#527 Celine Dion “These Are Special Times” (1998)

Wydanie przez wokalistkę Celine Dion płyty zawierającej utwory inspirowane Bożym Narodzeniem było tylko kwestią czasu. Krążek “These Are Special Times” ukazał się w 1998 roku, będąc niejako zwieńczeniem najlepszego czasu w karierze artystki. To właśnie w latach 90. pojawiły się jej najgłośniejsze, tak kochane przez publiczność anglojęzyczne albumy w stylu “Falling Into You”, “The Colour of My Love” i “Let’s Talk About Love”. Gdyby zliczyć sprzedaż tylko tych trzech krążków, otrzymalibyśmy niemalże okrągłe sto milionów kopii. W ostatniej dekadzie XX wieku Dion wylansowała również takie przeboje jak “My Heart Will Go On”, “Tell Him” oraz “All By Myself”. Nic więc dziwnego, że słuchacze rzucili się na świąteczny krążek wokalistki.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę (dla mnie również było to zaskoczeniem), że “These Are Special Times” nie jest pierwszą taką płytą, jaką sprezentowała nam Dion. Na początku lat 80., nie marząca jeszcze o światowej karierze wokalistka, wydała dwa albumy pełne francuskich wersji znanych świątecznych piosenek i kolęd. “Céline Dion chante Noël” oraz “Chants et contes de Noël” komercyjnymi hitami się nie stały. Co innego “These Are Special Times”, które, swego czasu, w Ameryce osiągało lepsze wyniki od legendarnego już “Merry Christmas” Mariah Carey. A co z zawartością? Czy Mariah mogłaby się nauczyć od Celine, jak nagrywa się świetne świąteczne płyty?

Dawno już nie spotkałam się z takim wydawnictwem. “These Are Special Times” zawiera nie tylko covery, ale i garść premierowych nagrań. Wprawdzie nie napisanych przez Dion, ale przygotowanych przez takie muzyczne sławy jak R. Kelly, Diane Warren i Bryan Adams. Płyta nie jest utrzymana w jednym konkretnym klimacie. Raz Celine serwuje nam utwór, który z powodzeniem hulać może po eterze, innym razem zachwyca wykonaniem klasycznej, tradycyjnej kompozycji. Różnorodność, bogactwo dźwięków i wrażeń, oraz (jak zawsze) wspaniały wokal Celine przekładają się na album, którego zabraknąć w naszym domu w (przed)świątecznym okresie po prostu nie może.

Najlepiej piosenek zawartych na “These Are Special Times” słuchać po kolei, nie przełączając w poszukiwaniu tych najulubieńszych. Zaczyna się z wysokiego C. Celine wspaniale interpretuje jedną z najpiękniejszych świątecznych kompozycji – “O Holy Night” – dając popis swoich wokalnych umiejętności. Dalej emocje ani na chwilę nie opadają. Premierowe, soft rockowe “Don’t Save It All For Christmas Day”; klimatyczne, eleganckie “Blue Christmas” (Diana Krall na pianinie!) czy akustyczne (kolejna nowość) “Another Year Has Gone By” mówią nam, że Dion wie, jak nagrywać pozbawione banału świąteczne utwory. Nieco mniej przekonuje mnie “The Magic of Christmas Day (God Bless Us Everyone)”, ładna, choć dość oczywista piosenka. Mały spadek formy wynagradzają nam tradycyjne kompozycje: “Ave Maria” oraz “Adeste Fideles (O Come All Ye Faithful)”, w której artystce partneruje chór. Nie są one jedynymi przekazywanymi z pokolenia na pokolenie klasykami. Takim mianem określić możemy również dziewiętnastowieczne “Brahms’s Lullaby” i nieco uwspółcześnione, chóralnie odśpiewane “Les cloches du hameau” (obie napisane przez Johannesa Brahmsa). Zaskakuje premierowe “The Prayer”, w którym Celine partneruje Andrea Bocelli, będące romansem popu z muzyką klasyczną.

“The Prayer” nie jest jedynym duetem, jaki znajdziemy na krążku. W rhythm’and’bluesowym, ale niezbyt kojarzącym mi się ze świętami “I’m Your Angel” pojawia się R. Kelly. Jest to kolejny numer, który został stworzony specjalnie dla Dion. Ostatnie dwie nowości to przebojowe “Christmas Eve” oraz balladowe “These Are Special Times”. Pierwsza z piosenek, gdyby tylko wydana została na singlu, konkurować by mogła z “All I Want For Christmas Is You” Mariah Carey.

Pięknie prezentuje się cover “The Christmas Song”. W wykonaniu Celine kawałek ten zyskuje lekkości i subtelności. Podobnie powiedzieć można o “Happy Xmas (War Is Over)” Johna Lennona. Na sam koniec zostawiłam sobie najbardziej słoneczną (tak, słoneczną!) piosenkę na albumie – latynoskie “Feliz Navidad”. Może to uroczy numer, ale jednak lekko kiczowaty.

Po świąteczny krążek Celine Dion bardziej niż z ciekawości, sięgnęłam z obowiązku. W końcu czym byłby grudzień bez recenzji holiday albums. Nie sądziłam jednak, że jego zawartość tak mnie wciągnie. Artystka żongluje stylami, nie boi się sięgać po tradycyjne kompozycje i zestawiać je z nowościami. Bardzo podoba mi się to, że na “These Are Special Times” nie znajdziemy najczęściej coverowanych świątecznych utworów w stylu “White Christmas” czy “Have Yourself a Merry Little Christmas”. Sprawia to, że wydawnictwo Celine Dion naprawdę jest special i plasuje się w czołówce moich ukochanych świątecznych płyt.

14 Replies to “#527 Celine Dion “These Are Special Times” (1998)”

  1. Postanowiłam przesłuchać “I’m Your Angel”. Nie znałam tego wcześniej. Spoko duecik, ale odebrałabym go lepiej gdybym nie wiedziała, że to świąteczna kompozycja. Jakoś odczuwam wstręt wobec albumów świątecznych. Według mnie to strasznie kiczowate. Ileż można śpiewać o śniegu, bałwankach i mikołaju? ;_; Fakt, “I’m Your Angel” nie ma tak dennego tekstu i bardzo dobrze! Mimo to nie zamierzam sięgać po cały album. Mnie ze świętami kojarzy się album “Viva la Vida” Coldplaya. Też tak masz?

    Pozdrawiam, Namuzowani.blog.onet.pl

    1. Wow, właśnie zauważyłam, że z boku bloga oznaczyłaś premierę krążka Mansona. Czy to oznacza, że zamierzasz go przesłuchać? Jako, że będzie to album z wieloma wpływami bluesu, a z tego co wiem, to lubisz ten gatunek, więc album powinien Ci się spodobać. Wcześniej jednak warto sięgnąć po bardzo emocjonalny, rockowy i OGROMNIE spokojny (jak na Marilyna) album.

  2. Celine ma kawał głosu i umie świetnie operować głosem. Potrafi zaśpiewać tak, że poruszy aż do łez. Myślę, że postawić ją na równi z Mariah Carey. Śpiewają piosenki tak samo dobrze tylko w niektórych momentach, któraś z nich jest lepsza. 🙂
    zyciejestmuzykaaa.blogspot.com

  3. Na swiateczny czas plyta w sam raz. Tak jak mowisz, w latach 90-tych Celine nagrywala znakomite plyty, wiele jej hitow wciaz slucham. Pozniej niestety, bylo coraz slabiej…

  4. OMG… nie wiedziałam, że aż tyle jest świątecznych albumów. Jak ty je znajdujesz i masz chęci do recenzji ich (bo przecież często są covery oryginałów) to ja nie wiem. Ja ich nie lubię słuchać denerwują mnie. Może dlatego, że nigdy nie czuję świąt, więc nie wyrażę się na temat tego albumu.

Odpowiedz na „~AniaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *