#524 Diana Krall “Christmas Songs” (2005)

Kanadyjska wokalistka jazzowa, Diana Krall, już na samym początku swojej kariery dała się poznać jako osoba lubiąca spoglądać wstecz i chętnie sięgająca po utwory, które są z nami już od paru ładnych dekad. Uczyniła z tego niejako swój znak rozpoznawczy, bo przez te wszystkie lata doczekaliśmy się od niej tylu autorskich kompozycji, że spokojnie policzyć by je można było na palcach obu dłoni. Stare piosenki mają w sobie magię. Duszę, której brakuje wielu dzisiejszym kompozycjom. Jeszcze więcej uroku roztaczają w okół siebie utwory inspirowane najpiękniejszym okresem roku – świętami Bożego Narodzenia. Diana Krall, jako wielka fanka piosenek retro, nie mogła zignorować blasku starych świątecznych nagrań.

Spis utworów, po które sięgnęła artystka, niczym mnie nie zaskoczył. Klasyk goni klasyk. Mamy więc sięgające dziewiętnastego wieku “Jingle Bells”, oraz cały zestaw kompozycji, których powstanie datuje się na lata 30. (“Winter Wonderland”, “Santa Claus Is Coming to Town”), 40. (“Let It Snow”, “White Christmas”) i 50. (“Count Your Blessings Instead of Sheep”) Najmłodsza z piosenek napisana została w połowie lat 60. (“Christmas Time Is Here”).

Pierwsze sekundy albumu “Christmas Songs” nieco mnie wystraszyły. Dzwoneczki? To tak niesamowicie oczywiste, jeśli chodzi o świąteczne kawałki. Spojrzałam jednak na tytuł piosenki, którą Diana postanowiła nas przywitać – “Jingle Bells”. I wszystko jasne. Radośnie zaśpiewany klasyk przypadł mi do gustu i zaostrzył apetyt na pozostałe utwory.

Na “Christmas Songs” artystka zmyślnie porusza się między żywiołowymi kompozycjami a balladowymi piosenkami. Do pierwszej grupy, czyli do numerów potrafiących wywołać uśmiech na twarzy, zaliczyć możemy orkiestrowe “Let It Snow”, “Santa Claus Is Coming to Town”, “Sleigh Ride” oraz zwracające uwagę lekką melodią (zagraną na pianinie) “Winter Wonderland”. Pozostałe utwory są spokojniejszymi wersjami świątecznych klasyków.

Ciężko wybrać mi najlepszą balladową adaptację znanych piosenek, bo wszystkie trzymają równy poziom. Idealnie wyciszają. Warto więc zwrócić uwagę na zagrane na pianinie piosenki w stylu “The Christmas Song” i “White Christmas”. Najlepiej chyba wypadają kompozycje nagrane z całą orkiestrą, bo wydobywają podniosły nastrój świątecznych utworów.  Nie słychać tego może aż tak bardzo w powolnym “I’ll Be Home For Christmas” czy niezwykle cichym “Christmas Time Is Here”, ale już obok “Have Yourself a Merry Little Christmas”, “What Are You Doing New Year’s Eve?” czy “Count Your Blessings Instead of Sheep” naprawdę ciężko przejść obojętnie.

Obserwując od lat albumy z muzyką mającą umilić nam oczekiwanie na Boże Narodzenie, doszłam do wniosku, że nagranie świątecznego krążka nie jest rzeczą prostą. Trzeba uważać, by nie zaprezentować słuchaczom banalnych do bólu piosenek, które mogą być puszczane w centrach handlowych, kiedy rozgorączkowany tłum nawet nie zwraca na nie uwagi, biegając od sklepu do sklepu w poszukiwaniu prezentów. Z drugiej zaś strony można wydać płytę, która zadowoli głównie właścicieli elegantszych restauracji, którzy oszczędzić mogą na zespole grającym do kotleta pochłoniętym rozmowom i smakowaniem potraw gościom. Dianie Krall bliżej było do tej drugiej grupki. Na szczęście obok jej wersji klasyków nie da się przejść obojętnie, bo potrafią otoczyć nasz dom specjalną, ciepłą i rodzinną atmosferą. Są również świetnie zaśpiewane. Jedna z najlepszych bożonarodzeniowych płyt, jaka kiedykolwiek trafiła w moje ręce.

7 Replies to “#524 Diana Krall “Christmas Songs” (2005)”

  1. Ja za to nie cierpię świąt. I nie chcę się o tym rozpisywać, aby zepsuć innym atmosferę.
    Nigdy nie miałam styczności z twórczością Diany Krall, jazz to nie jest muzyka dla mnie.
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

Odpowiedz na „SzafiraAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *