#607, 608 Dziewczyny z The Voice of Poland: Natalia Nykiel “Lupus Electro” (2014) & Sarsa “Zapomnij mi” (2015)

Można narzekać, że programy talent show zamiast promować uczestników skupiają się na jurorach. Można głosić teorie spiskowe, że z góry wiadomo kto ma wygrać, bo całość jest ustawiona. Czy w końcu można ubolewać, że programy te nie rozwijają kreatywności, bo wykonuje się w nich głównie covery. Grunt, żeby po nich zaprezentować coś swojego, tak jak zrobiły to dwie bohaterki dzisiejszego wpisu, które startowały w “The Voice of Poland”.

Natalia Nykiel, rocznik 1995, do “The Voice of Poland” trafiła w 2013 roku. Dotarła do samego finału, reprezentując drużynę Patrycji Markowskiej. Po drodze zaprezentowała nam swoje interpretacje utworów m.in. Coldplay, Michaela Jacksona i The Beatles. Klasyka klasyką, ale wśród swoich inspiracji muzycznych młoda Polka wymienia Katy B, Disclosure i Flume. Konkretny zestaw artystów z jednej półki ciekawie mógł wpłynąć na brzmienie debiutanckiego krążka Natalii. Czy doczekaliśmy się polskiej Katy B?

Wokalistka nie spieszyła się z wydaniem debiutanckiego longplay’a. Bardzo takie podejście cenię. Szczególnie u młodych osób, bo takim sodówka łatwiej uderza do głowy. A jak posiedzą w studiu, popracują i nie przychodzą “na gotowe” to bardziej doceniają, co mają i nabierają doświadczenia. Piosenki z “Lupus Electro” w dużej mierze nie pochodzą może “spod długopisu” Natalii (ich autorami są m.in. Kasia Nosowska, Paulina Przybysz i Karolina Kozak), ale za to Polka brała czynny udział w ich produkcji.

Debiutancki krążek Nykiel otwiera lekko orientalna kompozycja “Dym”, która bez problemu wpada w ucho i staje się jedną z najlepszych piosenek na “Lupus Electro”. Świetne wrażenie zostaje po przesłuchaniu niesamowicie wyrazistej i zadziornej “Pół dziewczyny” (zaskakuje spokojniejszym refrenem) oraz “Rzeźby”, której największym atutem jest potłuczona melodia. Pierwsze rysy powstają przy singlowych numerach –  wiejącym nudą “Wilku” i radiowym “Bądź duży”.

Do drugiej części płyty wprowadza nas piosenka o ciekawym tytule – “Zagadka pawiego wzoru”. Długi, instrumentalny wstęp zaprasza nas do przyjemnego, ale nie wpadającego w ucho utworu. “Nie on” jest flirtem z elektroniczno-rockową, przybrudzoną stylistyką. To także najbardziej zaskakujący i zadziorny kawałek na “Lupus Electro”. Natalia nie brzmi już tak słodko. Pokazuje pazurki. Ponownie grzeczniej robi się w popowym “Miejska sprawa”. Imponująco prezentuje się końcówka albumu. Jedyna anglojęzyczna piosenka, “Sick Dance”, to imprezowy numer na światowym poziomie. Kontrastuje z jedyną na “Lupus Electro” balladą “Pusto”. Niby klasyczny, ale podszyty lekkim elektronicznym bitem utwór pokazuje nam inną stronę Nykiel – melancholijną, delikatną, bardzo kobiecą. Piękne zakończenie.

Polska muzyka wcale nie jest gorsza od tej, która dociera do nas z Zachodu. Jej mocnym fundamentem są młodzi artyści, którzy nie mają kompleksów na tle swoich kolegów z Wielkiej Brytanii czy Ameryki. Jednak o ile Polska jest wylęgarnią świetnych elektronicznych twórców, tak słabo wypada popowa scena, pełna podobnych sobie tworów. Promyczkiem na niej jest Natalia Nykiel, której piosenki są niegłupie, niebanalne i bardzo przebojowe. Margaret ma konkurentkę.

 

Dawno już żadna wokalistka tak w Polsce nie namieszała. Marta Markiewicz, podpisująca się pseudonimem Sarsa, długo pukała do drzwi show biznesu. Swoich sił próbowała w “Must Be the Music. Tylko muzyka” i “X Factorze”. Szczęście przyniosło jej “The Voice of Poland”, gdzie szlifowała swój talent pod okiem Tomsona i Barona. Typowana była na zwyciężczynię, ale z powodów zdrowotnych (złośliwi mówili, że cała akcja to ściema, by wcześniej podpisać korzystniejszy kontrakt z wytwórnią  płytową) Sarsa zrezygnowała z walki o pierwsze miejsce. Lekko nawiedzona (lub nawet sprawiająca wrażenie nieobecnej) dziewczyna o osobliwej fryzurze miała być nową gwiazdą polskiej alternatywnej sceny.

Nawet jeśli chęcią Sarsy było nagranie płyty przywodzącej na myśl Portished (których utwór “Glory Box” wspaniale wykonała w programie), szybko została utemperowana i wtłoczona w popowe ramy. I to najbardziej boli, gdy słucha się jej debiutu “Zapomnij mi”. Potencjał był ogromny, ale ważniejsze okazały się być kalkulacje, co tu zrobić, by komercyjne stacje radiowe chętniej podchwyciły numery Sarsy. Na szczęście nie wszystko stracone…

Moją uwagę przykuły (nad czym bardzo ubolewam, bo w końcu “Zapomnij mi” to rodzimy album) jedynie cztery anglojęzyczne kompozycje. Z taką muzyką Sarsa mogłaby iść dalej. Zaskakuje powolne “Feel No Fear”, w którym nie sposób nie zauważyć dubstepowych wpływów. Magnetyczna, zagrana na pianinie ballada “Chill” pokazuje nam, że wokalistka równie dobrze brzmi bez komputerowej pomocy. Elektronika powraca w będącym echem ery disco “Dumb Love”, jednej z najdziwniejszych piosenek na albumie. Dodatkowym atutem numeru jest niepowtarzalny śpiew Sarsy, która nie boi się pobawić swoim głosem. Najbardziej zachwyca “Brown Eyes”. Polce towarzyszy gitara elektryczna, która tworzy nieco psychodeliczny, a już na pewno bardzo specyficzny klimat. Dla takich nagrań trzymało się kciuki za Sarsę.

Polskie piosenki prezentują się bardzo smutno i blado. W górę wybijają się jedynie lekko egzotyczna, skoczna “Indiana” (chociaż słysząc setny raz przyśpiewkę ułahanej miałam ochotę obciąć Sarsie te jej rogi) oraz zahaczające o drum’n’bass “23 takie lata”. O tak nudnych i nijakich utworach jak “Dogonię nas”, “Zapomnij mi”, “Pozwól odejść” czy “Ona nie jest mną” nie ma w zasadzie co wspominać. Któryś z nich na pewno stanie się wkrótce singlem i (być może) powtórzy sukces “Naucz mnie”.

Jeśli zraziliście się do Sarsy za sprawą singla “Naucz mnie”, mogę was uspokoić, że więcej tak irytujących piosenek na “Zapomnij mi” nie ma. Najsłabiej jednak wypadają polskie kompozycje, które na dół jeszcze bardziej ciągnięte są przez banalne teksty, których tematyka kręci się wokół miłości. Zawodzi w nich też Sarsa, która brzmi jak tysiące innych polskich wokalistek. Korzystniej wypada w anglojęzycznych utworach. Nabiera w nich swoistej pewności siebie.

 

11 Replies to “#607, 608 Dziewczyny z The Voice of Poland: Natalia Nykiel “Lupus Electro” (2014) & Sarsa “Zapomnij mi” (2015)”

  1. U mnie płyta Sarsy ma 1. Beznadziejne teksty, okropna maniera. Wszystko ni tak. Wysłałabym ją w kosmos w jedną stronę. Taka strasznie zadufana jest.

    1. Popieram. Poza sceną też taka zarozumiała. Wiem, bo jedna z osób w rodzinie ją zna. W dodatku udaje, że nie wie, że wie że jej dom to Słupsk… Tylko poza nim daleko robi koncerty…

  2. Nie oglądałem edycji, w których występowały, bo już mdli mnie od takich programów, straciłem nadzieję, że mogą zmienić naszą scenę. Tu stawiam kropkę, bo lubię ten kontrowersyjny temat a znaki trzeba oszczędzać 😛
    Stawiam na Natalię, jest taka aww, och i ach – niech to będzie całym komentarzem (aha, nie mówię tylko o wyglądzie :P), zaś Sarsa…..nie zawsze skreślam kogoś po jednej piosence, ale tym razem skreśliłem, także jutro znowu gonic biec latać ponad -,-

    Zapraszam http://lechartz.blogspot.com/

Odpowiedz na „~SylwiaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *