#514 Nicole Scherzinger “Big Fat Lie” (2014)

Niektórym sukces nie jest po prostu pisany. Przekonujemy się o tym chociażby od chwili, kiedy Nicole Scherzinger, amerykańska wokalistka, opuściła girlsband The Pussycat Dolls i zaczęła szukać szczęścia solo. Debiutancki krążek (“Killer Love”) wydany przez Nicole pod własnym nazwiskiem przepadł na listach przebojów, a w Stanach Zjednoczonych w ogóle się nie ukazał. W efekcie Scherzinger zaczęła być bardziej znana jako “pani z talent show” (zasiadała za stołem jurorskim w kilku edycjach “X-Factora”), aniżeli naprawdę utalentowana wokalistka. W Internecie przeczytać można mnóstwo komentarzy fanów dotyczących niebywałego pecha Nicole. Ale… . Czy gdzieś zapisana jest zasada, że każda ładna, obdarzona niezłym głosem wokalistka musi trafiać na pierwsze miejsca list przebojów? Nie to jest przecież najważniejsze.

Wydaje mi się, że swój czas Nicole już miała. Zespół The Pussycat Dolls, w którym śpiewała razem z Melody, Ashley, Kimberly i Jessiką, był jednym z najpopularniejszych i, a co, najlepszych girlsbandów ostatnich lat. Mam do piosenek dziewczyn ogromny sentyment. Utwory takie jak “Don’t Cha”, “Stickwitu”, “Buttons” czy “Jai Ho (You Are My Destiny)” na zawsze już zapisały się w historii muzyki rozrywkowej. Widocznie słuchacze wolą nadal sięgać po dziewczyny w komplecie, niż śledzić kulejące kariery każdej z nich. Do takich osób należę i ja.

Nie oczekuję, by kiedykolwiek solowe kompozycje Nicole przeskoczyły piosenki, jakie nagrywała z The Pussycat Dolls. To już nie będzie możliwe. Wolałabym, by solowe utwory pokazały nam w końcu, że Scherzinger jest wokalistką pierwszoligową, jeśli chodzi o wokalne popisy. Chociaż talentu artystce odmówić nie mogę, utyka jej styl. Nicole chyba sama nie ma pomysłu na własną karierę i nie potrafi dobrać sobie odpowiedniego repertuaru. A właściwe piosenki to więcej niż połowa sukcesu. Czy Whitney Houston sprawdziłaby się w popowych, niewymagających klasykach Madonny? Czy Adele wypadłaby autentycznie śpiewając “Rude Boy” Rihanny? Uważam, że Nicole potrzebne są mocne, chwytające za serce piosenki z pogranicza soulu i r&b, pięknie eksponujące skalę jej głosu. Na “Big Fat Lie” dostajemy tylko jedną taką.

Album Scherzinger otwiera singlowy kawałek “Your Love”, czyli dance popowa kompozycja bez wyobraźni, bez fantazji. Bardzo bezpieczna i sprawiająca, że z politowaniem patrzę na Nicole, kiedy ta prezentuje nam refren, pełen głębokiej treści:

boy, your love makes me feel like du du du du (PL: chłopaku, twoja miłość sprawia, że czuję się jak du du du du)

Ciekawiej wypada kolejna propozycja wokalistki – niespieszny, nowoczesny utwór “Electric Blue”, w którym ładnie przeplatają się r&b, hip hop (zawdzięczamy go T.I.) i elektronika. Jest to jedna z najlepszych piosenek z “Big Fat Lie”. Równie mocno podoba mi się zmysłowe “Heartbreaker”. Piosenka ta dzięki delikatnemu wykonaniu i wyrazistej elektronicznej muzyce nazwana przeze mnie została odpowiedzią Scherzinger na stylistykę albumu “Erotica” Madonny z 1992 roku. Absolutnie zaskakuje powolne “Just a Girl”. Ta ładna piosenka z początku wydaje się być duetem. Kogo my tam usłyszeć możemy obok Nicole? Do kogo należy ten niski głos? Okazuje się, że dzięki specjalnym programom do obróbki wokalu Scherzinger z łatwością zamieniła się w mężczyznę! Nie spotkałam się z czymś takim wcześniej, więc brawa dla wokalistki, że nie boi się eksperymentować. Zamykająca album prosta, zagrana na pianinie ballada “Run” pokazuje, jak mogłaby brzmieć twórczość Nicole. Jest to piękna kompozycja, która oddziałuje na każdą część naszego ciała.

A pozostałe kawałki? Kiedy słucham tej płyty, zawsze przelatują gdzieś ledwie zauważone. “On the Rocks” jest porządną popową balladopodobną piosenką, którą w swojej dyskografii ma chyba każda wokalistka. “God of War”, “Big Fat Lie” oraz “Girl With a Diamond Heart” są zaś kawałkami, które nie wyróżniają się niczym szczególnym. “First Love” przypomina nieco czasy The Pussycat Dolls, a “Bang” znaleźć by się mogło na “In the Zone” Britney Spears.

Album “Big Fat Lie” zrobił na mnie lepsze wrażenie niż solowy debiut wokalistki. Przede wszystkim płyta jest bardziej ułożona, choć brakuje mi na niej tak zaskakującego duetu jak wcześniejsze “Power’s Out” ze Stingiem, a także mocnego bangera typu (z początku przeze mnie niedocenianego) “Club Banger Nation”. Muszę jednak powiedzieć, że jestem całkiem zadowolona z materiału, jaki przygotowała dla nas Nicole. Nawet jeśli znów nie udowodniła nam, że wokalnie mogłaby konkurować z Christiną Aguilerą. Może i “Big Fat Lie” nie będzie błyszczeć na listach bestsellerów, ale przynajmniej Scherzinger nie musi się wstydzić za swoją muzykę. I to jest, nawiązując do ostatniego zdania pierwszego akapitu, najważniejsze. Czy wokalistka odnalazła swój styl? Małymi kroczkami do niego dochodzi.

 

12 Replies to “#514 Nicole Scherzinger “Big Fat Lie” (2014)”

  1. Niestety po opuszczeniu grupy Pussycat Dolls, Nicole nie udało się odnieść spektakularnego sukcesu i nie może podbić listy przebojów chodź ma wielki potencjał.

  2. Odwołując się do jednego z komentarzy.
    Skoro Nicole nic nie wnosi, to tak samo nie wnosi nic Katy Perry, Rihanna, Beyonce, Lady Gaga, Taylor Swift, Nicki Minaj etc. Nie słyszę nic niezwykłego w ich muzyce, a jednak górują na szczytach list przeboju. Dlaczego? Odpowiedź jest krótka i wszystkim znana, kto sprzedaje swoją duszę dostaję sukces 😉

    Big Fat Lie to kawałek dobrego popu & rnb.
    ‘Run’ jest arcydziełem.

    1. Wybacz, ale śmieję się pod nosem. Skoro tak jest według ciebie, to dlaczego te wszystkie gwiazdy “sprzedają duszę” za sukces a nie za talent? Oczywiście nie wszystkie, bo Gaga, Taylor albo Beyonce są mega utalentowane, ale to, że wybrały taką a nie inną drogę, jest ich decyzją. Jeżeli w tym czują się dobrze, to niech tworzą taką muzykę, nikt ci nie każe ich słuchać, podobnie jak nikt nie każe ci się sugerować listami przebojów, bo tam rzadko widnieje coś wartościowego. Ale nie ograniczaj się do myślenia, że pop jest zły, że pop nie powinien istnieć, że pop jest bezsensowny, bo nie jest to za bardzo głęboki gatunek muzyczny. Jednak jak się idzie na imprezę czy do klubu to nikt ci nie będzie puszczał alternatywy, bo do np. Bon Iver zwyczajnie nie da się tańczyć. Pop ma wpadać w ucho, pop ma być prosty, chociaż są tacy, co się próbują wyrwać z jego ram.

      Co do Nicole – myślę, że kiedy ona odchodziła z PCD, to nie miała za bardzo pomysłu na swoją karierę, ona chciała po prostu sama występować. A że nie miał się kto nią zająć, wskazać drogę, to błądziła, a ona kawał głosu ma i mogłaby tworzyć naprawdę świetną muzę, jakby usiadła i przemyślała, co ona chce wykonywać. A tak to się miota i może, jak Big Fat Lie, odniesie sukces, to ona zadecyduje, jaką wokalistką chce być i ruszy w tym kierunku. Swoje lata ma, jak nie teraz, to kiedy?

  3. Uważam że piosenka Run jest bardzo ładna, chociaż mam wrażenie, że gdyby śpiewała ją wokalistka z większą ekspresją w głosie i łatwością śpiewania, byłaby jeszcze lepsza. Ale piosenka ma jakiś klimat. 🙂 Your Love brzmi moim zdaniem niestety sztucznie i mało przekonywująco.

    http://www.donnazoe.blogspot.com

  4. Album zamierzam kupić, lecz czytając ostatnie recenzję o nim zastanawiam się czy warto wydać pieniądze. Jak dotąd bardzo podoba mi się tylko ‘ Your love’, a pozostałe kawałki są niczego sobie…
    Bardzo fajna recenzja 😉

    mlwdragon.blogspot.com

Odpowiedz na „~EwaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *