#743 Elliphant “Look Like You Love It” (EP) (2014)

Nikogo specjalnie nie trzeba przekonywać, iż Szwecja jest jednym z krajów najważniejszych dla współczesnej muzyki. Tamtejsi producenci cieszą się wzięciem po obu stronach Atlantyku, a soliści i zespoły robią furorę na całym świecie, śmiało konkurując ze swoimi kolegami z USA czy Wielkiej Brytanii. Szczególnym wzięciem cieszy się szwedzki pop, choć warto zainteresować się także tym, co jest poza nim. Swego czasu głośno było o Elliphant – wokalistce o ognistym temperamencie i nie mniej rozżarzonych piosenkach. Słuchając jej muzyki – szczególnie tej z epki “Look Like You Love It” – nie sposób nie zastanawiać się, czy Szwecja nie jest czasem jakąś tropikalną wyspą.

Muzyczna przejażdżka kolejką górską u boku Szwedki rozpoczyna się kompozycją tytułową. “Look Like You Love It” jest zaraźliwą, pełną energii piosenką budowaną przez ciemne, przeszywające bity i lekko irytujący rap, zapodany przez Elliphant chropowatym, chrapliwym głosem. O ile utwór od początku do końca trzyma równe tempo, jego zmiany są cechą kolejnej propozycji artystki, jaką jest “All or Nothing”. Egzotyczny numer (produkcji Diplo i z gościnnym rapem Bunji Garlina) przeplatany jest spokojniejszym, śpiewanym refrenem. Niezbyt ten zabieg przypadł mi do gustu – całość brzmi, jakby ktoś za wszelką cenę próbował połączyć dwie skończone w połowie piosenki. Takiego problemu nie mam z “Everything 4 U” – kompozycją od początku do końca wolniejszą, lekko nawet melancholijną i udowadniającą, że Elliphant potrafi patrzeć na swoją twórczość z różnych perspektyw.

Jednak kawałki, które Szwedce wychodzą najlepiej, to numery kolorowe, postrzelone i sprawiające wrażenie, iż są zbiorem przypadkowych, majstrowanych na haju melodii. Moim ulubionym reprezentantem tej grupy jest “Revolusion”, będące – dobrze to pamiętam – pierwszą piosenką Elliphant, jaką poznałam. Jest mrocznie, momentami agresywnie. Ostatnio do rewolucji zachęcali Depeche Mode. Jednak to inspirująca się dubstepem wokalistka potrafi porwać za sobą tłumy. Przekonałam się o tym już dwa razy. Równie gorąco robi się w “Only Getting Younger” – kompozycji, której klawiszowy początek jest tylko ciszą przed burzą mocnych, elektronicznych dźwięków autorstwa Skrillexa. Warto także sięgnąć po szybkie, housowo-trapowo-dancehallowe, będące skrzyżowaniem Azeali Banks z M.I.A. “Booty Killah” oraz przyjaźniejsze, futurystyczne, równie imprezowe “Down on Life (London Future Remix)”.

“Look Like You Love It” jest jednym z tych wydawnictw, które jedni kupią w całości, dziękując, że na scenę wkroczyła tak barwa osobowość, a drudzy po kilku sekundach spędzonych sam na sam z jedną z piosenek nie będą chcieli reszty dotknąć nawet przez szmatę. Mi się podoba, bo Elliphant nie napina się, nie stawia sobie żadnych granic, nie stara się nadawać utworom lżejszych form, by miały szansę coś ugrać na popowych listach przebojów. No i jest sobą. Warto po “Look Like You Love It” sięgnąć również z tego powodu, iż to ostatnie tak wystrzelone w kosmos dzieło Szwedki. Jej kolejne kompozycje (jak te tworzące ubiegłoroczny album “Living Life Golden”) to zdecydowanie nudne bajeczki dla grzecznych dzieci.

2 Replies to “#743 Elliphant “Look Like You Love It” (EP) (2014)”

  1. Nie lubię dźwięków spod znaku Skrillexa, bo wydaje mi się, że pozbawiają muzykę duszy. Nie o niego samego mi chodzi, ale o ślepych naśladowców, którzy “drop” potrafią wsadzić wszędzie i zupełnie bezmyślnie. Elliphant znam, ale chyba bardziej z jakichś featuringów, bo tych dwóch piosenek nie kojarzę. Pierwsza przeleciała mi przez głowę, ale druga jest już całkiem całkiem i nawet aranżacja mi nie przeszkadza, bo wydaje się bardziej… sensowna, o ile to słowo ma tu w ogóle zastosowanie 🙂

Odpowiedz na „~bartosz-po-prostuAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *