RANKING: 20 moich ulubionych kolaboracji lat 90.

Wpadłam kilka miesięcy temu na pomysł tego wpisu i zdążyłam się swoimi planami podzielić z paroma osobami. Czego potem żałowałam, bo postawiłam przed sobą trudne zadanie, z którego głupio było się wycofywać. Jak zamknąć całą dekadę w dwudziestu kolaboracjach? Trzeba jednak zaznaczyć, że nie znam wszystkich płyt wydanych w latach 90. (wskażcie mi osobę, która zna). Być może gdzieś tam ukrywa się duet, który zatrząsnąłby tym zestawieniem.

20. LAURYN HILL & D’ANGELO NOTHING EVEN MATTERS

Chciałam stworzyć miłosną piosenkę – tak o powstaniu “Nothing Even Matters” mówiła Lauryn Hill, wokalistka niezwykle ciekawa, utalentowana, choć dziś zdziwaczała i niechętnie dzieląca się nowymi numerami (o albumach nawet nie wspomnę, bo jej ostatni liczy sobie niemalże dwadzieścia wiosen). Razem z D’Angelo stworzyła duet bardzo zmysłowy, subtelny i taki… smooth.

19. JAY Z & KELLY PRICE YOU MUST LOVE ME

Nim Jay Z poznał Beyonce i stwierdził, że ta jest kobietą jego życia, na jego albumach można znaleźć niemało featuringów z innymi śpiewającymi paniami. Jedne udzielają się więcej, inne – jak właśnie Kelly Price – zadowolić się musiały mniejszymi fragmentami. Wycisnęła z tego jednak co się dało, ładnie wypadając w refrenie i robiąc chórki podczas nawijki Jay’a, nieco je łagodząc swoim wdziękiem.

18. DESTINY’S CHILD & WYCLEF JEAN NO, NO, NO PART 2.

Zauważyłam, że im jestem starsza, tym chętniej słucham pierwszych dwóch płyt Destiny’s Child. Hmm, to się chyba nazywa nostalgia. Nagranie “No, No, No Part 2” powstało na debiutancki krążek dziewczyn, śpiewających jeszcze w czwórkę. Hip hopowego sznytu nadaje mu Wyclef Jean. Całość jest nieco monotonna, ale wpadająca w ucho i przyjemnie kołysząca.

17. KELIS & MARKITA MAFIA

Nie mogę się nadziwić, jak mało znaczy dziś Kelis – amerykańska wokalistka debiutująca u schyłku lat 90. odważną i interesującą płytą “Kaleidoscope”, promowaną m.in. singlem “Good Stuff” (feat. Pusha T). Jednak moim featuringiem numer 1 z krążka jest mroczniejsze, leniwie zaśpiewane “Mafia”, w którym gościnnie rymuje niejaka Markita.

16. FUGEES & DIAMOND D THE SCORE

Wspomniana parę pozycji wyżej Lauryn Hill nim zajęła się solową, ekhm, karierą, była członkinią hip hopowego tria Fugees, z którym nagrała dwie płyty – w tym niesamowite “The Store”. W tytułowym, bardzo ciemnym, czarnym numerze pojawia się raper Diamond D. Podoba mi się w kompozycji wykorzystanie wielu sampli (nawet Kanye West do jednej piosenki potrafi wykorzystać ich mniej), które z autorskimi pomysłami grupy scaliły się w jeden hipnotyzujący kawałek.

15. BRANDY & MONICA THE BOYS IS MINE

Zaczynały karierę w podobnym nastoletnim wieku, wydając debiutanckie albumy rok po sobie. Dwie nadzieje kobiecego r&b spotkały się w 1997 roku, nagrywając jeden z najbardziej popularnych kobiecych duetów – utwór “The Boy Is Mine”, przeplatający rhythm’and’bluesa ze słodkim popem. O tematyce kawałka dużo mówi jego tytuł – ot, dwie nastolatki kłócą się o jednego chłopaka. Inspiracją do powstania piosenki było (niestety dość słabe) nagranie “The Girl Is Mine” Michaela Jacksona i Paula McCartney’a z płyty “Thriller”.

14. U2 & JOHNNY CASH THE WANDERER

Musical joke – tak grupa U2 określiła utwór “The Wanderer”, który zamyka ich ósmy studyjny album “Zooropa”. Coś w tym mogło z żartu być, bo chyba nikt nie spodziewał się, że Bono robić będzie za mało znaczące chórki, a jedyną gwiazdą nagrania stanie się nie kto inny jak legenda country Johnny Cash. Tu artysta porzuca swój gatunek, odnajdując się w zaproponowanej przez grupę i Flooda melodii tworzonej przez syntetyczny bas i lekką elektronikę.

13. JAY Z & MARY J. BLIGE CAN’T KNOCK THE HUSTLE

Kiedy Jay Z  wydawał swój debiutancki album, towarzysząca mu w singlu “Can’t Knock the Hustle” Mary J. Blige była już gwiazdą hip hop soulu. W kompozycji rapera artystka swoim głosem nie czaruje, trzymając się z boku. Całość jednak ma ciekawy, gangstersko-uliczny klimat zmieszany z małą nutką elegancji.

12. SALT’N’PEPA & EN VOGUE WHATTA MAN

Czy tylko ja uważam, że lata 60. i 90. przyniosły nam najlepsze girlsbandy? Może i dziś zapomniane, ale prezentujące muzykę znacznie lepszą od tej, którą dziś wciskają nam Fifth Harmony czy Little Mix. W 1993 roku postanowiono skrzyżować hip hopową formację Salt’N’Pepa z mającymi być przypomnieniem żeńskich grup lat 60. En Vogue. Bunt i zadziorność pierwszego zespołu zaskakująco dobrze scaliły się z kobiecością drugiego female bandu.

11. JANET JACKSON & Q-TIP GOT ‘TIL IT’S GONE

Bez wątpienia jest to jedna z najciekawszych i najdziwniejszych piosenek Janet Jackson. Oldskulowe nagranie – trwające zaledwie cztery minuty – proponuje nam fuzję alternatywnego hip hopu (tu niezłe wstawki Q-Tip’a), r&b, popu, trip hopu oraz folku, odważnie samplując “Big Yellow Taxi” Joni Mitchell z 1970 roku.

10. TOWA TEI & KYLIE MINOGUE GBI

Lata 90. w karierze australijskie pop gwiazdy Kylie Minogue były czasem muzycznych eksperymentów, zaskakujących wyborów i odważnych decyzji. Przełożyło się to i na kolaboracje. O jednej jeszcze wspomnę, lecz teraz polecić chciałabym efekt współpracy Minogue z japońskim producentem Towa Tei – piosenkę “GBI”, utrzymaną w klimatach house i techno, w której wokalistka brzmi jak maszyna, oddając ducha recytowanego tekstu My name is German Bold Italic. I am a typeface which you have never heard of before.

9. BRITNEY SPEARS & MIKEY BASSIE SODA POP

Dla wielu osób to nawet nie jest duet, ale ja lubię “Soda Pop” określać tym słówkiem, bo towarzyszący wokalistce Bassie nadał temu popowemu kawałkowi dancehallowego charakteru. Razem z Britney stworzyli radosną, optymistyczną kompozycję, której największym atutem jest… śpiew młodziutkiej wokalistki! Spears brzmi doroślej, a jej głos oscyluje wokół niskich rejestrów (chwilami można pomylić ją z Christiną Aguilerą!). Miło się tego słucha.

8. TRICKY & PJ HARVEY BROKEN HOMES

Na kompozycję “Broken Homes” trafiłam w 2015 roku, kiedy odkrywałam twórczość PJ Harvey datowaną na lata 90. Piosenka jednak nie pochodzi z żadnej z jej płyt. Powstała z myślą o albumie “Angels with Dirty Faces” Tricky’ego. To jeden z tych utworów, które łatwo przegapić, a które intrygują, gdy uważniej się w nie człowiek wsłucha. Szepty Tricky’ego, pozbawiony emocji, lekko rozmyty wokal PJ, chórki. A to wszystko na tle trip hopowej melodii.

7. COOLIO & L.V. GANGSTA’S PARADISE

Nie mam pojęcia, co dziś porabiają Coolio z L.V. I w sumie nie jestem za bardzo ciekawa, bo nie wydaje mi się, by któryś z nich dał radę nagrać kompozycję lepszą od “Gangsta’s Paradise” – utworu samplującego “Pastime Paradise” Steviego Wondera i promującego film “Młodzi gniewni”. Nie jestem fanką hip hopu, ale są piosenki, które kupuję w całości. Ta jest jedną z nich. Cenię jej refleksyjny nastrój i pomysł, by śpiewane fragmenty wykonywał facet. Warto dodać, że w kawałku nie słyszymy wulgaryzmów, w których tak lubują się inni raperzy. Jak widać, da się zrobić coś mocnego bez nich.

6. NICK CAVE AND THE BAD SEEDS & PJ HARVEY HENRY LEE

Fajnie sobie czasem pogdybać i pomarzyć, jakie duety mogłyby powstawać. W przypadku Nicka Cave’a i brytyjskiej królowej alternatywy, PJ Harvey, fantazjować nie musimy, gdyż owa dwójka w połowie lat 90. się dobrała (nie tylko na potrzeby płyty “Murder Ballads”) i stworzyła hipnotyczną wersję tradycyjnej folkowej pieśni “Young Hunting”, z podejrzanym spokojem wyśpiewując historię o krwawej zemście zranionej kobiety.

5. WHITNEY HOUSTON & MARIAH CAREY WHEN YOU BELIEVE

Bywa, że ludzie z nudów bawią się w rozkręcanie konfliktów między popularnymi artystami. W latach 90. nie ominęło to Whitney Houston i cieszącej się ogromną popularnością Mariah Carey. Swoistym pogodzeniem się obu gwiazd był nagrodzony Oscarem duet “When You Believe”. Wystarczy zobaczyć, jakie nazwiska w nim śpiewają, by wiedzieć, że wpadki nie będzie. Soulowo-popowo-gospelowy podkład nie jest arcydziełem, ale utwór tak naprawdę tworzą wspaniałe głosy Mariah i Whitney. Chociaż każda dysponuje (bądź dysponowała) wielkim wokalnym talentem, szanowała przestrzeń tej drugiej. W “When You Believe” gwiazda żadnej z nich nie świeci jaśniej. Obie błyszczą tak samo mocno.

4. MADONNA & MASSIVE ATTACK I WANT YOU

Wydana w połowie lat 90. kompilacja spokojnych nagrań “Something to Remember” złagodziła nieco wizerunek Madonny po kontrowersyjnej płycie “Erotica” i przypomniała o artystce po dość chłodnym (komercyjnym) przyjęciu “Bedtime Stories”. Ozdobą “Something to Remember” jest premierowe nagranie “I Want You” – nowoczesna, trip hopowa piosenka nagrana przy pomocy brytyjskiej kapeli Massive Attack. Wspaniały, wciąż świeży cover przeboju Marvina Gaye’a.

3. TONI BRAXTON & KENNY G HOW COULD AN ANGEL BREAK MY HEART

Toni Braxton (na pewno kojarzycie ją z ballady “Un-Break My Heart”) jest jedną z tych wokalistek, od których potrafię non stop męczyć płyty z lat 90., niechętnie wracając do nowszych. Jednym z takich moich ulubionych albumów jest “Secrets”, swego czasu promowany spokojną, pełną delikatności i smutku kompozycją “How Could an Angel Break My Heart”. Klimat dopełnia saksofon Kenny’ego G, nadający piosence smooth jazzowego posmaku. Istnieje remix feat. Babyface, ale nie warto zawracać sobie nim głowy.

2. MARIAH CAREY & BOYZ II MEN ONE SWEET DAY

Można się dziś śmiać z Mariah Carey, ale za to, co robiła w latach 90. należy jej się ogromny szacunek. Te piosenki po prostu były albo dobre, albo znakomite. Reprezentantem tej drugiej grupy jest “One Sweet Day”, utwór nagrany z zespołem Boyz II Men. Rhythm’and’bluesowo-soulowa kompozycja pięknie pokazuje skalę głosu Carey. A tekst zwyczajnie wzrusza: I know you’re shining down on me from heaven (…) I know eventually we’ll be together one sweet day.

1. NICK CAVE AND THE BAD SEEDS & KYLIE MINOGUE WHERE THE WILD ROSES GROW

Muzyczny mezalians? Pop gwiazda i jeden z najmroczniejszych wokalistów? Coś, co mogło skończyć się wielką klapą dało nam jeden z najbardziej intrygujących duetów w historii muzyki. Niesamowicie nastrojowy, ale przede wszystkim mroczny i wywołujący dreszcze utwór, w którym zachwyca nie tylko staranne, emocjonalne wykonanie, ale i opowiedziana historia (z dwóch punktów widzenia) o pięknej kobiecie i mężczyźnie owładniętym obsesją na jej punkcie.

7 Replies to “RANKING: 20 moich ulubionych kolaboracji lat 90.”

  1. Wybrałaś świetnie! A, że kojarzysz “I Want You”, w tym “duecie”, to jestem w lekkim szoku, bo to jedna z moich ulubionych kolaboracji ever. Z kolei Twoje pierwsze miejsce odgadłem bez klikania w link 🙂

    Fajnie by było zastanowić się nad takimi dziwnymi duetami, jak ten Madonny i Massive Attack właśnie.
    Od razu z miejsca przychodzą mi do głowy dwa świetne kawałki:
    – “Play Dead” – Bjork & David Arnold
    – “Past The Mission” – Tori Amos & Trent Reznor

    Wracając do Twojego zestawienia, doceniam numerki 20, 18, 15, 12, 11, 10, no i 8, oczywiście 🙂

    Niewiele mi tu brakuje. Chyba najbardziej “As” George’a Michaela z Mary J. Blige.

    Aha, i może jeszcze “In Your Wildest Dreams” Tiny Turner z Barrym Whitem.

  2. Kojarzę tylko Cave’a z Minogue (i jest to jedyna piosenka, w której mogę ją znieść) i niestety chyba też Houston i Carey, ale na szczęście nie pamiętam dobrze tego kawałka i wolę sobie nie przypominać…

    Nie mam pojęcia, czy “Peligro” jest w całości na YouTube. 🙂

  3. Nie zaskoczyłaś mnie swoim nr 1. 😉 Zaciekawiło mnie “The Wanderer” – przesłuchałam i podoba mi się. Ja bardzo lubię utwory “Scream” (Michael i Janet Jackson) i “Immortality” (Celine Dion i Bee Gees).
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

Odpowiedz na „~Arco IrisAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *