#690 Imany “The Wrong Kind of War” (2016)

Epka „There Were Tears” ponownie rozbudziła moje nadzieje na otrzymanie wkrótce (wrzesień?) drugiego longplay’a wokalistki – pisałam na początku maja w recenzji wspomnianego mini albumu. Nowy krążek Imany przyszedł do nas nieco wcześniej, bo 26 sierpnia 2016 roku. Tego samego dnia na sklepowych półkach pojawiły się płyty Britney Spears (“Glory”) i Celine Dion (“Encore Un Soir”), ale moja uwaga w dużej mierze skupiła się  na działającej we Francji artystce, która jeszcze parę lat temu zajmowała się modelingiem. Na szczęście (dla nas) Imany woli dziś być na okładkach płyt, a nie kolorowych magazynów.

“The Wrong Kind of War” nie ukazuje się po okresie całkowitej ciszy. Wokalistka na początku 2016 roku ponownie podbiła listy przebojów remixem “Don’t Be So Shy” autorstwa Filatov & Karas. Niedługo potem wydała czterotrackową epkę “There Were Tears”. Przy kompletowaniu swojego drugiego longplay’a Imany poszła jednak na łatwiznę – umieściła na nim trzy piosenki ze wspomnianego mini albumu i dwie wersje “Don’t Be So Shy”. W efekcie otrzymujemy zaledwie dziewięć premierowych utworów, które stylistycznie nie odbiegają od znanych już kompozycji artystki. To wciąż soul przemieszany z bluesem. Brzmiący mało nowocześnie, ale szybko trafiający do serca słuchacza. Ozdobą tych smutniejszych, idealnych na jesienne wieczory kawałków jest charakterystyczny wokal Imany.

O piosenkach z epki rozpisywać się nie będę. Wciąż bardzo lubię “No Reason No Rhyme”, wciąż do gustu nie przypadło mi “The Rising Tide”. Z początku byłam zdania, że drugą z kompozycji zastąpić by mogło “Hey Little Sister”. Jednak po dokładniejszym zapoznaniu się z albumem mogę stwierdzić, że ten brzmiący całkiem wesoło utwór odstawał by od mało beztroskiej reszty. Do pozostałych numerów nie pasuje także umieszczony na samym końcu remix “Don’t Be So Shy”. Szczerze jednak powiem, że jakiś czas temu zjednał mnie sobie. To świetnie wykonana, nieprzesadzona i niegłupia przeróbka, przy której blado wygląda… oryginał.

A jak wypadają premierowe nagrania? Świetnie prezentuje się otwierająca album kompozycja “Save Our Soul”. Piosenka charakteryzuje się nieco podniosłą atmosferą, którą tylko podkreśla pojawiający się od czasu do czasu chór. Wyraźniej słychać go w zwiewnym, przebojowym “You Don’t Believe to Me” (liczę, że utwór zostanie kolejnym singlem), zachęcającym do wspólnego śpiewania i zabawy “Silver Lining (Clap Your Hands)” oraz zostającym w  pamięci “Nothing to Save”.

Do żywszych nagrań na “The Wrong Kind of War” należą “There Were Tears” (ponownie odsyłam do recenzji epki), gitarowe “I Used to Cry” (jedyna kompozycja, w której momentami irytuje mnie głos Imany) oraz ginące w tłumie “I’m Not Sick But I’m Not Well”, w którym nie mniej wyraźniej niż gitarę akustyczną słychać skrzypce. Najbardziej na płycie błyszczą ballady. W takich utworach jak “I Long For You” i “Lately” wokalistka dzieli się z nami całym towarzyszącym jej smutkiem, przelewając emocje na słuchacza. Piosenki brzmią przygnębiająco, ale urzekająco pięknie.

Przez pięć lat, jakie minęły od premiery “The Shape of a Broken Heart”, mogliśmy o istnieniu Imany zapomnieć, kierując swoją uwagę na wokalistki reprezentujące podobne brzmienia. A jednak wiele osób zadawała sobie pytanie, kiedy otrzymamy nową porcję muzyki sygnowanej imieniem artystki. “The Wrong Kind of War” – z głową pełną oczekiwań – wyglądałam i ja. Imany ponownie okazała się być osobą, która wraz z muzyką sprzedaje szczerość i prawdę. Ciągle ma ten sam szacunek do dźwięków. Gdybym miała wybierać – nadal jestem zauroczona debiutem. Tegoroczne wydawnictwo w połowie zaczyna mnie męczyć, choć osobno mam ochotę często wracać do niemalże każdej kompozycji.

One Reply to “#690 Imany “The Wrong Kind of War” (2016)”

Odpowiedz na „~PatrycjaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *