#528 The Killers “(Red) Christmas” (EP) (2011)

Potrafię uwierzyć, że są ludzie, którzy nie znoszą świątecznych piosenek. Którzy dostają białej gorączki na dźwięki “Last Christmas” Wham! czy “All I Want For Christmas Is You” Mariah Carey, i równie źle reagują na pozostałe, typowe dla tego okresu kompozycje. Czy jest jakieś lekarstwo na tę przypadłość? Pewnie! Co powiecie na alternatywną wizję świąt Bożego Narodzenia, jaką co roku polecają nam członkowie zespołu The Killers? Od 2006 roku wypuszczają singiel, ze sprzedaży którego zysk przekazywany jest na cele charytatywne. W 2011 roku piosenki te zebrane zostały w mini album – “(Red) Christmas EP”.

Świąteczna epka The Killers zawiera jedynie sześć utworów, bo tyle grupa wydała do 2011 roku. Dziś wzbogacona zostałaby o dodatkowe trzy kompozycje: “I Feel It in My Bones”, “Christmas in L.A” oraz najnowszą, naprawdę udaną “Joel, the Lump of Coal”.

Najstarsza piosenka na albumie, “A Great Big Sled”, była dopiero poszukiwaniem przez zespół swojej drogi w świecie świątecznych kawałków. Nic więc dziwnego, że The Killers swoje rockowe brzmienie wzbogacili o odgłosy np. dzwoneczków, i co chwilę powtarzają

I wanna wish you Merry Christmas (PL: Pragnę życzyć wam wesołych Świąt).

Całość jeszcze bardziej wygładza obecność Toni Halliday, wokalistki istniejącej do 2005 roku grupy Curve.

Dużo ciekawiej przedstawia się kolejna propozycja – “Don’t Shoot Me Santa”. Zaraz, zaraz. Co trzeba mieć w głowie, by zestawić kochanego przez dzieci Świętego Mikołaja z zabójstwem? Jak się okazuje, odpowiedź na to pytanie brzmi: dobry pomysł. Nie tylko na tekst, ale i wykonanie. “Don’t Shoot My Santa” jest rozmową błagającego o przebaczenie Brandona Flowersa z wcielającym się w łajdackiego Mikołaja Ryana Pardey’a. Nieco teatralna, lekko przerysowana, ale za to bardzo udana kompozycja, którą (wraz z teledyskiem) można puścić młodszemu rodzeństwu, które denerwuje nas pytaniami, kiedy przyjdzie Mikołaj.

Mniej komediowo jest w najlepszej piosence na epce, “Joseph, Better Me Than You”. W tej balladowej, podniosłej kompozycji Brandon spotkał się z Eltonem Johnem i Neilem Tennantem z duetu Pet Shop Boys. Spokojnie, ale za to niezwykle oryginalnie jest w rozmarzonym “¡Happy Birthday Guadalupe!”. The Killers starali się zestawić swoje indie rockowe granie z… meksykańską orkiestrą. Efekt wart przesłuchania. Wysoki poziom trzyma również melancholijne, przywodzące mi na myśl lata 70. “Boots”. W innym kierunku zmierza “The Cowboys’ Christmas Ball”. Jest to jedyny kawałek na epce, którego tekst nie został napisany przez członków zespołu. Zapożyczyli go oni ze stworzonego pod koniec dziewiętnastego stulecia wiersza. Już sam tytuł podpowiada nam, w jakim stylu utrzymane będzie to nagranie. The Killers i country? Takie cuda tylko w Święta.

Dobrym pomysłem było nagrywanie jednej świątecznej piosenki na rok. Zapobiegło to powielaniu schematów i pomysłów. Ciekawie od czasu do czasu spojrzeć na Boże Narodzenie z nieco innej perspektywy, bez wyciągania na pierwszy plan śniegu, jemioł i kto wie czego jeszcze. Dlatego też z czystym sumieniem polecam “(Red) Christmas EP” każdemu, kto ma dość słodkich świątecznych przebojów.

9 Replies to “#528 The Killers “(Red) Christmas” (EP) (2011)”

Odpowiedz na „Aga_12Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *