#683 Clare Maguire “Light After Dark” (2011)

Kruczoczarne włosy, smooky eyes, szkarłatne usta i tajemnicza poza. Tak na okładce swojej debiutanckiej płyty “Light After Dark” prezentuje się brytyjska wokalistka Clare Maguire. Jeśli jednak wydaje wam się, że album skrywa piosenki utrzymane w stylistyce retro, jak najszybciej muszę wyprowadzić was z błędu. “Light After Dark” to wydawnictwo współczesne, choć nieco dziś zapomniane. W sklepach od kilku tygodni czeka na nas druga płyta Clare, “Stranger Things Have Happened”, więc to dobry czas, by przypomnieć sobie o jej poprzedniku.

W 2011 roku, przed premierą debiutanckiej płyty, Maguire zajęła piąte miejsce w corocznym plebiscycie BBC Sound of…, zostawiając w tyle m.in. Warpaint, Annę Calvi oraz The Naked and the Famous. Wiele osób widziało w niej nową Kate Bush, ale w mojej opinii takie porównanie jest po prostu nie na miejscu. Clare Maguire bliżej jest za to do Florence Welch. Podobnie mocne głosy, podobnie nieoczywiste, pozbawione słodyczy barwy. I na tym się podobieństwa niestety kończą. “Light After Dark”, wyprodukowane przez Frasera T Smitha (współpracował m.in. z Jamelią, Craigem Davidem i Pixie Lott), jest albumem płytkim i schematycznym. Z połączenia nośnego popu, elektroniki i soulu można było wycisnąć znacznie więcej.

Jesteście gotowi?, zdaje się pytać nas Clare w zanuconym intrze “Are You Ready”, które z początku robi na mnie średnie wrażenie, by po zapoznaniu się z resztą albumu zyskać miano jego najmocniejszego punktu. Inne lepsze momenty? Warto posłuchać pełnego energii “The Shield and the Sword”; podszytego tanecznym bitem “I Surrender”; przyjemnego, pozbawionego podniosłego tonu “Sweet Lie” oraz filmowego, balladowego “This Is Not the End”. Pozostałe numery to w zasadzie powtórka z (gorszej) rozrywki. Są utrzymane w podobnej stylistyce. Dostarczają mi mało emocji i nie wyróżniają się niczym, przez co tylko osoba spędzająca dużo czasu z albumem “Light After Dark” dałaby radę odróżnić od siebie poszczególne kompozycje Clare.

Napisałam dla was już niemalże siedemset recenzji, ale po raz pierwszy poczułam nieznośną niemoc. Sprawczynią mojego chwilowego wypalenia się była właśnie Clare Maguire. Jej album “Light After Dark” niesamowicie mnie zmęczył i znużył. Podchodziłam do niego kilka razy, ale za żadnym nie dałam rady wysłuchać go od początku do końca, przez co straciłam masę czasu siedząc nad pustą kartką papieru i zastanawiając się, czy nie lepiej rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Największą słabością debiutanckiego albumu Brytyjki jest wylewający się z kompozycji patos, który w połączeniu z do bólu przeciętnymi tekstami i nie mniej zawodzącymi, podobnymi aranżacjami sprawia, że ze skrzywioną miną siadałam do kilkukrotnego przesłuchiwania utworów. Dwójeczka za chęci i te (do policzenia na palcach jednej ręki) piosenki, które naprawdę mi się spodobały.

 

4 Replies to “#683 Clare Maguire “Light After Dark” (2011)”

Odpowiedz na „zavadorotaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *