IN&OUT: Beyoncé

IN

PŁYTA: BEYONCÉ (2013) Stoczyłam sama za sobą niełatwą walkę. “Dangerously in Love” czy “Beyoncé”? Która z tych płyt (między którymi różnica wieku, co ciekawe, wynosi dziesięć lat) bardziej zasługuje na to, by znaleźć się na szczycie? Stanęło ostatecznie na piątym albumie Knowles, bo pierwszy solowy nagrany został w takich czasach, że nie mógł skręcać w niewłaściwą stronę. Na swoim ostatnim krążku artystka zaskakuje słuchacza. Nie dba o sukces komercyjny swoich kompozycji. Nie zależy jej na rywalizowaniu z koleżankami o to, czyje refreny łatwiej chwytają. Wokalistka niby nie zaprezentowała nam nic nowego – nadal serwuje pop i r&b. Dodaje do tego trochę funku, elektroniki, hip hopu oraz brzmień osadzonych w latach 80. Ta mieszanka jest wyjątkowo smaczna i owocuje świetnymi piosenkami pokroju “Haunted”, “Blow” i “Superpower”. Beyoncé odsłoniła przed nami swoje artystyczne oblicze.

SINGIEL: IF I WERE A BOY (2008) Pierwszy singiel zapowiadający trzeci album wokalistki ukazał się w atmosferze dwóch małych skandali. Fani amerykańskiej artystki Ciary zarzucili Beyoncé skopiowanie pomysłu na utwór od swojej idolki. Ciara już w 2006 roku śpiewała o tym, że mogłaby być facetem (“Like a Boy”). Niedługo potem posądzono Knowles o kradzież “If I Were a Boy” nieznanej, debiutującej wokalistce BC Jean. Czy jednak w jej wersji kawałek odniósł by sukces? Komercyjny – może. Artystyczny – nie bardzo. Wykonanie Beyoncé tej balladowej, wzbogaconej o zapożyczenia z soft rocka kompozycji stoi na wyższym poziomie. Jest zaśpiewana ładnie, emocjonalnie i bez zbędnych ozdobników.

I’d put myself first and make the rules as I go

OUT

PŁYTA: I AM… SASHA FIERCE (2008) Tak jak w przypadku najlepszej płyty Beyoncé wahałam się między “Beyoncé” a “Dangerously in Love”, tak tu wybierać musiałam między “B’Day” i “I Am… Sasha Fierce”. “Saszka” wygrała, bo z drugim krążkiem wokalistki mam parę miłych wspomnień, czego nie mogę powiedzieć o jej wydawnictwie z 2008 roku. Podzielenie materiału na dwie części nie było szczęśliwym, trafionym pomysłem. Balladowy krążek “I Am” nudzi już przy trzecim numerze, prezentując przeciętne utwory. Aż tak rozwiniętej wyobraźni chyba nie mam, skoro nie potrafię dostrzec w nich naturalnego błysku wokalistki. Druga cd zawiera za to numery, które w zamyśle autorki miały być przebojowe i “pełne ognia”. Iskierka poszła przy “Diva” i “Single Ladies”, jednak po chwili zgasła.

SINGIEL: SWEET DREAMS (2009) Na “I Am… Sasha Fierce” Beyoncé miała kilka singlowych piosenek, których słuchanie nie dostarcza mi żadnych przyjemności. Jednak to “Sweet Dreams” sprawia, że często mam ochotę postawić ten utwór obok definicji słowa “irytujący”. To w zasadzie nie jest już Beyoncé. To Lady Gaga w swojej najzwyklejszej, najnudniejszej postaci. Miało być mrocznie, miało być tajemniczo. No po prostu… do (nie) słuchania przed snem. Elektroniczno-taneczny podkład niczym nie zaskakuje, będąc tylko tłem dla momentami przesadzającej i wydziwiającej wokalistki. “Sweet Dreams”? Nie, zwykły “Nightmare”.

________________________________________________________

IN&OUT – rubryka, w której skupiam się nie tylko na pozytywnych dokonaniach danego artysty czy zespołu, ale i wytykam mniej udane elementy jego kariery.

8 Replies to “IN&OUT: Beyoncé”

  1. Ale się zsynchronizowaliśmy 😉 Raptem wczoraj wieczorem coś mnie napadło i słuchałem Beyonce, więc z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że moja ulubiona piosenka w jej wykonaniu to “Work It Out” 🙂

    Odnośnie Reni Jusis, odpowiedziałem już u siebie, dodam jeszcze tylko, iż odnoszę wrażenie, że “Bejbi Siter” rzeczywiście przypada do gustu osobom, króre nie bardzo kojarzą “Elektrenikę” i “Trans Misję”. Ale w sumie to zrozumiałe. Od tych płyt minęły lata świetlne.

    Pozdrawiam serdecznie 😀
    Bartek

  2. Znam jedynie debiut, który nie jest w moim stylu, ale całkiem go lubię. Dziś natomiast nie mam ochoty zapoznawać się z twórczością Bey. Coś mnie w niej odrzuca.

    Piękna Lanczita w nagłówku <3 Co za zgodność z moją nową notką. Zapraszam na NAMUZOWANI.blog.onet.pl

  3. W moim wypadku wszystko co robi Beyonce jest na nie, na “out” i po prostu nie do przejścia.
    Przy najgorszych singlach byłabym w stanie dorzucić jeszcze parę…

  4. “If I Were a Boy” to chyba najlepszy singiel w całej karierze tej wokalistki, a zamiast “Sweet Dreams” dałabym “Who Run The World”. Moje uszy krwawią. Ogólnie otaczają mnie ludzie, którzy uważają Beyonce za królową muzyki/tańca/piękna/mody i już mi zaczyna to trochę wychodzić bokiem.
    Pozdrawiam serdecznie. 🙂

  5. Kiedyś uwielbiałam “If I were a boy” – taka chwilowa fascynacja 🙂 Ale “Why do you love me” chyba nigdy mi się nie znudzi, lubię takie energiczne piosenki 🙂

Odpowiedz na „~http://sin-nancy.blog.pl/Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *