#777 Bebe Rexha “All Your Fault: Pt. 1” (EP) (2017)

Historia Bebe Rexhy przypomina tę Rity Ory. Rodzice – pochodzący z jednego z państw położonych na Półwyspie Bałkańskim – szukają szczęścia na Zachodzie. Utalentowane muzycznie córki długo pukają do drzwi show biznesu. Pojawiają się problemy z wydaniem płyt. A wcześniej rzucają się w wir innych projektów, by ciągle mieć kontakt z muzycznym światkiem. Sporo uporu, choć patrząc na takie postacie jak Bebe zawsze towarzyszy mi smutna myśl, że wielkiej kariery z tego i tak nie będzie.

Po raz pierwszy o wokalistce usłyszałam na przełomie 2014 i 2015 roku, kiedy w ucho wpadło mi nagranie “Hey Mama” Davida Guetty. Rexha bez problemu jednak przyćmiona w nim została przez Nicki Minaj. Odnalazłam jednak na Spotify kilka jej debiutanckich piosenek i poczytałam krótką biografię, dziwiąc się, jak to możliwe, że dziewczyna o rockowym pazurze, chętna do współpracy z Pete Wentzem z Fall Out Boy, wygląda dziś jak dokładna kopia jakiejś sztucznej Kylie Jenner. Na ile ta muzyka jest jeszcze jej?

Nie do końca rozumiem pomysł wytwórni Bebe Rexhy by podzielić jej debiutancki longplay na dwie epki. Czyżby tym samym chcieli na dłużej utrzymać zainteresowanie twórczością wokalistki? Pierwsza część, “All Your Fault: Pt. 1”, ukazała się na początku bieżącego roku. Trafiło na nią sześć piosenek utrzymanych w różnych popowych barwach. Otwierająca epkę kompozycja “Atmosphere” sporo ma z elektro-popowej ballady osadzonej na wyrazistych bitach. There isn’t enough love in the atmosphere to keep you here śpiewa Bebe bez przesadnego smutku, na nowo otwierając dla kogoś swoje serce w następnym utworze, jakim jest singlowe, niezwykle irytujące “I Got You”. Czemu zawsze taka piosenka musi zostawać w pamięci? Znacznie bardziej wolałabym o każdej porze dnia i nocy umieć zanucić “Small Doses” – popowy numer o podnioślejszym refrenie. O dziwo wśród jego twórców nie pojawia się Sia. Jeszcze lepiej wypada zadziorne “Gateway Drug”. Rihanna zrobiłaby z tego kawałka przebój. Być może nawet taki na miarę “Me, Myself & I” G-Eazy’ego, w którym partneruje mu Rexha. Amerykański raper próbuje powtórzyć ten sukces w mniej porywającym, choć posiadającym przyjemny, melodyjny refren “F.F.F.”. Jeszcze słabiej wypada trapowo-popowe “Bad Bitch” z gościnnym udziałem Ty Dolla $ign. Najmocniejszą częścią piosenki jest jej początek, w którym Bebe brzmi nad wyraz korzystnie i nietypowo. Im dalej w las tym taniej.

Wypadałoby mini album “All Your Fault: Pt. 1” odradzić lub polecić. Nie mam jednak komu. Osoby niezainteresowane popem i jego współczesną wersją i tak nie zaszczycą Bebe Rexhy choćby krótkim spojrzeniem. Pozostali już dawno wybrali ją na swoją nową księżniczkę rozrywkowych brzmień. Nie widzę siebie zaznaczającej w kalendarzu daty premiery debiutanckiej płyty wokalistki. Nie do końca przekonują mnie jej produkcje. Mało w tym świeżości. Lepiej wypadają jej teksty, które – choć bardzo proste – są szczere i dalekie od przesłodzenia.

Warto: Gateway Drug

6 Replies to “#777 Bebe Rexha “All Your Fault: Pt. 1” (EP) (2017)”

  1. Pamiętam, że próbowałem jej słuchać, kiedy się pojawiła z tą EPką. Głównie dlatego, że nie wiedziałem, czego się spodziewać, a zawsze wolę się z czyjąś twórczością zapoznać, zanim się wypowiem.

    No ale, ta pani nie śpiewa dla mnie, wymęczyłem się potwornie. Nawet ten “Gateway Drug” wyjątkowo niesmaczny i nie polecam w żadnej dawce 😉

    A w ogóle to liczyłem na to, że po Open’erze pojawi się u Ciebie recenzja TLC, bo mnie jakoś brakło sił. Planujesz?

  2. mam wielki problem z Bebe Rexha szczerze mówiąc. kompletnie sie w niej zakochałam w Me Myself and I, a potem coraz bardziej nie mogłam na nią patrzeć. dzisiaj na MTV Live Hd leciało “the ride” o niej i kurcze, straciła całą taką swoją szczerość i, jak mówisz, śpiewająca Kylie Jenner z niej :< ta nowa pioseneczka z Lil Waynem tez jest slaba :<

  3. “patrząc na takie postacie jak Bebe zawsze towarzyszy mi smutna myśl, że wielkiej kariery z tego i tak nie będzie” same….

  4. Przed przesłuchaniem liczyłam na więcej,ale niestety jak szybko przesłuchałam utwory,tak szybko opuściły one mój umysł – nic specjalnego niestety :3 Miłego dnia 🙂

Odpowiedz na „~bartosz-po-prostuAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *