#726 R. Kelly “12 Nights of Christmas” (2016)

Nie ma listy najważniejszych męskich głosów w muzyce r&b bez R. Kelly’ego. Przeszło czterdzieści milionów sprzedanych płyt na całym świecie. Miano króla rhythm’n’bluesa. Półka pełna nagród. I na koncie takie przeboje jak “Bump n’ Grind”, “I Believe I Can Fly” i “Ignition”, które z pewnością kojarzą nawet osoby niezainteresowane czarną muzyką. W ostatnich latach popularność R. Kelly’ego wyraźnie zmalała, ale on sam zdaje się tym nie przejmować, robiąc swoje i spełniając swoje muzyczne fantazje. Jedną z nich z pewnością był świąteczny krążek.

Wydawnictwo “12 Nights of Christmas” ukazać się miało już dwa lata temu. Jego premierę jednak przełożono na mijający rok. Taka obsuwa nie miała jednak żadnego wpływu na brzmienie albumu, gdyż R. Kelly muzykę odbiera po swojemu, trzymając się swojego gustu a nie chwilowych trendów. Być może nawet bym po jego świąteczną płytę nie sięgnęła, gdyby nie informacja, że artysta zamiast wybrać dla siebie kilkanaście piosenek z pokaźnego christmasowego zbioru sam wolał napisać teksty inspirowane najbardziej magicznym czasem roku. Kto wie, może za kilkadziesiąt lat to jego kawałki będzie się przerabiało?

Dwanaście premierowych kompozycji wokalisty to taki r. kelly’owy best of. Dużo miękkich, ciepłych melodii. Żywe instrumenty (najczęściej pojawia się pianino). Delikatny głos, tylko chwilami mocniej akcentujący wybrane wersy w co którejś piosence. No i opowieści o miłości i pożądaniu, w których wzmianki o choinkach, podarunkach czy Mikołaju są jak ozdobny papier w choinki, który okrywa przygotowany prezent. Przez to wszystko “12 Nights of Christmas” nie do końca jest wydawnictwem świątecznym, lecz takim, który z grudniowych wydarzeń czyni tło przedstawionych historii. Czasem lepszych (mi do gustu przypadły płynące z serca życzenia dla świata w “My Wish for Christmas”), czasem pachnących kiczem (I’m just a snowman, lookin’ for a snow girl, and I want you to be my girl, serio?).

Pierwszą propozycją R. Kelly’ego jest wspomniane “My Wish for Christmas”, będące wykonaną przy akompaniamencie pianina prostą, szczerą balladą. To jedna z najmocniejszych piosenek na albumie. Do (mimo wszystko) małego grona moich ulubieńców należą także pełne zmysłowości “Mrs. Santa Claus”, musicalowe, wyróżniające się z tłumu “Once Upon a Time”, wpadający w ucho rhythm’and’bluesowy, kołyszący kawałek “The Greatest Gift” (ze świetnymi, różnorodnymi wokalizami) oraz stylowe, ciemniejsze “Christmas Lovin'”. Większą część “12 Nights of Christmas” zajmują jednak dość nudne, przewidywalne kompozycje w stylu pościelowego, (ponoć takie było zamierzenie autora) seksownego “Flyin’ on My Sleigh”; idącego nowocześniejszą dróżką nagrania tytułowego czy okraszonego irytującym “plumkaniem” “Letters”. O pozbawionych jakiegokolwiek klimatu “I’m Sending You My Love For Christmas” czy “It’s Christmas Day” nawet nie ma co wspominać.

To mogła być bardzo dobra płyta. W końcu R. Kelly sroce spod ogona nie wypadł i na muzyce z pogranicza soulu i r&b zna się jak mało kto. Chciał jednak za wiele. “12 Nights of Christmas” spokojnie mogłoby być epką zawierającą góra pięć nagrań. I ja nie czułabym się znudzona słuchaniem jej, i sam wokalista prawdopodobnie cieszyłby się większym wzięciem, bo z doświadczenia wiem, że ludzie nie mają ochoty na zasłuchiwanie się w nowych świątecznych utworach. Nic dziwnego, bo kompozycje powstałe kilka dekad temu stoją kilka półek wyżej niż rozwlekłe, niezajmujące kawałki R. Kelly’ego.

6 Replies to “#726 R. Kelly “12 Nights of Christmas” (2016)”

  1. Widziałem ten album w nowościach, ale mi nawet palec na myszce nie drgnął w kierunku okładki albumu 🙂 R. Kelly ma chyba problem twórczy i powinien parę rzeczy przemyśleć.

    Nowy wpis na http://bartosz-po-prostu.blog.pl – dzisiejsza piosenka też może Ci się spodobać 🙂

    A ja już czekam na Twoje tegoroczne podsumowania. Sam z siebie, zrobię u siebie chyba tylko Top 3, góra Top 5, o ile w ogóle.

    Pozdrawiam przedświątecznie 😀
    Bartek

    1. Ja lubię święta na jazzowo więc polecam album Diany Krall 😉

      Ale że wiem, że lubisz folkowe brzmienia, to może przypadnie ci do gustu cover “Blue Christmas” w wersji The Lumineers

  2. Rzeczywiście nic o nim ostatnio nie było słychać, a wydanie albumu świątecznego chyba nie jest próbą przypomnienia o sobie światu. Generalnie staram się nie katować świątecznymi piosenkami, więc pewnie albumu nie przesłucham, chociaż może kiedyś…

Odpowiedz na „Arco IrisAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *