#490 Within Temptation “Hydra” (2014)

Trzy lata temu ukazał się piąty studyjny album Within Temptation „The Unforgiven”, który sprawił, że, wbrew tytułowi płyty, przebaczyłam holenderskiej grupie odejście od piosenek utrzymanych w gotyckich, magicznych klimatach, mocno osadzonych w symfoniczno-metalowych brzmieniach na rzecz prostych do zanucenia rockowych kompozycji. Dziś słuchać możemy już nowej muzyki zespołu. Krążek zatytułowany „Hydra” ukazał się na początku 2014 roku, ale dopiero teraz naszła mnie ochota na zapoznanie się z zwartym na nim materiałem. Tym bardziej, że niewiele w te wakacje porywających i przysparzających o szybsze bicie serca płytowych premier.

Bałam się nowego albumu Within Temptation. A to wszystko za sprawą wydanej rok wcześniej płyty „The Q-Music Sessions”, na której zespół prezentuje kilka coverów. Po jakie piosenki sięgnęła grupa? Może przerobili coś od Evanescence, Nightwish lub Epiki? Nic z tego. Within Temptation pokazali nam, jak radzą sobie z popularnymi, radiowymi przebojami. Nagrali swoje wersje takich utworów jak “Grenade” Bruno Marsa czy “Titanium” Davida Guetty. Obawiałam się, czy album „Hydra” przyniesie nam komercyjne do bólu piosenki, które szybko zaadoptują stacje radiowe, i które będą puszczane między kawałkami Katy Perry a OneRepublic. Już raz Within Temptation posmakowali takiej popularności za sprawą „Utopia”, kompozycji niesamowicie odstającej od poprzednich dokonań Holendrów. Czy Within Temptation na nowej płycie udało się zachować własną tożsamość i wiarygodność czy może postawili tylko na nośne, chwytliwe pop rockowe refreny?

Z dyskografii Holendrów najbardziej do gustu przypały mi dwie pierwsze płyty: “Enter” oraz “Mother Earth”, które za każdym razem zabierają mnie do świata pełnego magii, zarówno tej dobrej, jak i złej. Chociaż na nagranie kolejnego albumu, “The Silent Force”, zespół miał spory budżet, ich muzyka nabrała rozmachu, ale straciła duszę. Podobnie mogę powiedzieć o “The Heart of Everything”. Ratunkiem był bardziej rockowy niż symfoniczno-metalowy krążek “The Unforgiven”. Na “Hydra” Within Temptation nie eksperymentują z brzmieniem, ale rozwijają myśl poprzedniej płyty. Jest przebojowo, mniej gotycko i szczęśliwie wciąż bardziej rockowo niż popowo. Mimo, iż czasami nie mogę przeboleć, że nie otrzymam już od zespołu piosenek w stylu “Caged”, “Our Farewell” czy “Restless”, cieszy mnie, że Sharon na późniejszych płytach odeszła od śpiewania wysokim, niemalże operowym głosem. Kobieta się chociaż nie męczy. My zresztą też już nie.

Nie przypominam sobie, by na którejkolwiek z poprzednich płyt Within Temptation znalazło się tyle duetów. Prawie rzuciłam się na “Paradise (What About Us?)”, piosenkę, której najbliżej do symfonicznego metalu. Poza tym pojawia się w niej Tarja Turunen, była wokalistka Nightwish, czyli zespołu, który debiutował w tym samym momencie co Within Temptation. O ile z czasem muzyka Holendrów stała się prostsza i mniej złożona, o tyle Nightwish wciąż tkwią w swoim zaczarowanym, tajemniczym świecie, częstując nas płytami trudnymi, ale wartymi poznania.

Warto sięgnąć po rozpędzone “Dangerous” z Howardem Jonesem (które uwagę zwraca przede wszystkim mocnym refrenem wyśpiewywanym równolegle przez Sharon i wokalistę) oraz z początku spokojne, balladowe “And We Run” z Xzibitem, które jest zgrabnym połączeniem orkiestrowych aranżacji z rapem. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Ostatni, czwarty duet to kawałek o dwóch twarzach. Na zagranicznych wersjach płyty “Hydra” znalazło się “Whole World Is Watching” z Davem Pirnerem. Polscy fani zaś cieszyć się mogą z wersji tego utworu z wokalem… Piotra Roguckiego. Jednak, moim zdaniem, nie ma znaczenia, który z panów w piosence tej śpiewa, skoro “Whole World Is Watching” jest tak banalną i przesłodzoną kompozycją.

Nieźle prezentują się solowe piosenki zespołu. Najbardziej podoba mi się otwierający krążek utwór “Let Us Burn”. Within Temptation spokojnymi zwrotkami ładnie budują napięcie przed mocnym refrenem oraz mostkiem, w którym Sharon chwali się skalą swego głosu. Jeśli ktoś chce posłuchać, jak wokalistka radzi sobie w delikatniejszych piosenkach, powinien sięgnąć po wzbogacone klawiszami, rozkręcające się powoli “Edge of the World”. Czasu na przestawienie się z lżejszych brzmień na te ostrzejsze, nie daje nam “Silver Moonlight”, w którym usłyszeć możemy… growlującego Roberta Westerholta, gitarzystę grupy. Pojawia się on również w “Tell Me Why”, piosence bardziej wykrzyczanej niż zaśpiewanej. Warto dodać, że ostatni raz growl w twórczości Within Temptation pojawił się na… “Enter”. Sentymentalny powrót do (świetnej) przeszłości? Ostatnie dwie premierowe piosenki, jakimi uraczył nas zespół, to melodyjne “Covered by Roses” (z komputerowo podkręconym wokalem Sharon) oraz balladowe “Dog Days”.

Nie spodziewałam się po Within Temptation cudu. “Hydra” miała być kolejną płytą w dyskografii zespołu do przesłuchania i zapomnienia. Obawiałam się gładkich brzmień okraszonych ubogimi aranżacjami i przesłodzonymi wokalami Sharon. Okazało się jednak, że “Hydra” jest albumem ostrzejszym od “The Unforgiven”, lecz tak samo przebojowym. Holenderski zespół buduje swoją markę.

17 Replies to “#490 Within Temptation “Hydra” (2014)”

  1. Znam tylko kilka utworów z tej płyty. Whole World Is Watching zaczęło już przynudzać przez ogranie w radio i ogólnie taka piosenka, ale reszty nadal słucham. Też mi się podoba Paradise(What About Us?). Właśnie przez tą symfonikę. Lubię też kompozycję And We Run z raperem, która jest bardzo silna. No i oczywiście Dangerous. Bardzo udane nagranie i pełne energii. Reszty piosenek z płyty nie słyszałem, ale zespół jest całkiem przyjemny.
    http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com

  2. Muzyka WT w ogóle mnie nie kręci – po prostu to nie moje klimaty… nie szalałem ani za tymi radiowymi piosenkami, o których mowa była w notce (Utopia, WWIW), ani innymi, które miałem okazję poznać. Z małym wyjątkiem – “Sinead” z “The Unforgiven” – to było fajne! 😉

    http://your-chart.blogspot.com/

  3. Z całego symfonicznego metalu Within Temptation to zespół, który najmniej lubię. Zdecydowanie wolę Nightwish, Epikę, ReVamp i After Forever.
    Z “Hydry” znam tylko single i nie przypadły mi one do gustu. Wokalnie jest ok. Muzycznie znacznie gorzej.

    Pozdrawiam, Namuzowani.blog.onet.pl

  4. Mam żal do Sharon, że nagadała o zajebistości tego krążka, że jaki to on ostry nie będzie, jaki to nie będzie powrót do korzeni… a tu dupa. Jest nieco lepiej, bo bardziej różnorodnie niż ostatnio, ale gdzie temu do Enter czy Mother Earth… Od stycznia słucham już właściwie tylko Edge of the World oraz Covered by Roses (co ciekawe – wśród zaciekłych fanów grupy to właśnie dwa najpopularniejsze kawałki), resztę załączę okazjonalnie. Trochę zmarnowano jak dla mnie potencjał Tarji, bo z nią można by zrobić dużo lepszy utwór.

    Nowa recenzja: “Mogę wszystko, nic nie muszę / Drop, Drop” Agata Dziarmagowska @ http://Fizzz-Reviews.blogspot.com

  5. Kojarzę parę numerów z tej płyty, jednak twórczość zespołu jest mi w większości nieznana. Trzeba nadrobić zaległości 🙂
    Zapraszam na nową recenzję 🙂

  6. Jakoś ta płyta do mnie nie przemawia. Jednakże jest jedna rzecz, za którą podziwiam ten zespół. Tworzą oni muzykę, która łączy mocne brzmienie z typowym popowym bitem. To wszystko sprawia, że tego rodzaju piosenki często pojawiają się w radiu.

  7. Płyta nie jest zła, chociaż obecnie moją uwagę przyciągają inne klimaty. Może kiedy pogoda stanie się bardziej jesienna, zapragnę posłuchać WT 😉

    Trochę nie rozumiem, dlaczego taką pogardę budzi fakt, że jakiś dobry zespół wypuści od czasu coś obrzydliwie radiowego – hm, muzycy też chcą zarabiać…

    1. Gdyby to był pierwszy taki ‘wyskok’ WT, to nie miałbym pretensji. Ale oni od początku grają pod publiczkę, komercyjnie. Przykłady? A proszę bardzo:
      Enter/The Dance EP – wydane w czasie, kiedy popularny był doom metal; poza tym bardzo przypominają twórczość wielbionego wówczas zespołu Theatre of Tragedy
      Mother Earth – no tu widzę jednak pewną innowację, więc się nie czepiam
      The Silent Force – wydane po wielkim sukcesie Nightwish z płytami “Century Child” oraz “Once”; połączenie rock/metal + operowy wokal było wtedy w cenie, więc WT poszło w takie klimaty
      The Heart of Everything – bardzo amerykański krążek, granie w stylu Evanescence, żeby obałamucić też publikę za Oceanem
      The Unforgiving/Hydra – prosty, nieraz tępy (teksty z nowej płyty to jakaś kpina) pop rock, który ma wpadać w ucho i zrobić karierę w radiu

      Nawet jeśli dwie pierwsze płyty nie były jakoś bardzo oryginalne, to jednak wielbię je. Niestety dalej coraz bardziej dało się odczuć, że bardziej zależy im na zyskach niż dobrej muzyce. Szkoda.

      Nowa recenzja: “Myslovitz” Myslovitz @ http://Fizzz-Reviews.blogspot.com

Odpowiedz na „Mal.Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *