#CUTOFF: styczeń ’17

#KONCERTOWO

Styczeń pozytywnie zaskoczył mnie informacją o pierwszym polskim koncercie Evanescence – zespołu, do którego mam ogromny sentyment, a którego rzadko dziś zdarza mi się słuchać. Grupa wystąpi 20 czerwca w Warszawie. Po jednym ogłoszeniu przygotowały festiwale Open’er (The xx) i Orange Warsaw Festival (Kings of Leon). Obie formacje niedawno prezentowali się polskim fanom. Do naszego kraju wracają także skrzypek David Garrett (25, 26 oraz 27 października odpowiednio w Krakowie, Warszawie i Gdańsku) i zwycięzca Eurowizji z 2015 roku Måns Zelmerlöw (30 kwietnia, Warszawa). Najbardziej jednak cieszy mnie come back Finka. Artysta we wrześniu promować będzie swą nową płytę w czterech miastach: Gdańsku, Warszawie, Krakowie i Poznaniu.

#SOUND.OF

BBC Sound of… jest corocznym plebiscytem, w którym wyłaniani są najbardziej obiecujący artyści na brytyjskiej scenie muzycznej (i nie tylko, nominację mają szansę dostać i obcokrajowcy). 9 stycznia poznaliśmy tegorocznego laureata. Po trzyletniej dominacji facetów (Jack Garratt, Years & Years, Sam Smith) przyszła pora na kobietę. Pierwsze miejsce zajęła Ray BLK (Building Living Knowing – trzy najważniejsze wartości zdaniem Brytyjki) – wokalistka specjalizująca się w brzmieniach r&b i neo soul. Na koncie ma dwie wydane własnym sumptem epki: “Havisham” (2015 rok) i “Durt” (2016). Pracuje obecnie nad nową muzyką, więc po takim wyróżnieniu możemy spodziewać się jej debiutanckiej płyty w najbliższych miesiącach.

#COMEBACK

W 2014 roku Damon Albarn zdradził, że powoli myśli nad powrotem najpopularniejszej animowanej grupy świata – Gorillaz. W międzyczasie jednak wydał solowy album i pierwsze od ponad dziesięciu lat dzieło Blur. Lata mijały, a konkretów brak. Aż do 19 stycznia, kiedy światło dzienne ujrzało “Hallelujah Money” – utwór o silnym politycznym wydźwięku, będący połączeniem awangardowych, trip hopowych bitów z poetyckim wykonaniem Benjamina Clementine’a (Albarna w tym numerze jest nadzwyczaj mało). Niezły powrót, choć mogący zasmucić osoby, które pokochały Gorillaz za takie przeboje jak “Clint Eastwood” czy “Feel Good Inc”.

#AWAITED.ALBUM.1

Nie mamy o niej na razie żadnych informacji, ale śledząc dyskografię Goldfrapp można tylko przypuszczać, że po melancholijnych piosenkach czekać nas będzie coś żywszego i bogatego w taneczne pierwiastki – pisałam kilkanaście dni temu w artykule o oczekiwanych płytach. Brytyjski duet ujawnił jakiś czas później wszystkie informacje o nowym albumie. Płyta zatytułowana “Silver Eye” ukaże się 31 marca. Nad piosenkami (na krążku znajdzie się ich 10) Goldfrapp pracowali m.in. z Johnem Congletonem. Całość zapowiada elektroniczny singiel “Anymore”, przypominający czasy albumów “Black Cherry” i “Supernature”.

#AWAITED.ALBUM.2

Ciężko mi uwierzyć, że od premiery “I Love You, Honeybear” Father John Misty mijają dwa lata. Wydaje mi się, jakby album ten dopiero co się ukazał. A już 7 kwietnia do sprzedaży trafi “Pure Comedy”. Wokalista nigdy nie ukrywał, że nie interesuje go śpiewanie o błahych sprawach. W swoich piosenkach zawiera przemyślenia na temat aktualnej kondycji społeczeństwa. Robi to w sposób niepozbawiony pewnej dozy ironii i cynizmu. Nie inaczej będzie na zapowiadanym utworami “Pure Comedy” i “Two Wildly Different Perspectives” albumie, inspirowanym zmianami polityczno-społecznymi. Czyżby polityka Trumpa przyniosła nam jedną z najlepszych tegorocznych płyt? Może tak być, choć bliżej mi do jego poglądów niż tych głoszonych przez FJM i pół celebryckiego światka.

#ANNIVERSARY

Lou Reed, jeden z najważniejszych wykonawców w historii muzyki, zostawił po sobie 22 albumy. 14 stycznia 1992 roku ukazało się jego szesnaste dzieło “Magic and Loss”. Płyta była niemałym komercyjnym sukcesem (doszła do 6. miejsca w UK, była też 80. w USA). Także muzycznie sporo namieszała. Sam Lou Reed mówił, że “Magic and Loss” jest jego wymarzonym krążkiem, bo udało mu się zrealizować wszystko, co sobie założył przed wejściem do studia. 17 stycznia swoje 20. urodziny świętował debiut Daft Punk “Homework”. Płyta była sporym przebojem m.in. w UK, Kanadzie i Francji. Wylansowała takie hity jak “Da Funk” i “Around the World”. Co ciekawe z początku duet nie planował zbierać przygotowywanych przez siebie piosenek w jeden album. 28 stycznia 2002 roku fani elektronicznych melodii otrzymali “Come With Us” – czwarty krążek The Chemical Brothers. Płyta zadebiutowała na 1. miejscu brytyjskiej listy bestsellerów. Co ciekawe jej pierwotny tytuł brzmiał “Chemical Four”. Pod koniec stycznia 2007 trzecie wydawnictwo zaprezentowała Norah Jones. Album “Not too Late” promowały takie utwory jak “Thinking About You” i “Sinkin’ Soon”. Płyta zdobyła szczyt polskiej listy najchętniej kupowanych albumów.

#RETRO

O zmarłej w 2012 roku amerykańskiej wokalistce Donnie Summer przypomniałam sobie przy okazji recenzowania albumu “Deja Vu” Giorgio Morodera. Artystka przez lata współpracowała z włoskim DJ’em i producentem. Stworzyli zgrany zespół, potrafiący zmajstrować piosenki, które miały duży wpływ na kształtowanie się takich gatunków jak techno i house. Jednym z ich przebojów jest syntetyczne disco nagranie “I Feel Love”. W utworze uwagę zwracają rozmazane, wysokie wokale Donny. Kompozycja była wielkim hitem w UK i Australii. Fragmenty piosenki podczas trasy Confessions Tour wykorzystała Madonna.

#5XPIOSENKA

London Grammar – Rooting For You Nowy rok pięknie zaczął się dla fanów pełnych delikatności i wrażliwości kompozycji. Z nowym singlem powróciło bowiem trio London Grammar. “Rooting For You” nie jest może niczym nowym, bo prostych, poruszających ballad otrzymaliśmy już wiele. Piosenka jest jednak naprawdę piękna, a wycofanie muzyki na drugi plan i zrobienie więcej miejsca smutnym wokalizom Hannah Reid było strzałem w dziesiątkę.

The Flaming Lips x Miley Cyrus – We a Family Jeszcze kilka lat temu można by głośno zastanawiać się, co w piosence tej eksperymentalno-rockowej grupy robi Miley Cyrus. Artystka jednak jest dobrą znajomą członków kapeli i chętnie przesiaduje z nimi w studiu. Pojawia się na ich nowym albumie “Oczy mlody” w kompozycji “We a Family”. Rozmazane wokale Miley i Weyne’a Coyne’a, dobiegające jakby z oddali, ładnie scalają się z kosmiczną, lekko melancholijną melodią.

Fink – Boneyard Fink bez wątpienia jest jednym z moich ulubionych wokalistów. Uwielbiam barwę jego głosu i konsekwencję, z jaką buduje swoją pozycję w świecie bluesujących dźwięków. Kunszt artysty potwierdza “Boneyard” – piosenka szorstka, nieco chłodna i wykonywana jakby od niechcenia.

Cameron Avery – Wasted on Fidelity Australijski zespół Tame Impala nie jest dla jego członków wszystkim. Muzyce chętnie angażują się w inne projekty, współprace, zakładają własne kapele lub wydają solowe krążki. Debiutanckie solowe dzieło lada chwila zaprezentuje nam Cameron Avery. Płytę “Ripe Dreams, Pipe Dreams” zapowiada “Wasted on Fidelity” – utwór osadzony w klimacie alternatywnego rocka niepozbawionego romantycznego pierwiastka. Idealna propozycja dla fanów Father John Misty.

Laura Marling – Wild Fire Są tacy artyści, o których istnieniu się wie, ale jakoś tak nie po drodze z posłuchaniem czegoś więcej firmowanego ich nazwiskiem. U mnie przykładem tego jest brytyjska wokalistka Laura Marling. Myślę jednak, że wkrótce się to zmieni, bo jej najnowszy singiel “Wild Fire” zachęca do zagłębiania się w jej twórczość. Nie jest to oryginalne nagranie. Takich folkowych numerów było już wiele. Piosenka artystki ujmuje jednak swoją dojrzałością.

#MOST.VIEWED

1. 20 płyt, na które czekam w 2017 roku
2. TOP150: najlepsze piosenki 2016 roku (50-1)
3. TOP75: najlepsze albumy 2016 roku (25-1)
4. TOP75: najlepsze albumy 2016 roku (75-51)
5. TOP75: najlepsze albumy 2016 roku (50-26)
6. RANKING: 10 (niesinglowych) piosenek, za które J.Lo da się lubić
7. David Bowie „The Man Who Sold the World” (1970)
8. Karnawałowe recenzje: La Roux, Giorgio Moroder, AlunaGeorge
9. Wydarzenia 2016
10. ZOOM NA… No Doubt

#LAST.FM

TOP10 artystów stycznia
1. Kelis

2. Christina Aguilera
3. SOHN
4. The xx
5. Corinne Bailey Rae
6. Fink
7. Warhaus
8. Lana Del Rey
9. No Doubt
10. La Roux

TOP10 piosenek stycznia
1. Fink – Boneyard
2. Kelis – Daddy
3. Kelis – Flashback
4. Kelis – Scared Money
5. Goldfrapp – Anymore
6. Kelis – Digital World
7. Calvin Harris – My Way
8. SOHN – Rennen
9. Kelis – Young, Fresh n New
10. SOHN – Conrad

TOP10 płyt stycznia
1. Kelis – Wanderland
2. SOHN – Rennen
3. Warhaus – We Fucked a Flame Into Being
4. Christina Aguilera – Christina Aguilera
5. La Roux – La Roux
6. Tori Amos – Little Earthquakes
7. The xx – xx
8. Corinne Bailey Rae – Corinne Bailey Rae
9. The xx – Coexist
10. AlunaGeorge – I Remember

9 Replies to “#CUTOFF: styczeń ’17”

  1. Chociaż single Eda Cię nie ruszyły, to i tak mogłaś o tym wspomnieć, ze względu na furorę jaką robią… Chociaż w sumie i tak wszyscy chyba o nich słyszeli 🙂

    Miło, że w koncertach wspomniałaś o powrocie Davida Garretta. Nadal w to nie wierzę, a jak dowiedziałam się, że organizuje to wszystko niemiecki organizator, tym bardziej jestem pozytywnie zaskoczona, bo to oznacza, że na 99% koncerty odbędą się z inicjatywy Davida. Wiedziałam, że wróci, że mu się podobało, ale nie spodziewałam się, że aż tak szybko i tak zaszaleje z ilością koncertów. Teraz byle się sprzedały bilety. Muszą się sprzedać 🙂

    W jednym z komentarzy pisalam, że przesłucham jedną piosenkę Kelis, brr, miałas rację, jest okropna.

    Dzięki za komentarz. Kiedyś, jakieś 10 (?) lat temu zaczęłam “Serię niefortunnych zdarzeń”, ale nie pamiętam, ile przeczytałam. Czy tylko 2 czy 3 części, a może więcej? Prawdę mówiąc nie do końca mnie to porwało, ale być może kiedyś to tego wrócę. W tym momencie i tak bardziej pamiętam film. A o serialu nie słyszałam, ale nawet nie mam czasu skończyć “BrzydUli” (zostało mi jakieś 30 odc) czy jestem już do tyłu z “Gotham” 🙁 tylko z AWZ jestem na bieżąco, motywuje mnie to, że tylko przez tydzień mam dostęp do odcinka 😀

  2. Aż się zdziwiłam, że Evanescence nigdy u nas nie było. W ogóle coś o nich mało słychać, dawno już żadnej płyty nie wydali, a szkoda.

  3. Nie podoba mi się nowy utwór Gorillaz, ale za to wokal Benjamina Clementine’a, którego nigdy wcześniej nie słyszałam, zrobił na mnie duże wrażenie. Nie pasuje on jednak do takiej eksperymentalnej muzyki. Cieszę się, że napisałaś o “I Feel Love” swego czasu namiętnie wsłuchiwałam się w wersję Vanessy Mae.
    Jeśli chodzi o mój styczeń to całkowicie zdominował go Madness, nawet w mojej dziesiątce najczęściej słuchanych utworów ten zespół pojawia się 6 razy. 🙂
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam.

  4. Hm. Ciężki ten utwór z Benjaminem, brzmi nieźle, ale niestety furory to on raczej nie zrobi.

    Też czekam na Goldfrapp, ale jestem bardzo ostrożny z ekscytowaniem się, bo ostatnio częściej mnie zawodzą, niz fascynują.

    No i to, że wreszcie widzę u Ciebie Tori Amos, to bardzo fajna sprawa.
    Ulubiony utwór z “Little Earthquakes”?
    Tylko jeden, i tylko ten, który Ci pierwszy przyszedł do głowy, to… 🙂

    U mnie też nowy wpis, więc zapraszam.

    pozdro,
    Bartek

    1. “Crucify”
      Ale na razie pochodziłabym do tego z ostrożnością, bo słuchałam tej płyty tylko “dla przyjemności”. Planuję jednak w lutym ją zrecenzować, więc tym samym bardziej się w nią wgłębić.

Odpowiedz na „~bartosz-po-prostuAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *