#745 Bridgit Mendler “Nemesis” (EP) (2016)

Bridgit Mendler zaczynała jak wiele jej koleżanek po fachu – wpadła w sidła Disney’a, stając się kolejną dziecięcą gwiazdą (a później nastoletnią) telewizji, mającą na koncie role w takich serialach jak “Czarodzieje z Waverly Place”, “Jonas w Los Angeles” czy w końcu “Powodzenia, Charlie!”. Szybko przyszedł i muzyczny epizod, który zaowocował grzeczną, popową i nastawioną na młodych słuchaczy płytą “Hello My Name Is…”, która (w porównaniu do tego, co w tym samym czasie serwowały m.in. Selena Gomez czy Demi Lovato) wypada nadzwyczaj sympatycznie. Disney to dla Bridgit już zamknięty rozdział. Muzycznym odrodzeniem i postawieniem na własne “ja” Mendler jest epka “Nemesis”.

Nowy kierunek w muzycznej twórczości Amerykanki zwiastował pierwszy singiel, będący zarazem utworem otwierającym tę skromną epkę. “Atlantis”, kompozycja z gościnnym udziałem rapera Kaiydo, pokazuje, że czasy zwykłego popu minęły dla Mendler bezpowrotnie, zastąpione popem o eksperymentalnym, alternatywnym zabarwieniu. Lekko sunąca, słodka piosenka dobre wrażenie robi także tekstem, w którym zniknięcie tytułowego, mitycznego, ponoć pięknego miasta (w polskiej wersji – Atlantydy) porównane zostało do straty pierwszej miłości autorki. Nieco słabiej wypada “Library”, w którym połączono inspiracje i muzyką akustyczną, i r&b. Atutem kompozycji jest jednak wyeksponowanie różnorodnych wokaliz aktorki. Swoje czarne oblicze Bridgit ujawnia w nowoczesnej, popowo-hip hopowo-rhythm’and’bluesowej produkcji “Do You Miss Me at All”, będącej piosenką pełną wątpliwości i stawiającej pytania, czy druga osoba czuje do Mendler to samo. Krótki zestaw zamyka utwór najszybciej wpadający w ucho – utrzymane w (nieprzesadnie) szybkim tempie, zuchwałe, lekko aroganckie “Snap My Fingers”.

Nie bez obaw sięgałam po “Nemesis”. Bridgit Mendler zawsze kojarzyła mi się z osobą dość bezbarwną, pozbawioną charyzmy. Taką, która po prostu nie będzie w stanie zainteresować mnie muzycznymi dokonaniami, nie wysilającą się ponadto z kreowaniem swojego brzmienia, lecz ślepo biorącą to, co przygotują dla niej życzliwi. Rzeczywistość okazała się być łaskawa – była gwiazda Disney’a po wyrwaniu się ze szponów wytwórni rozwinęła skrzydła i nagrała bardzo udany materiał, po który śmiało mogą sięgnąć osoby znudzone zwykłym popem. Aż jestem ciekawa, jak będzie brzmieć cały jej longplay.

5 Replies to “#745 Bridgit Mendler “Nemesis” (EP) (2016)”

  1. Nie wiem, czy podoba mi się jej wokal, ale muzyka jest całkiem całkiem, i to nie tylko jak na gwiazdkę Disneya. Za dużo vocodera jak na mój gust, ale reszta rzeczywiście wypada przyzwoicie.

    Btw, widzę, że na Spotify jest nowy singiel z 2017, “Temperamental Love”. Ten chyba podoba mi się najbardziej.

  2. Dziękuję za recenzję. Widze ze troszeczke (podreslam troszeczkę haah) przekonalas sie do Bridgit…czekam na recenzję Hello my name is…
    Ostatnio Mendler wydała utwor Temperametal Love ktory jest zapowiedzią drugiej solowej płyty 😉 Dla mnie najlepszym utworem jest Do you miss me at all…a najsłabszym chyba Library choć podoba mi się tam wokal Bridgit….jak mocno wymawia “Boy where have you been” ♡♡♡

Odpowiedz na „~bartosz-po-prostuAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *