#676 Tom Odell “Wrong Crowd” (2016)

Tom Odell zakłada marynarkę i jak gdyby nigdy nic udaje się na imprezę. Singiel “Wrong Crowd” – zapowiadający powrotny album Brytyjczyka o tym samym tytule – na początku bardzo mnie zmartwił i sprawił, że nie od razu sięgnęłam po cały krążek. No bo jak to? Gdzie podział się ten refleksyjny chłopak siedzący przy pianinie i wyśpiewujący spokojne, melancholijne numery pokroju “Another Love” czy “Grow Old With Me?”. Dojrzał, obmyślił siebie na nowo i zapragnął zmiany. Ale nie zapomniał i o starych wielbicielach.

I guess I’ll always be hanging round with the wrong crowd (PL: Myślę, że już zawsze będę obracać się w złym towarzystwie)

śpiewa Tom Odell w utworze tytułowym. Jakąkolwiek grupkę artysta miał na myśli, na pewno nie mogli to być jego znajomi ze studio nagraniowego. Brytyjczyk nad nowymi utworami pracował bowiem z osobą odpowiedzialną za sukcesy m.in. Arctic Monkeys, Adele i Kasabian. W pisaniu tekstów wsparli go zaś ludzie mający na koncie takie przeboje jak “Story of My Life” One Direction, “White Flag” Dido czy “Falling Into You” Céline Dion. Z ich pomocą powstał album, który zadziwi nawet największego fana Odella.

Płyta wita nas piosenką, do której przekonywałam się dość długo. Dziś “Wrong Crowd” należy do grona moich ulubionych nagrań Odella. A wszystko to dzięki wpadającemu w ucho refrenowi i nienarzucającej się, lekko tanecznej melodii. Słabiej wypada flirtujące z klubowymi bitami “Magnetised”. Połączenie elektronicznych dźwięków ze specyficzną barwą głosu Toma tym razem nie zdało egzaminu. Do żywszych nagrań należą także mylące smyczkowym początkiem “Silhouette”; mało porywające “Here I Am” oraz będące konkretnym rockowym numerem “Daddy”. Na “Wrong Crowd” nie zabrakło i spokojnych kompozycji, z którymi artysta od zawsze jest kojarzony. Zachwycają soulujące, zawierające retro-pierwiastek “Concrete” (piosenka i do poklaskania, i do pobujania się); ciche, baśniowe “Constellations” oraz pięknie wykonane, klasyczne “Jealousy”. Świetne wrażenie zostawiają po sobie także proste, lekko w drugiej połowie rozkręcające się “Sparrow” (ależ ten Tom falsetem zawodzi!); nośne “Still Getting Used to Being On My Own” oraz zamykające album wyciszające, posiadające właściwości relaksacyjne “Somehow”.

Chociaż na początku byłam sceptycznie nastawiona do nowej muzyki Toma, wystarczyło się przełamać i spędzić kilka chwil sam na sam z jego twórczością. “Wrong Crowd”, chociaż zawiera kilka piosenek, których po Odellu ciężko było się spodziewać, charakteryzuje się tym samym bezpretensjonalnym urokiem co “Long Way Down”. Brytyjczyk ponownie nikogo nie udaje, ponownie zaskakuje skromnością i ogromnymi pokładami talentu. Wokalista nagrał równą, choć nie do końca spójną płytę. Nie mogę się doczekać, aż sprawdzę koncertowy potencjał tych kompozycji. Do zobaczenia w listopadzie!

7 Replies to “#676 Tom Odell “Wrong Crowd” (2016)”

  1. Odell to doskonały przykład pseudo-poruszającego idola dla nastolatek. Ani to ładne, ani ambitne, ani ciekawe. Taki nieco młodszy James Morrison.

  2. Dla mnie ta płyta jest po prostu spoko, ale to chyba dlatego, że nigdy specjalnie za Tomem nie przepadałem. Co nie znaczy, że kilka utworów na nowej płycie mnie nie urzekło – szczerze mówiąc nawet bardzo, ale niestety głównie na początku. Pod koniec albumu już mi się wszystko trochę rozjechało. Tak czy inaczej, całkiem spoko jest ten album i tego się będę trzymał 😉

    Pozdrowienia,

    http://bartosz-po-prostu.blog.pl

  3. Miałam dokładnie tak samo jak Ty i ciężko było mi się przekonać do nowej muzyki, ale po spędzeniu dłuższej chwili przy pierwszych ukazanych z albumu piosenkach, Tom tak mnie oczarował, że postanowiłam zamówić album przed premierą. I na szczęście nie zawiodłam się 🙂
    Pozdrawiam!
    littlefarner.blogspot.com

Odpowiedz na „~bartosz-po-prostuAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *