#681 M.I.A. “Matangi” (2013)

Zatytułowała już albumy na cześć swojego ojca i matki. Za nazwę trzeciego posłużyło jej przezwisko a na okładce czwartego wylądowało jej pełne imię. Matangi, znana lepiej jako M.I.A. od lat należy do najważniejszych postaci we współczesnej muzyce, choć jej piosenki nie stają się przebojami, a płyty nie znajdują wielu nabywców. Po wakacjach na sklepowe półki ma wjechać kolejna, lecz zanim przeczytacie u mnie, co o niej sądzę, zatrzymam się jeszcze na chwilkę przy wydanej w 2013 roku “Matangi”. Kiedy, jeśli nie teraz?

Gdyby M.I.A. nie miała żadnym problemów z wydaniem albumu, nie byłaby chyba M.I.A. Prace nad “Matangi” rozpoczęły się już w 2010 roku, chwilę po premierze krążka “Maya”. Na początku 2012 lroku otrzymaliśmy gorąco przyjęty singiel “Bad Girls” i… cisza. Premierę przekładano kilkakrotnie (ponoć wytwórnia nie była zadowolona z tego, że materiał brzmi zbyt radośnie), wkurzając artystkę do tego stopnia, że ta gotowa była wrzucić całość do Internetu. W końcu osiągnięto konsensus i “Matangi” wpadło w nasze ręce.

Rewolucji gatunkowej nie ma. M.I.A. nagle nie kieruje swoich kroków w kierunku balladowego popu czy rockowych brzmień. Wciąż za to żongluje hip hopem, elektroniką, dancehallem, r&b i dubstepem, otrzymując mieszankę wybuchową, która jednak na każdej kolejnej płycie firmowanej jej nazwiskiem oznacza nową świeżość.

Do zakręconego świata artystki zaprasza zaskakujące intro “Karmageddon”. Krótki numer charakteryzuje się oszczędną, stonowaną warstwą muzyczną i brakiem brzmieniowych dziwactw. Czy to na pewno M.I.A.? Można zwątpić, lecz już następny kawałek (“Matangi”) wątpliwości te rozwiewa, atakując nas plemiennymi rytmami, krzykami i… odczytywaniem atlasu geograficznego. Piosenka w ucho nie wpada, podobnie zresztą jak ostrzejsze “Only 1 U” oraz buntownicze “Warriors”.

Pozorniej spokojniej robi się w “Come Walk With Me”, które po kilku chwilach rozkręca się, przechodząc w zachęcający do tańca dancehallowy utwór. Szkoda tylko perkusji, która sprawia, że piosenka jest zbyt ciężka. Warta uwagi jest jednak końcówka, w której M.I.A. przypomina o kompozycji “Bamboo Banga” z albumu “Kala”. Dobrze słucha się bogatego w wiele dziwacznych odgłosów “aTENTion”. Numer stanowi kontrast do “Exodus”. Tak subtelnej i ładnej (!) piosenki wokalistka jeszcze w swojej karierze nie miała. Na “Matangi” znajdziemy także drugą część tego popisu PBR&B – “Sexodus”. Obie szumnie zapowiadane były na duety ze zdobywającym dopiero sławę The Weeknd, ale w rzeczywistości samplują jego utwór “Lonely Star”. Do piosenek, które najbardziej przypadły mi do gustu, należą również orientalne, zadziorne “Bad Girls” (niesamowicie szybko wpadające w ucho); komputerowe, ale i nawiązujące do kultury indyjskiej “Y.A.L.A”, oraz mieszające reggae z ciężkimi, klubowymi bitami “Double Bubble Trouble”. Nieźle wypadają także krótkie, dobrze zarapowane “Boom Skit” oraz szybkie, niezbyt jednak hałaśliwe “Bring the Noize”. Mniejsze wrażenie robi na mnie końcówka albumu – mało wyraziste “Know It Ain’t Right” i słabo wykonane “Lights”.

Ciężko ocenia się albumy M.I.A. Jej fani zazwyczaj i tak są nowym materiałem usatysfakcjonowani. Jej przeciwników nic zaś nie przekona do przesłuchania premierowych kompozycji, w których maczała palce. Muzyka wokalistki i raperki wymyka się od lat wszystkim szufladkom. Nie grzeszy przebojowością, zadziwia a-melodyjnością. “Matangi” jest najbardziej ułożonym krążkiem M.I.A. Artystka chyba się wyszalała, ale wciąż ma w zanadrzu sporo pomysłów.

 

4 Replies to “#681 M.I.A. “Matangi” (2013)”

  1. Bardzo lubię M.I.A. i już się cieszę na nowy album. “Matangi” było jakie było, w sumie całkiem okej, chociaż trochę brakowało mi spójnej wizji. A co do melodyjności, to taki na przykład “Jimmy”, czy “Paper Planes” z wcześniejszych lat, rzeczywiście były dla mnie bardziej “piosenkowe” 😉

    Pozdrowienia,

    http://bartosz-po-prostu.blog.pl

  2. Przesłuchałam tylko debiutanckej płyty tej artystki i niezbyt mi się podobała. Taka eksperymentalna muzyka nie jest dla mnie.
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

Odpowiedz na „justysia_koninAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *