Towarzyszył też w podróżach, co sprawiło, że z nudów zaczęłam uważniej wsłuchiwać się w piosenki. I stało się. Tytułowe kłopoty mnie odnalazły. Powoli uzależniałam się od pięknych nagrań The National, aż w końcu doszłam do momentu, gdy mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie życia bez „Trouble Will Find Me”. Jest to bez wątpienia krążek, któremu warto dać szansę, a nawet i dwie.

Lata temu do grupy Matta Berningera przylgnęła łatka najsmutniejszego zespołu świata. O ile na poprzednich krążkach lepiej lub gorzej udawało im się choć na chwilę odsunąć od siebie ten przydomek („Apartment Story”, „Mistaken For Strangers”, “Bloodbuzz Ohio”), tak na „Trouble Will Find Me” wydają się być już z nim pogodzeni, bo nawet żywsze utwory brzmią dość ponuro i nie zarażają optymizmem.

Indie rockowe piosenki The National składają się na płytę pięknie jesienną. Jest melancholijnie, nieco nawet depresyjnie, lecz niesamowicie melodyjnie. „Trouble Will Find Me” to skromny, oszczędny album, którego wielką siłą zdaje się być postać obdarzonego ciepłym, niskim głosem Matta Berningera, wyśpiewującego niewesołe utwory o różnych odcieniach miłości. Robi to w tak przejmujący i emocjonalny sposób, że kompozycje te brzmią bardzo intymnie i sprawiają wrażenie, że potrafiłyby zmiękczyć najtwardsze serce. Warto również wspomnieć o tym, że muzyka The National jest niezwykle uniwersalna. Przypaść do gustu może nie tylko osobom młodym, ale także i ich rodzicom. Grupa nagrywa bowiem piosenki wyważone, spokojne i eleganckie.

„Trouble Will Find Me” to spójny krążek, na którym znalazłam kilka kawałków, które na stałe weszły na listę moich ulubionych kompozycji. Pierwszą piosenką, którą pokochałam, było ponure „Demons”. Zachwyca mnie w niej śpiewający zrezygnowanym głosem Matt. Na uwagę zasługuje szczególnie refren, z powtarzanym zwrotem

I stay down with my demons (PL: Pozostaję z moimi demonami),

który Berninger wykonuje aż za spokojnie, wcielając się w mężczyznę pogodzonego z bezwzględnym losem. Szybko polubiłam „Heavenfaced” i zbliżone do niego „Fireproof”, czyli rozpoczynający się słowami

You keep a lot of secrets and I keep none (PL: Skrywasz wiele sekretów, a ja nie skrywam żadnych)

jeden z najsmutniejszych, najdelikatniejszych i najcichszych utworów na „Trouble Will Find Me”. Piosenka ta zaaranżowana jest głównie na gitarę akustyczną, lecz w tle pogrywają również smyczki. Nie potrafię również przejść obojętnie obok wzruszającego, przepełnionego bólem „I Need My Girl” oraz gorzkiego „I Should Live In Salt”, z powtarzanym co chwila zdaniem

You should know me better than that (PL: Powinnaś znać mnie lepiej)

które tylko potęguje smutny wydźwięk tego nagrania.

Mroczny klimat utworu „Demons” nieco rozwiewa utrzymane w jednym rytmie i wzbogacone o żeńskie wokale „Don’t Swallow the Cap”. To nie jedyny przykład tego, jak The National umieją żonglować swoimi kompozycjami i mądrze budować tracklistę. Pomiędzy podobnie spokojnymi „Fireproof” i „Heavenfaced” znajdziemy najbardziej dynamiczny kawałek na krążku, „Sea of Love”, w którym na mnie niezmiennie od dawna największe wrażenie robi fragment, kiedy muzyka nieco cichnie i chwilę sam na sam ze słuchaczem ma Matt, śpiewając z pewną dawką ironii

If I stay here trouble will find me (PL: Jeśli tu zostanę, problemy mnie odnajdą)

Warto sięgnąć po powoli rozkręcające się „This Is the Last Time” (w refrenie którego usłyszeć możemy St. Vincent), melodyjne „Graceless” oraz balladowe kompozycje: „Slipped”, „Humilitation” i rozmarzone „Pink Rabbits”. Krążek zamyka ciche „Hard to Find”, które stanowi podsumowanie nowego, choć nie rewolucyjnego, etapu w twórczości The National.

Musiało minąć kilka miesięcy, zanim album tej amerykańskiej grupy mnie zachwycił i oczarował. Chociaż na początku zdarzało mi się ziewać słuchając takich piosenek jak „Slipped” czy „Heavenfaced”, nie dawałam za wygraną. Coś mi podpowiadało, że nie będę żałować czasu spędzonego na poznawaniu uroków muzyki The National. Mimo, iż jeszcze do niedawna moim numerem jeden w dyskografii zespołu Matta Berningera była płyta „Boxer” (skrywająca takie perełki jak „Fake Empire” czy „Racing Like a Pro”), zdetronizowana została ona przez spójne, poruszające i emocjonalne „Trouble Will Find Me”. Szósty album The National to krążek, który wymaga od słuchacza cierpliwości.

5 Replies to “#488 The National “Trouble Will Find Me” (2013)”

  1. Nie znam tego zespołu, ale od razu zwróciłam uwagę na bardzo ciepły i przyjemny głos wokalisty. Zastanawiałam się, czy wygląda tak dobrze, jak śpiewa, wygooglowałam go, no i… jak dla mnie mógłby zgolić brodę i wyregulować brwi 😛

Odpowiedz na „~DRAGONAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *