#CUTOFF: luty ’17

#KONCERTOMANIA

Po styczniowych ochłodzeniach w koncertowych ogłoszeniach luty pozytywnie mnie zaskoczył. Znacząco rozrósł się line up Open’era. Już nie mogę się doczekać występów takich artystów jak m.in. Solange, George Ezra, The Kills, Moderat i Royal Blood. Słabiej w lutym wypadł Orange Warsaw Festival, proponujący nam trzy odgrzewane kotlety – Years&Years, Garrixa i Kodaline. Nie zaskoczył także Czad Festival – podczas wydarzenia wystąpią często goszczący w Polsce chłopaki z Bastille. Warto za to wspomnieć o wrocławskiej 3-Majówce, podczas której wystąpią The Cranberries i Enter Shikari, katowickim Tauron Nowa Muzyka, którego organizatorzy zaprosili SOHNa i Roisin Murphy (tej nigdy mało) oraz OFF Festivalu (tu też powtórka z- swoją drogą świetnej – rozrywki: PJ Harvey). A oddzielne koncerty? Zachwyciła mnie wieść o przybyciu do Polski Nick Cave and the Bad Seeds. Australijska grupa wystąpi 24.10 w Warszawie. Wcześniej, bo 26 kwietnia, w stolicy zaprezentuje się Natalie Imbruglia.

#TAKE.A.BREAK

Zawsze szkoda, kiedy lubiany artysta czy zespól ogłasza zawieszenie działalności na czas “bliżej nieokreślony”. W lutym o takiej decyzji poinformował brytyjski elektroniczny duet Disclosure. Założona przez braci Lawrence formacja funkcjonowała od 2010 roku. W zamieszczonym w profilach społecznościowych liście Disclosure dziękują nam za wsparcie i informują, że robią sobie przerwę. Zanim jednak udadzą się na zasłużone wakacje, popracują nad festiwalem Wild Life i wezmą udział w kilku projektach, których szczegółów nie chcą nam na razie zdradzić. Warto przypomnieć, że duet ma na koncie dwie studyjne płyty: “Settle” (2013) i “Caracal” (2015) oraz garść przebojów z “Latch” i “White Noise” na czele.

#GOODBYE

Spokojnie, nie przegapiliście żadnego smutnego newsa. Pisząc “Goodbye” i wstawiając zdjęcie Arethy Franklin nie informuję, że artystka odeszła z tego świata. Powoli odchodzi za to ze świata muzyki, udając się na zasłużoną emeryturę. Swą decyzję wokalistka ogłosiła na początku lutego w rozmowie ze stacją telewizyjną w Detroit. Trzeba jednak dodać, że Franklin miała na myśli emeryturę od występowania na żywo: będę nagrywać, ale to będzie mój ostatni rok koncertowania. Wokalistka ma w planach trasę koncertową promującą album, który ukaże się we wrześniu. Po pełnym coverów krążku “Aretha Franklin Sings the Great Diva Classics” przyjdzie pora na w pełni autorską płytę. Muzyczna kariera soulowej divy sięga lat 50.  Do najważniejszych przebojów Arethy należą m.in. “Respect”, “Chain of Fools” i “(You Make Me Feel Like) A Natural Woman”.

#SHOW

Odkąd pojawiła się w show biznesie, wstrząsając popową sceną, pytaniem było, kiedy Lady Gaga zostanie gwiazdą Half Time Show podczas Super Bowl. Stało się to dopiero w 2017 roku – chwilę po premierze najnormalniejszej, najmniej dziwacznej płyty artystki. Podczas jej występu powróciliśmy choć na kwadrans do 2011 roku, kiedy występy i przebrania Amerykanki zwracały więcej uwagi niż jej muzyka. Gaga przypomniała takie przeboje jak “Just Dance”, “Bad Romance” i “Telephone”. Wykonała także (siedząc przy pianinie) nową balladę “Million Reasons”. Najmocniejszym i najbardziej spektakularnym momentem jej show był… skok z dachu stadionu po wcześniejszym wykonaniu fragmentu dwóch coverów – “God Bless America” i “This Land Is Your Land”. Reszta? Powtórka z rozrywki, ciesząca jednak oko (i uszy) dość krótko.

#COMEBACK

Powrót jednej z największych gwiazd współczesnego popu nie był niespodzianką. O tym, że Katy Perry na początku 2017 roku wyda nowy singiel, wiedzieliśmy od dłuższego czasu. Artystka zmieniła kolor włosów i postanowiła nieco cofnąć się w czasie. Efektem tej muzycznej podróży jest wpadający w ucho singiel “Chained to the Rhythm”. Piosenka chętnie zerka w stronę pulsującego, podbitego lekką melancholią disco, a pojawiający się w mostku Skip Marley nadaje utworowi dancehallowego sznytu. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale po takim zaproszeniu czekam na nowy krążek Perry. “Chained to the Rhythm” jest wysoko w moim prywatnym rankingu najlepszych singli wokalistki.

#CONTROVERSY

Ostatnie afery mają to do siebie, że szybko ucichają. Pamięta ktoś jeszcze sylwestrową kompromitację Mariah Carey? Mało kto. Wizerunek wokalistki jest jednak od kilkunastu dobrych lat mocno nadszarpnięty, a częściej niż o jej muzyce mówi się o życiu prywatnym. Do niego samego artystka nawiązała w nowym singlu “I Don’t”. Klip, jaki powstał, jest taki jak sama Mariah – tandetny i nowobogacki. Kontrowersje wzbudziła jednak scena, w której wokalistka pali swą suknię ślubną, na którą ponoć wydała grube tysiące dolarów. Nie wiemy, czy to kopia ciuszka czy oryginał, ale jeśli to drugie, to gratuluję wyobraźni. Na świecie jest przecież rzesza ludzi, którzy takich pieniędzy nawet nie potrafią sobie wyobrazić. Druga historia to w zasadzie klasyka gatunku – ot, dwie raperki nawzajem na siebie najeżdżają. Nicki Minaj dissuje Remy Ma w utworze “Make Love”, wyśmiewając jej brak sukcesów na chartsach. Ta nie pozostała jej dłużna, nagrywając “ShETHER”, w którym oskarża Minaj m.in. o wszczepianie implantów pośladków (och nie! nie mieliśmy pojęcia, że takowe Nicki ma), wspieranie finansowo brata pedofila oraz posiadaniu tzw. ghostwritera, piszącego piosenki w imieniu raperki.

#AWAITED.ALBUM

Ostatnia dekada przyniosła nam zaledwie trzy płyty kanadyjskiej wokalistki i pianistki Diany Krall. W 2009 roku dostaliśmy album inspirowany bossa novą. Trzy lata później nasze uszy cieszyło wydawnictwo “Glad Rag Doll” pełne coverów utworów z lat 20. i 30. Przed dwoma laty ukazała się zaś płyta składająca się z przeróbek nagrań z lat 60., 70. i 80. “Turn Up the Quiet” ma być powrotem do jazzu i amerykańskich standardów. Premiera krążka zaplanowana została na 5 maja. Całość zapowiada singiel “Night and Day”. Promocji wydawnictwa towarzyszyć będzie światowa trasa koncertowa. Nie obejmuje Polski, ale wydaje mi się, że choć jeden koncert w naszym kraju Krall zagra. Ma tu spore grono fanów.

#ANNIVERSARY

W latach 90. dziewczyny z TLC były jednymi z największych gwiazd r&b. Ich sława nie zaczęła się jednak od “CrazySexyCool”. Namieszał już wydany 25 lutego 1992 roku album “Ooooooohhh… On the TLC Tip”, który przyniósł przeboje “Ain’t 2 Proud 2 Beg” i “Baby-Baby-Baby”. Szacuje się, że na całym świecie krążek rozszedł się w ponad 6-milionowym nakładzie. 11 lutego 1997 roku premierę miała inna ważna, czarna płyta. Mowa tu o “Baduizm”, debiutanckim dziele neo soulowej Eryki Badu. Krążek nagrodzony został Grammy w kategorii Best R&B Album. Przyniósł także artystce wyróżnienia Soul Train Music Awards i Soul Train Lady of Soul Awards. Norah Jones w 2002 roku była taką ówczesną Adele. Nikt nie spodziewał się, że jej wydana 26 lutego debiutancka, cicha  spokojna płyta “Come Away With Me” tak szybko trafi do grona bestsellerów (ok. 30 milionów sprzedanych kopii!) i sprawi, że Jones opuści galę wręczenia Grammy wygrywając w każdej z kategorii, do której była nominowana. Na koniec coś w zupełnie innym klimacie. 26 lutego 2007 roku ukazało się drugie wydawnictwo brytyjskiej indie rockowej kapeli Kaiser Chiefs, “Yours Truly, Angry Mob”. Album promował przebój “Ruby”.

#RETRO

Początek lat 90. należał do tego girlsbandu. Trio Salt’n’Pepa 19 marca 1990 roku wydał album “Blacks’ Magic”, którego najlepszą wizytówką jest utwór “Let’s Talk About Sex”, traktujący o bezpiecznym seksie. Lekka, hip hopowa piosenka była wielkim przebojem m.in. w Australii, Niemczech, Belgii i Holandii. W USA doszła do 13. miejsca na Billboard Hot 100. “Let’s Talk About Sex” otrzymało w 1992 roku nominację do Grammy w kategorii Best Rap Performance by a Duo or Group (dziewczyny przegrały z “Summertime” DJ Jazzy Jeff & The Fresh Prince). W utworze wykorzystano sample z “I’ll Take You There” The Staple Singers.

#5XPIOSENKA

Imagine Dragons – Believer Twórczość amerykańskiej grupy podzielić mogę na piosenki, które od miesięcy (bądź też lat) mi się nie nudzą, robiąc na mnie ciągle to samo dobre wrażenie; i na utwory, do których wracać mi się nie chce. Z ulgą przekonałam się, że nowy singiel Imagine Dragons, “Believer”, dołączy m.in. do “Gold” i “Warriors”. To kolejna mocna propozycja w dyskografii formacji, obdarzona refrenem (lubię ten wciśnięty pedał gazu w ich numerach) szybko wpadającym w ucho. Dodatkowym plusem kompozycji jest jej tekst traktujący o tym, że ból może pomóc nam stać się silniejszymi ludźmi.

Emma Jensen – Closer W zeszłym roku prawie cały świat oszalał na punkcie “Closer” The Chainsmokers i Halsey. Po jednym podejściu do tej piosenki już wiedziałam, że nadchodzący album producenckiego duetu będzie można wykorzystać do torturowania mnie. Znacznie cieplej odbieram inne “Closer” – debiutancki singiel norweskiej wokalistki Emmy Jensen. To łagodny, popowo-rockowy (ta gitara w drugiej połowie!) kawałek, chętnie czerpiący z nie tak chłodnej (jak po Skandynawii byśmy oczekiwali) elektroniki. No i te wokale – słodkie, dziewczęce. Przypominające naszą Klaudię z XXANAXX.

Perera Elsewhere – Something’s Up Stacjonująca w Berlinie wokalistka pewnie przeszłaby kolo mnie niezauważona, gdyby nie (nie)zawodny Pitchfork – portal znany z dzielenia się nowościami, o których mało kto słyszał. Warto było kliknąć w newsa. Utwór “Something’s Up” to minimalistyczna, oparta w dużej mierze na grze perkusji trzyminutowa hipnotyczna podróż z balansującą na granicy śpiewu i szeptu artystką w roli przewodniczki po tych zawiłych, odurzających dźwiękach.

The Shins – Mildenhall Po udanych numerach postaci “Dead Alive” i “Name For You” przyszła pora na kolejne odsłonięcie układanki, która 10 marca złoży się nam w album “Heartworms”. Trzecie, a zarazem najlepsze. Indie folkowe “Mildenhall” jest piosenką aż bezczelnie wakacyjną. Takie dźwięki chętnie u mnie grają w letnim okresie, ale nie mam zespołowi za złe, że dzielą się nimi na początku roku. Ostatnio tak odprężona byłam, gdy w uszy wpadło mi nagranie “Muchacho” Kings of Leon.

Depeche Mode – Where’s the Revolution Na zakończenie coś z zupełnie innej bajki, bo o ile w nagraniu The Shins powiewa letni wiaterek, tak po wysłuchaniu powrotnego singla Depeche Mode czuje się ciarki na całym ciele. To utwór pełen mocy. Muzycznie – nic nowego. Sporo elektroniki, zmian tempa, charakterystycznego wokalu Gahana. Świetnie wypada warstwa liryczna, otwarcie uderzająca w polityczne tony i nawołująca do działania: Where’s the revolution? Come on people, you’re letting me down. Pytanie, po której ze stron opowiada się trio. Z numeru ciężko to wyczytać. Koniec końców każdy może poczuć się podburzanym do walki o lepsze jutro.

#MOST.VIEWED

1. Mary J. Blige „What’s the 411?” (1992)
2. RANKING: 20 moich ulubionych kolaboracji lat 90.
3. Whitney Houston „I’m Your Baby Tonight” (1990)
4. Macy Gray „On How Life Is” (1999)
5. Björk „Post” (1995)
6. #CUTOFF: styczeń ’17
7. Tori Amos „Little Earthquakes” (1992)
8. Nick Cave and the Bad Seeds „Murder Ballads” (1996)
9. Spice Girls „Spice” (1996)
10. ZOOM NA… No Doubt

#LAST.FM

TOP10 artystów lutego
1. Nick Cave and the Bad Seeds

2. En Vogue
3. Rihanna
4. Warhaus
5. Björk
6. Leonard Cohen
7. Imagine Dragons
8. Lana Del Rey
9. Radiohead
10. Kehlani

TOP10 piosenek lutego
1. Imagine Dragons – Believer
2. Warhaus – Leave With Me
3. Nick Cave and the Bad Seeds – The Curse of Millheaven
4. Warhaus – Time And Again
5. Warhaus – Against The Rich
6. Nick Cave and The Bad Seeds – Henry Lee
7. Katy Perry – Chained to the Rhythm
8. Depeche Mode – People Are People
9. Nick Cave and the Bad Seeds – The Kindness of Strangers
10. En Vogue – FRee Your Mind

TOP10 płyt lutego
1. Warhaus – We Fucked A Flame Into Being
2. Nick Cave and the Bad Seeds – Murder Ballads
3. En Vogue – Funky Divas
4. Rihanna – Talk That Talk
5. Radiohead – Pablo Honey
6. Spice Girls – Spice
7. Kehlani – SweetSexySavage
8. Björk – Post
9. Leonard Cohen – Old Ideas
10. Thundercat – Drunk

4 Replies to “#CUTOFF: luty ’17”

  1. Mam takie same odczucia jak Ty,nigdy nie sądziłam,że to powiem,ale jestem ciekawa nowej płyty Katy Perry 🙂 Też bardzo często słuchałam RiRi oraz piosenek Lany del Rey w lutym ❤

  2. Nie będę ściemniać, że mnie Katy Perry nie zaskoczyła. Dawno już nie schłuchałem popowej piosenki tak często, jak “Chained To The Rhythm”. Nie wspominając już o tym, jak często wracam do teledysku, który jest po prostu świetny i ma coś konkretnego do pokazania. Perry w ogóle nie musiała iść w tym kierunku, mogła się dalej taplać w lukrze swoich poprzednich albumów, a tu proszę jaka niespodzianka 🙂

    PS. NN na BPP. Zapraszam 😉

  3. Ostatnio czytałam artykuł o życiu Arethy i jestem zszokowana, że pomimo trudności losu osiągnęła tak wielki sukces.
    Mnie się “Chained To The Rhythm” zupełnie nie podoba, myślałam że teledysk jakoś zmieni moje nastawienie, jednak nic z tego.
    Występ Gagi uważam za poprawny, chociaż trochę to dziwne, że z najnowszej płyty wykonała tylko (słabe) “Million Reasons”. No i te wszystkie memy o podkradaniu jedzenia nocą. 😉 <3
    Pozdrawiam serdecznie. 🙂

Odpowiedz na „~bartosz-po-prostuAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *