#CUTOFF: luty ’16

#CONTROVERSY

 Wydany z zaskoczenia singiel Beyoncé “Formation” (wraz z teledyskiem) wzbudził niemałe kontrowersje. Krótko mówiąc klip jest po prostu pokazem siły Afroamerykanów i celebracją ich kultury. W dwóch słowach – black power. Czemu więc budzi kontrowersje? Twórcy teledysku atakują w nim policję, zarzucając jej brutalność i bezduszność wobec czarnoskórej społeczności. Moment… gdy ktoś dopuszcza się przestępczych czynów, nikogo nie interesuje jego kolor skóry. Czarnym się chyba wydaje, że są nietykalni, a każdą postawę policji podciągają pod rasizm. Poza tym wyobraźcie sobie sytuację, kiedy to biały artysta kręci teledysk, w którym dumnie obnosi się ze swoim kolorem skóry. Oskarżenia o rasizm ma jak w banku. Dokąd ten świat zmierza, kiedy większość powoli zaczyna być dyskryminowana…

#MALE

Jake Bugg, mój równolatek, a jednocześnie wokalista, który szybko awansował do grona moich ulubionych artystów. Brytyjczyk zadebiutował cztery lata temu prostym, nieco naiwnym retro-wydawnictwem “Jake Bugg”. Rok później przyszła kolej na lekko nowocześniejsze, wyrazistsze “Shangri La”. Zmęczony ciągłymi koncertami wokalista zrobił sobie małą przerwę, by odpocząć i przemyśleć, w jakim kierunku chce się udać. Widocznie podjął już decyzję, bo 17 czerwca do sklepów trafi jego nowy album “On My One”, które promują klimatyczny “manifest zmęczonego czterdziestolatka” (“On My One”) i przebojowy, indie rockowy numer “Gimme the Love”. Panie Bugg, może w końcu jakiś koncert w Polsce?

#COPYCAT

Eurowizja i ja niezmiennie od lat się mijamy. Nie podnieca mnie licytowanie, kto będzie reprezentował dany kraj. Nie ruszają mnie zmiany w regulaminie, systemie głosowania itp. Również tegoroczne polskie propozycje piosenek mających zaprezentować Polskę na arenie europejskiej przeszły u mnie bez echa. Z ciekawości przesłuchałam jednak kilka utworów i moją uwagę zwróciła kompozycja Natalii Szroeder “Lustra” (jedyny polskojęzyczny kawałek). Tak udana? Tak ciekawa? Tak porywająca? Tak emocjonalna? Nie, niestety nie. Niby wszystko się zgadza. Niegłupi tekst. Krystaliczny wokal. Wpadająca w ucho melodia. Szkoda tylko, że całość brzmi jak spłaszczona, spolszczona wersja “Monday Morning” Melanie Fiony. Natalia nawet z tą piosenką nie powinna startować do konkursu.

#FEMALE

W niektóre powroty ciężko uwierzyć. Gwen Stefani uparcie przez kilka lat milczała, zajmując się jedynie swoją marką odzieżową i nagrywając przeciętny album z No Doubt. W 2014 roku przyszła pora na dwa single (słabej jakości “Baby Don’t Lie” i udane “Spark the Fire”) i… kolejna cisza. Aż do teraz. Wokalistka zaprezentowała single “Used to Love You” i “Make Me Like You”, które zapowiadają jej trzecie solowe dzieło “This Is What the Truth Feels Like”. Premiera 18 marca. Podstawowa wersja płyty składać się będzie z dwunastu kompozycji. Dodatkowe pięć trafi na deluxe. Pytanie, czy Gwen ma do czego wracać.

#KONCERTOWO

Luty zaskoczył nas sporą ilością ogłoszeń koncertów artystów, którzy obracają się w różnych stylistykach. Fani elektronicznych i tanecznych brzmień z pewnością ucieszą się na wieść o wizycie Avicii (15.07, Gdańsk),  Elliphant (3-5.04, Kraków, Warszawa, Poznań) i The Prodigy (Jarocin Festival). Sympatycy mocniejszych dźwięków powinni zwrócić swoją uwagę na Lublin, gdzie 3.06 wystąpi zespół The Cranberries oraz Wrocław, gdzie 1.05 pojawią się Within Temptation i Status Quo. Niespodzianką jest powrót do Polski Diany Krall (29.06, Wrocław), pierwsza wizyta Maroon 5 (1.06, Kraków) a także koncerty Lionela Richiego (21.07, Gdańsk) i Julio Iglesiasa (2,5,9.06, Wrocław, Sopot, Warszawa). Nowymi ogłoszeniami sypnął Open’er. Na przełomie czerwca i lipca usłyszymy Grimes, M83, Kygo, Kurta Vile i Maca DeMarco.

#SHOCK

2016 rok śmiercią stoi. Niestety. Jeszcze słuchacze nie otrząsnęli się po odejściu m.in. Davida Bowiego, Glenna Frey’a i Paula Kantnera, a już spadł na nich kolejny smutny news. A nawet smutniejszy, bo dotyczy młodych ludzi tworzących brytyjski zespół Viola Beach, który nie zdążył nacieszyć się popularnością i gwiazdorskim życiem. Czwórka członków kapeli (i ich menedżer) zginęła w wypadku samochodowym niedaleko Sztokholmu 13 lutego. Grupa nie wydała jeszcze debiutanckiej płyty. Pozostawiła kilka singli. Przykre, kiedy w tak tragiczny sposób giną osoby, które mają przed sobą całe życie.

#AWAITED.ALBUM

Już miałam zgłaszać zaginięcie. Już obawiałam się, że dali sobie spokój z graniem. A tymczasem folkowi The Lumineers (kilka lat temu podbili świat utworem “Ho Hey”) potrzebowali po prostu więcej czasu na nagranie drugiej płyty. Album zatytułowany “Cleopatra” światło dzienne ujrzy 8 kwietnia 2016 roku. Na krążku znajdzie się jedenaście piosenek. Wersja deluxe wzbogacona zostanie o dodatkowe trzy. Swój drugi album The Lumineers zapowiadają singlem, który nie chce mi ostatnio wylecieć z głowy. Utwór nosi tytuł “Ophelia” i spodoba się fanom spokojnych, błogich, folkowych numerów. Mnie ujął od pierwszego przesłuchania.

#COMEBACK

W niektóre powroty ciężko uwierzyć. Na niektórych artystach dawno już postawiło się krzyżyk. W przypadku Brytyjki Corinne Bailey Rae trzeba go jak najszybciej zmazać. Wokalistka milczała od 2011 roku, kiedy to ukazała się jej epka “The Love EP”. Później co jakiś czas Ray wrzucała do sieci zdjęcia, z których wyczytać można było, iż ciężko pracuje w studiu nagraniowym. W końcu, po latach pojawiły się konkrety! 13 maja swoją premierę będzie mieć trzecia (pierwsza od 2010 roku) płyta Corinne “The Heart Speaks in Whispers”. Promuje ją żywe, pozytywne nagranie “Been to the Moon”.

#SHOW

Na tegoroczne “Halftime show” podczas finału mistrzostw w futbolu amerykańskim czekałam ze szczególną niecierpliwością. Główną gwiazdą miała być grupa Coldplay, którą (mimo słabej ostatniej płyty) wciąż darzę ogromną sympatią. Zespół zaprezentował nam m.in. “Viva La Vida”, “Paradise” i “Adventure of a Lifetime”. Mało w tym jednak było energii. Znacznie lepiej wypadł Bruno Mars z “Uptown Funk”. Nie sądziłam, że taki z niego tancerz. Swoje “5 minut” miała i Beyonce. Chciałoby się rzec – niestety. Wokalistka (z miną “zejdź mi z drogi bitch, ja tu jestem główną gwiazdą”) wykonała nowy singiel “Formation”, który na żywo brzmi… po prostu źle. Cały koncert to bitwa Bruna i Beyonce o uwagę z podrygującym z boku Coldplay. Spodziewałam się większej petardy, a tymczasem dostałam show, podczas którego co chwilę ziewałam. I to wcale nie z powodu zerwania się o 2, by śledzić wszystko na bieżąco.

#COVER

Lutowe rozdanie nagród Grammy i BRIT przyniosły nam dwa występy upamiętniające Davida Bowiego, który zmarł w styczniu tego roku. Najpierw swój tribute dla brytyjskiego artysty zaprezentowała Lady Gaga. Zainspirowana jego stylistyką wokalistka przygotowała medley dziewięciu piosenek (m.in. “Space Oddity”, “Rebel Rebel”, “Let’s Dance” i “Heroes”), dbając nie tylko o dobre brzmienie, ale i oprawę godną Davida, który nie bał się przecież eksperymentów i lubił zaskakiwać widza. Organizatorzy BRIT Awards postawili natomiast na prostotę i minimalizm. Przy akompaniamencie koncertowego bandu artysty dawno nie słyszana Lorde zaśpiewała przebój “Life on Mars?”. Skromność czy show? Myślę, że na widok obu występów na twarzy Bowiego pojawił się uśmiech.

#ANNIVERSARY

W lutym trzy cenione przeze mnie płyty świętowały swoje okrągłe urodziny. 4 lutego minęło 30 lat od premiery trzeciej, przełomowej studyjnej płyty Janet Jackson “Control”. To wydawnictwo nie przypomina niczego, co artystka nagrywała wcześniej. Porzuciła bubblegum pop i zajęła się konkretnymi brzmieniami r&b i porządnym popem. Album przyniósł przeboje “Nasty” i “What Have You Done for Me Lately”. Dzień później 30 świeczek na torcie zdmuchnął Nick Cave ze swoją kapelą The Bad Seeds. Ich naznaczony krwią i kryminalnymi historyjkami krążek “Murder Ballads” to intrygujące, wciągające dzieło, które promowała piosenka znana wszystkim – “Where the Wild Roses Grow”. 20 lutego 1996 roku, a więc 20 lat temu, do sklepów trafiła druga i zarazem ostatnia płyta “The Score” hip hopowego zespołu The Fugees, w którym swoje pierwsze kroki na scenie stawiała Lauryn Hill. Ciężko uwolnić się od ich numerów pokroju “Ready or Not” czy (coveru) “Killing Me Softly”.

#RETRO

Mężczyzna, który podpisywał z zespołem The Sonics kontrakt płytowy twierdził, że nie są świetnymi muzykami, ale potrafią tworzyć magię. Ich debiutancka płyta “Here Are the Sonics!!!”, która świtało dzienne ujrzała w 1965 roku, była powiewem świeżego powietrza. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, bo tak zakurzone, przybrudzone, garażowe melodie dawno już nie gościły w moich słuchawkach. Cała płyta, która sprawia wrażenie nagranej szybko i chaotycznie, przypomina mi debiutancki album The Black Keys “The Big Come Up”. Aczkolwiek nie trudno zgadnąć, kto kim mógł się inspirować.

9 Replies to “#CUTOFF: luty ’16”

  1. W 100% zgadzam się z Tobą co do “Formation”. Beyonce chyba zapomniała, że większość przestępstw w USA jest dokonywana przez czarnych i to oni najczęściej przyczyniają się do powstawania zamieszek. Faktycznie, jest co promować.
    Show Coldplay na Super Bowl faktycznie nudne.
    Co do Bowiego to zarówno występ Gagi jak i Lorde uważam za udany. Ten drugi był taką małą rekompensatą za to, że Lanie nie udało się wygrać 🙁

    Pozdrawiam, Namuzowani

    1. Z całym szacunkiem, ale chyba nie zrozumiałaś teledysku, bo zupełnie nie o to chodzi.
      Oczywiście statystyki znasz, że wyciągasz tak jednoznaczne wnioski???

      1. Tak, znam statystyki bo interesuję się tematem i sporo na ten temat przeczytałam/zobaczyłam. Przykro mi, takie są fakty.

        Zrozumiałam teledysk. Chodzi m.in o to, że policja rzekomo niesprawiedliwie traktuje czarnoskórych. Może gdyby nie zachowywali się jak małpy, nie latali po miastach i demolowali wszystkiego na co natrafią i okradali sklepów to faktycznie służby porządkowe by do nich nie strzelały.

        Polecam zobaczyć jak obecnie wygląda Detroit dzięki temu, że w większości jest zamieszkiwane przez czarnych.

        Teraz będzie, że zła Ania jest rasistką, ale naprawdę mam dość tej wszechobecnej poprawności politycznej. Poza tym tak jak napisała Zuzia “Poza tym wyobraźcie sobie sytuację, kiedy to biały artysta kręci teledysk, w którym dumnie obnosi się ze swoim kolorem skóry. Oskarżenia o rasizm ma jak w banku. Dokąd ten świat zmierza, kiedy większość powoli zaczyna być dyskryminowana…”

  2. Występ Coldplay na Superbowl uważam za udany. Nie było to show na miarę Beyonce czy Katy Perry, ale bardzo przyjemne. Brakowało mi trochę Coldplaya w Coldplayu, ale występ niezły.

  3. Beyonce moim zdaniem jest sztuczna i fałszywa. Myśli, że tego nie widać, ale jednak widać, że uważa się za jakąś boginię. Formation to porażka. Zresztą i tak nie lubię jej muzyki.
    Co do SUPERBOWL podobał mi się nawet występ, chociaż nie był widowiskowy. Najlepszy był Bruno Mars.
    Co do Gwen… jej nowe single wgl mi się nie podobają. Ale zobaczymy jak to będzie z resztą na albumie.

  4. Eurowizja to niestety jak zawsze nieporozumienie. Szkoda, ze niestety nie potrafimy wybić się w tego typu konkursach.
    Świetna wiadomość o koncercie Within Temptation

  5. Tak już jest z wszystkim. Biały człowiek zaczyna być dyskryminowany, a jak się upomina o swoje prawa, zarzuca mu się rasizm :/ Czarni już zapomnieli, jak to być dyskryminowanym, jak to było kilkadziesiąt lat temu. A teledysku jeszcze nie widziałam. I nie ciągnie mnie do niego ;]
    Muszę sobie zobaczyć ten występ Lady Gagi 🙂

Odpowiedz na „~CelebrityFlashAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *