RANKING: 10 wokalistów najbliższych mojemu sercu

Były już panie, więc teraz kolej na facetów. Tu miałam więcej problemów z wyborem, bo założyłam sobie na wstępie, że pominę tych, którzy grają pierwsze skrzypce w zespołach (na ranking grup i tak przyjdzie czas). Mimo wszystko dopiero podczas rozmyślania nad zestawieniem zdałam sobie sprawę, że cenię klasykę i nie interesują mnie wokaliści prezentujący pop, r&b czy zwyczajny rock.

10. Skubas
9. Hozier
8. Johnny Cash
7. Jake Bugg
6. Frank Sinatra

5. TOM WAITS

Kiedy inni zabiegają o popularność – on od niej ucieka. I tak jest już od przeszło czterdziestu lat. Amerykański wokalista Tom Waits zainteresował mnie w 2013 roku, kiedy w jednym z odcinków “The Walking Dead” przypomniano jego kompozycję “Hold On”. Pochłonęłam chwilę potem album “Mule Variations”, ale całą jego dyskografię zostawiłam sobie na lepsze dni. Takowe nastały na początku ubiegłego roku. Dużo czasu spędzałam w samotności, a jego piosenki sprawiały wówczas funkcję świetnego soundtracku do pochmurniejszych chwil. Sama postać Toma Waitsa jest niezwykle fascynująca. Artysta sprawia wrażenie osoby oschłej, mrukliwej i niechlujnej. Odczucie te potęgują jego zachrypnięty głos i utwory, które z miejsca przenoszą słuchacza do obskurnej, zadymionej knajpki. Twórczość Waitsa osadzona jest w stylistyce tradycyjnego popu (debiut!), bluesa, jazzu, rock & rolla i mrocznego country.

Ranking płyt: The Heart of Saturday Night > Foreign Affairs > Blue Valentine > Rain Dogs > Alice > Mule Variations > Small Change > Swordfishtrombones > Franks Wild Years > Bone Machine > Closing Time > Heartattacks and Vine > Real Gone > Bad as Me > Blood Money > The Black Rider

Ulubione: San Diego Serenade, I Never Talk to Strangers, Alice

4. LEONARD COHEN

Kiedy wydawał debiutancki album – moi rodzice nie umieli jeszcze chodzić.  Kiedy prezentował ostatnie przed dłuższą przerwą wydawnictwo “The Future” – nie było mnie jeszcze w planach. Kiedy w 2012 roku triumfalnie powrócił na listy bestsellerów z albumem “Old Ideas” – nie byłam zainteresowana takim brzmieniem. Twórczość kanadyjskiego barda Leonarda Cohena nie jest dla wszystkich. Mało na jego płytach jest hitów, mało chwytających się człowieka refrenów. Jednak muzyka jest po to, by jej słuchać, a uprzedzenia (“skoro nie spodobała mi się jedna piosenka to reszta pewnie też do kitu”) by je eliminować. Co sprawia, że Cohen jest tak wysoko w gronie moich ulubionych wokalistów? Dużo czynników tu zadziałało. Mądre, poetyckie wręcz teksty piosenek. Głos, który potrafi działać kojąco. Minimalistyczne podkłady. Jego starsze płyty działają uspokajająco. Nowsze pokazują, że mimo 80 lat na karku i kariery trwającej pół wieku artysta nie odcina kuponów i stara się, by każda kolejna piosenka zadowoliła fanów. Dojrzałam do tej muzyki.

Ranking płyt: Various Positions > New Skin For the Old Ceremony > I’m Your Man > Songs of Love and Hate > Popular Problems > Songs of Leonard Cohen > Old Ideas > Recent Songs > Songs From a Room > Ten New Songs > Dear Heather > The Future > Death of a Ladies’ Man

Ulubione: Hallelujah, Chelsea Hotel No 2, Suzanne

3. HUGH LAURIE

Widziałam tylko kilka odcinków serialu “Dr House” (cóż poradzić, że bardziej interesują mnie kryminały…) i nie potrafię sobie przypomnieć, czy obejrzałam jakikolwiek film, w którym pojawiał się Hugh Laurie. W przypadku tego brytyjskiego aktora lepiej zaznajomiona jestem z… jego głosem. Kiedy wydawał debiutancki album “Let Them Talk”, podchodziłam do niego z rezerwą. Myślałam, że nagranie płyty to zwykłe “widzimisię”. Po jej przesłuchaniu przekonałam się, że trafiłam na bluesmana, w którego żyłach płynie więcej amerykańskiej krwi niż w innych wykonawcach. Laurie nie tylko świetnie śpiewa, ale i potrafi grać na instrumentach (pianino, gitara). W pisanie własnych piosenek się nie bawi, lecz prezentuje nam perełki, które “wygrzebał”, zagłębiając się w historię amerykańskiego bluesa i przypominając nam o twórcach, bez których ta muzyka brzmiałaby zupełnie inaczej. W wersjach Hugh Lauriego uwielbiam te lekkość i naturalność. On nie gra muzyka. On się nim faktycznie staje.

Ranking płyt: Let Them Talk > Didn’t It Rain

Ulubione: Battle of Jericho, St. James Infirmary, Police Dog Blues

2. WOODKID

Dziwny z niego facet. Z wykształcenia reżyser (kręcił klipy m.in. dla Katy Perry i Taylor Swift), ale ostatnio chętniej odnajdujący się w muzyce. Potrafiący nagrywać poważne, refleksyjne numery, ale wyglądający i zachowujący się jak młody chłopak skory do wygłupów. Yoann Lemoine, Francuz przedstawiający się jako Woodkid, na ma powalającego głosu, ale nadrabia jego barwą – smutną, nieco ponurą. Przez to ciężko nawet sobie wyobrazić, by jego piosenki mógł śpiewać ktoś inny. Artysta kocha przepych, a większość jego kompozycji określić można przymiotnikiem “monumentalne”. Tym właśnie mnie ujęły, choć tekstom nie można odmówić mądrości i trafnych spostrzeżeń. Debiutancki longplay Woodkida – „The Golden Age” – jest dla mnie płytą milenium. Będzie aktualny zawsze. Czy słucham go dziś, czy słuchać go będzie następne pokolenie. Czy nawet, cofnijmy się w czasie, trafiłaby na niego osoba w latach 70. Każdy z nas dorasta i nasze the golden age dobiega końca, a innocence is burned in flames. Ponadczasowa propozycja.

Ranking płyt: The Golden Age > Desierto

Ulubione: The Other Side, Iron, Brooklyn

1. FINK

Kiedy mi na czymś zależy, potrafię zrobić dużo, by to osiągnąć. Dotyczy to nawet tak prozaicznych spraw, jak odnalezienie w głębinach Internetu wykonawcy piosenki, której mały fragment usłyszałam w ulubionym serialu. Tak też poznałam brytyjskiego wokalistę Finka, którego kompozycja “Warm Shadow” spędzała mi sen z powiek kilka dni. Trzy lata temu przesłuchałam jego płyty i wiedziałam już, że trafiłam na wokalistę, który zasłużył na numer 1 w moim zestawieniu. Obdarzony głębokim, hipnotyzującym głosem Brytyjczyk jest obecnie posiadaczem najpiękniejszego męskiego wokalu. Podoba mi się to, jak potrafi nim manipulować. Raz śpiewa nieco groźnie, innym razem delikatnie. Za każdym razem powodując, że przechodzą mnie ciarki. Również na żywo wypada świetnie, potrafiąc skupić na sobie całą uwagę odbiorcy, przy jednoczesnym zachowaniu pewnej tajemnicy. Poza sceną jest jednak sympatycznym facetem, który podpisze  wam, co tylko chcecie.

Ranking płyt: Hard Believer > Perfect Darkness > Sort of Revolution > Biscuits for Breakfast > Distance and Time

Ulubione: Fear Is Like Fire, Shakespeare, Hard Believer

11 Replies to “RANKING: 10 wokalistów najbliższych mojemu sercu”

  1. Z twojego zestawienia lubię jedynie Hoziera.
    Sama chyba miałabym problem ze zmieszczeniem się w dziesiątce, a zwłaszcza z zamieszczeniem kogoś na miejscu pierwszym… Może kiedyś też się zabiorę za taki ranking, bo w sumie od dawna mam w planach. 🙂

  2. Kojarzę Jake’a Bugg’a, Franka Sinatrę, Hoziera i Hugh Laurie, jednak najbardziej spodobał mi się Twój numer 1, czyli Fink. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, ale myślę, że czas się bardziej zainteresować jego muzyką. 😀
    Pozdrawiam!
    littlefarner.blogspot.com

Odpowiedz na „~Wysoki Poziom KulturyAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *