#516 Curly Heads “Ruby Dress Skinny Dog” (2014)

Z zespołem Curly Heads po raz pierwszy zetknęłam się kilka lat temu, oglądając jeden z odcinków programu “Mam Talent”. Nie pamiętam już dokładnie, czemu chłopacy nie przeszli dalej, ale kojarzę, że jurorzy chcieli dać szansę wokaliście młodej grupy. Wykonawcą tym był Dawid Podsiadło, który, jak wtedy nie porzucił swoich przyjaciół, tak teraz, po wielkim solowym sukcesie (zbudowanym nie tyle udziałem w “X-Factorze”, co wydaniem świetnej płyty) nie odcina się od Curly Heads, ale wraca do kolegów, by jak równy z równym, stanąć z nimi w studiu i nagrać jedną z najciekawszych polskich płyt 2014 roku.

Ciężko pisać recenzję debiutanckiego długogrającego krążka Curly Heads i nie wspomnieć ani słowem o chłopaku, który złapał za mikrofon i jest głosem zespołu. Dawida Podsiadło wszyscy zapewne doskonale znają, bo jest jednym z najbardziej obiecujących artystów młodego pokolenia. Co zresztą pokazała jego solowa płyta “Comfort and Happiness”, która ze sklepowych półek zniknęła w szybkim tempie. Recenzując jego debiut, nie raz nie dwa dręczyły mnie wątpliwości: on naprawdę ma 20 lat? A przypadkiem nie jest zmęczonym życiem 40-latkiem? Jego muzyka jest niesamowicie dojrzała jak na jego rzeczywisty wiek. Wydawało mi się, że znam Dawida. Widziałam w nim ciągle tego samego nieśmiałego wokalistę, któremu daleko do muzycznych szaleństw. Jak bardzo się pomyliłam, pokazuje nam album Curly Heads “Ruby Dress Skinny Dog”.

Tak jak Podsiadło na “Comfort and Happiness” serwował nam wyciszone, spokojne kompozycje, tak muzyka jego zespołu zmierza w zupełnie innym kierunku. Jest rockowo, jest głośno. Gitary szaleją, perkusista nie oszczędza swego instrumentu, Dawid się wydziera – wszystkie te czynniki tworzą album ostry, pełen młodzieńczego buntu, ale nie pozbawiony melodyjności i przebojowości.

Album “Ruby Dress Skinny Dog” otwiera lekka indie rockowa piosenka “Love Again”, która jest tylko wstępem do muzycznego młodzieńczego świata Curly Heads. Ostrzej robi się już od pierwszych sekund utworu “Reconcile”, który kojarzy mi się ze starszymi albumami Kings of Leon (te zadziorne, szorstkie zwrotki!). Świetnie prezentuje się następująca po singlu kompozycja tytułowa. Rytmiczna, wspaniale zaśpiewana i, co najważniejsze, trzymająca w napięciu do ostatnich chwil. Należy do moich ulubionych momentów albumu “Ruby Dress Skinny Dog”.

Na debiutanckim krążku Curly Heads mocnych, zachwycających piosenek jest jednak więcej. Do gustu szybko przypadło mi intrygujące, ciężkie “Diadre”, charakteryzujące się nieco mrocznym klimatem. Cenię również zróżnicowane “Till You Got Me”, w którym to zespół połączył delikatne, spokojne dźwięki z wibrującymi, hałaśliwymi melodiami. Na uwagę zasługują również “Synthlove”, w którym Dawid zdziera sobie gardło aż miło; oraz eksperymentalne “M.A.B”, gdzie zastosowano ciekawy efekt – podwojono głos wokalisty, otrzymując kosmiczny wręcz rezultat.

Jeśli chodzi o pozostałe piosenki, wstydu i zawodu nie ma. Niespokojne, żywiołowe “Burning Down”; rozkręcające się pod koniec propozycje w postaci “HouseCall” i “Midnight Crash” czy w końcu sympatyczne, momentami chóralnie odśpiewane “Noadvice” są utworami, które do gustu z pewnością przypadną niejednej osobie.

Z polską muzyką od dawna mam taki problem, że w wielu solistach czy zespołach nie widzę indywidualności, lecz zestaw cech zapożyczonych od zagranicznych gwiazd. Młodzi artyści zaczynają na szczęście tworzyć swój własny muzyczny świat. Nie inaczej jest z Curly Heads, których piosenkom blisko do dokonań Arctic Monkeys czy The Strokes, jednak słuchacz nie ma poczucia, że sięga po rodzimą kalkę grup z Wysp Brytyjskich czy USA. Choć trzeba przyznać, że “Ruby Dress Skinny Dog” z powodzeniem mogłoby być promowane na brytyjskim rynku.

Dawid Podsiadło w ubiegłym roku zaimponował mi swoimi autorskimi nagraniami. Wokalistę podziwiać dziś mogę nie tylko za autentyczny talent, ale także skromność i pokorę, które pozwoliły mu wrócić do Curly Heads. Mogło stać się w końcu inaczej – podbudowany solowymi sukcesami i popularnością frontman mógł wybrać pławienie się we własnym blasku. Tymczasem w polskim zespole tak wszystko fajnie zagrało, że nie ma się poczucia, że ktoś wychodzi przed szereg. Każdy jest równy. I to podoba mi się najbardziej. Gratuluję chłopakom płyty na wysokim poziomie. A raczej, nawiązując do tytułowego psa, rasowego dzieła.

7 Replies to “#516 Curly Heads “Ruby Dress Skinny Dog” (2014)”

  1. Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia, że Dawid Podsiadło należy do tego zespołu. Jego postaci nie lubię. Jakoś nie przemawiają do mnie jego piosenki w wykonaniu solo, co automatycznie skutkuje tym, że nie jestem zainteresowany jego postacią, ale przesłuchałem mimo to tego pierwszego utworu, który wstawiłaś, bo przecież trzeba być na muzykę otwartym. 🙂 I moim zdaniem lepiej brzmi tutaj w zespole niż kiedy śpiewa solo. 🙂
    http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com

  2. Zawsze na stronie Mam Talentu możesz zobaczyć ich występ i co jury powiedziało 😛 Po prostu uznali, że jako zespół nie byli dobrzy. Ba, sam zespół w wywiadzie chyba w AntyRadiu mówili, że kilka lat wcześniej nie mieli utworów na wysokim poziomie, dlatego je wywalili i na płytę stworzyli nowe, lepsze. W każdym razie mam nadzieję, że niczego nie przekręciłam z ich słów 😉
    Z chęcią sięgnę po płytę, nie wiem tylko, kiedy 🙂

  3. Dawid w solowej odsłonie nie do końca mi odpowiadał, ale tak jak Ty, pamiętałam jego występ z “Mam talent” i bardzo spodobało mi się to, że nie zostawił swoich kolegów. Z niecierpliwością czekałam na album zespołu i muszę przyznać, że przerósł moje wszelkie oczekiwania. Płyta jest naprawdę wciągająca i mam nadzieję, że osiągnie zasłużony sukces! 🙂

Odpowiedz na „~EwaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *