#785 Imagine Dragons “Evolve” (2017)

Robiące za tytuł trzeciej studyjnej płyty amerykańskiego zespołu Imagine Dragons słówko evolve po przełożeniu na polski oznacza nic innego jak ewoluowanie, rozwijanie czy zmienianie się. Grupa sporo ryzykowała nazywając tak szumnie (by nie powiedzieć podniośle) swoje nowe wydawnictwo. Oczekiwania wobec tego materiału poszły w górę, a ja na długo przed czerwcową premierą albumu zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę chcę jakiś spektakularnych zmian w muzyce formacji.

Swoją najlepszą nową piosenkę Imagine Dragons ujawnili na samym początku roku. “Believer” spodobało mi się od razu, gdyż jest numerem nie tylko przebojowym i szybko wpadającym w ucho, ale i posiadającym mocny, agresywny refren oraz dobry, choć prosty tekst traktujący o tym, że ból może pomóc nam stać się silniejszymi ludźmi.

Do moich ulubieńców szybko trafiły także takie utwory jak “I Don’t Know Why”, “Rise Up”, “Yesterday” oraz “Dancing in the Dark”. Pierwsza z piosenek w ciekawy sposób łączy nieco mroczne zwrotki z rozrywkowym, rytmicznym refrenem. Pomysł na podkład drugiej z nich niezbyt mi się podoba, ale ciężko przejść obojętnie obok śpiewającego jak nigdy wcześniej Dana. W “Rise Up” jego głos jest pewny i mocny. Jak mógłby być inny, skoro kompozycja opowiada o przezwyciężaniu swoich lęków. Ciekawą tematykę porusza leniwe, powolne, zerkające na lata 60. “Yesterday”, będące najbardziej niespodziewaną piosenką na “Evolve”. But in the all this trouble I’ve met, I haven’t got one single regret śpiewa Reynolds próbując nas przekonać, iż nie warto żałować swoich wyborów i narzekać na rzeczy, które nas spotkały, bo bez nich teraźniejszość mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Do zamykającego album numeru “Dancing in the Dark” przekonywałam się najdłużej. Ten romans zespołu z nowoczesnymi, rhythm’and’bluesowymi melodiami wydawał mi się być niepotrzebny. Tym bardziej, że całość brzmi mechanicznie i mało emocjonalnie. Te całe dziwactwo kompozycji sprawiło, że zmieniłam o niej zdanie, stawiając ją dziś w gronie najbardziej intrygujących piosenek Imagine Dragons. Bardzo słabych utworów na “Evolve” nie ma, choć do pozostałej szóstki nie mam ochoty zbyt często wracać. Takich piosenek jak lekko folkowego “Walking the Wire”, zmiennego “I’ll Make It Up to You” czy zaskakującego refrenem “Thunder” można bezboleśnie posłuchać, ale nie powiedziałabym, by były to obowiązkowe pozycje w dyskografii amerykańskiego bandu.

Choć znam twórczość kapeli od chwili, kiedy “Radioactive” podbijało listy przebojów, musiał ukazać się ich trzeci album, by w mojej głowie zrodziła się następująca myśl: Imagine Dragons to zespół piosenkowy. Mało jest wykonawców, których płyty tak szybko zostawiam przy jednoczesnym męczeniu miesiącami kilku wybranych numerów. “Evolve” tego nie zmienia, będąc kolejnym wydawnictwem amerykańskiej formacji, które przytnę dla własnej wygody. A jak jest z tą tytułową ewolucją? Mała, malutka. Wciąż mamy tu sporo stadionowych, świetnie wypadających na koncertach utworów. Chociaż Imagine Dragons nie silili się nigdy na robienie rockowej muzyki, nigdy wcześniej nie brzmieli tak popowo i łagodnie.

Warto: Believer & Yesterday

9 Replies to “#785 Imagine Dragons “Evolve” (2017)”

  1. Słuchałam tej płyty,bo moje koleżanki szaleją za ich muzyką.Ta płyta jak dla mnie bardzo średnia i nie będę sobie nią więcej zawracać głowy.Wolę ich za takie utwory jak “Demons” itp. Miłego dnia 🙂

  2. Dzisiaj wpadłem poczytać 🙂 Imagine Dragons znam z singli i, w dużym skrócie, żaden z tych singli jeszcze mnie nie porwał, więc o muzyce ciężko mi się wypowiadać. No, może poza tym, że jednak nie łapie za serce, chociaż tak jak napisałaś, melodie wpadają w ucho i “Believera” zdarzyło mi się parę razy zanucić.

  3. Z tej płyty znam tylko “Believer” i “Walking The Wire”, ale mam w planach przesłuchanie jej całej. Nie sądzę jednak, żeby coś przebiło pierwszą z wymienionych, bo dawno nie słyszałam takiej mocy w jednym kawałku.

    Zapraszam na nowy wpis – goodsoundsvibes.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

  4. Uwielbiam ich poprzednie albumy, ten na razie podoba mi się połowicznie, ale te kilka utworów ostatnio mnie nie opuszcza. “Walking the wire” jest moim ulubionym kawałkiem

Odpowiedz na „~Hot_ChAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *