#CUTOFF: sierpień ’18

#DUO

Beyonce nagrała płytę z Jay’em Z, Toni Braxton z Babyfacem. A wiele lat wcześniej Diana Ross zmajstrowała co nieco z Marvinem Gayem. Takich albumowych duetów w historii czarnych brzmień było już sporo. Być może wkrótce dołączy do nich kolejne wydawnictwo. Odpowiedzialni za nie mają być Ashanti i Ja Rule. Dwójka artystów lata popularności ma już za sobą. Przypadały one na początek XXI wieku. Wtedy też często zdarzało im się współpracować. Na koncie mają już takie numery jak “Always on Time” i “Sweet Baby”. O ich wspólnym krążku wiele na razie nie wiemy. Prace ponoć trwają. A my posłuchać już możemy bujającego, oddającego hołd latom 80. singla “Encore”.

#GOODBYE

16 sierpnia świat obiegła informacja o śmierci Arethy Franklin – amerykańskiej wokalistki, która już kilka dekad temu zapewniła sobie przydomek Królowej Soulu. Artystkę pokonał rak trzustki. Franklin w marcu świętowała 76. urodziny. Muzyczną karierę rozpoczęła w latach 60. Na koncie ma 42 studyjne albumy. Ostatni, “Aretha Franklin Sings the Great Diva Classics”, ukazał się w 2014 roku. Aretha zmierzyła się na nim z utworami takich wokalistek jak Adele, Alicia Keys i Barbra Streisand. Do najbardziej znanych przebojów Królowej Soulu należą m.in. “Respect”, “Chain of Fools”, “Think”, “(You Make Me Feel Like) A Natural Woman” i “I Say a Little Prayer”.

#ŻENADA

Wielokrotnie podkreślałam, że dla mnie matematyka i muzyka nie idą w parze. Nie interesują mnie listy przebojów, nie patrzę, które miejsce (koniecznie w USA) zajęła na chartsach dana płyta czy piosenka ani ile jej kopii zakupiono w pierwszym tygodniu. Takie zwracanie an to uwagi zawsze utożsamiałam z małoletnimi słuchaczami. Dlatego też skalę w moim urządzeniu monitorującym poziom żenady wybiły tweety Nicki Minaj. Raperce nie spodobało się, że płyta Travisa Scotta (“Astroworld”) zajęła pierwsze miejsce na Billboard 200, spychając jej “Queen” na drugą pozycję. W swoich wiadomościach publikowanych na Twitterze oskarżała Scotta o manipulowanie słuchaczami i wciąganie do działań promocyjnych dziewczyny (popularnej w USA nie-wiem-z-czego Kylie Jenner) i kilkumiesięcznej córki. Tylko czekać, aż Nicki zacznie naskakiwać na fanów, że nie kupują jej albumów. Albo biletów na koncerty, bo z powodu niskiego zainteresowania jej tournee z Future zostało odwołane w Ameryce Północnej. Ups. Karma is a bitch.

#ŻENADA

Płyty wydawane po śmierci danego wykonawcy zawsze budzą duże kontrowersje. Cieszyć się z dodatkowych piosenek czy potępiać wytwórnię za żerowanie na zmarłym artyście? W przypadku Sony Music mówić możemy o przekroczeniu pewnego poziomu żenady. Okazuje się, że wydając w 2010 roku składankę “Michael” Michaela Jacksona umieściła na niej trzy niepublikowane wcześniej kompozycje, w których… zamiast Jacksona śpiewa jego naśladowca. I chociaż swoje wątpliwości co do autentyczności “Breaking News”, “Monster” i “Keep Your Head Up” dawno temu zgłaszała sama LaToya Jackson, sprawa dopiero teraz trafiła do sądu. Sony Music nabyła utwory od dwóch producentów – Eddiego Cascio i Jamesa Porte’a. Nie przyznają się do sfałszowania piosenek przekonując, że nie zachowały się żadne dowody z wizyty Michaela w ich studiu.

#AWAITEDALBUM

Sporo się nadal mówi, że Tony Bennett, legendarny jazzowy wokalista, ma w planach drugą płytę z Lady Gagą. Lata jednak mijają a jak następcy “Cheek to Cheek” nie było, tak nie ma. Tymczasem dobiegający setki (!) artysta stworzył krążek z jedną z moich ulubionych śpiewających pań – Dianą Krall. Ich wspólne wydawnictwo (warto dodać, że ta dwójka w studiu pojawiała się razem co jakiś czas przy okazji pojedynczych tracków) zatytułowane zostało “Love Is Here to Stay”. Do sprzedaży trafi 14 września i już po pierwszym singlu (“Fascinating Rhythm”) wiem, że znalazłam swój nowy soundtrack na zimne jesienne wieczory. Jak to u Bennetta (i samej Krall) najczęściej bywa, na płytę trafią covery. Artyści sięgnęli po takie utwory jak m.in. “But Not For Me” z 1930 r., “Somebody Loves Me” z 1924 r. czy “Who Cares?” z 1931 r. Jako ciekawostkę sprzedam wam, iż Bennett po raz pierwszy zarejestrował numer “Fascinating Rhythm” już w 1949 roku!

#KONCERTOMANIA

W wakacje każdy żyje letnimi festiwalami, ale powoli warto rozplanowywać swoje koncertowe życie na jesieni, by jakoś przetrwać zimniejsze i bardziej przygnębiające miesiące w oczekiwaniu na wiosnę. Pożegnanie lata w warszawskim Parku Czechowickim (08.09) uświetni występ francuskiej wokalistki Alizee. Sporo dziać się będzie w listopadzie. 7. dnia tego miesiąca Polskę odwiedzą dwa rockowe zespoły – Nothing But Thieves i Welshly Arms. Pierwszy z nich zagra w Poznaniu, drugi w Warszawie. Dłużej w naszym kraju zabawią Zola Jesus i Högni. Dark popowo-elektroniczna wokalistka zaśpiewa w dniach 15-18.11 kolejno w Warszawie, Sopocie, Poznaniu i Wrocławiu. Od 20 do 24 listopada w Polsce posiedzi islandzki wokalista i muzyk Högni, który był członkiem formacji GusGus. Odwiedzi takie miasta jak Wrocław, Gdańsk, Poznań, Warszawa i Toruń. Pod koniec miesiąca (24-25.11) ponownie odwiedzi nas formacja Editors. Zespół wystąpi w Poznaniu i Warszawie. Na styczeń (18.01) w Warszawie zaplanowano zaś koncert norweskiej popowej wokalistki Aurory. Coś bardziej odległego? 6 czerwca w Krakowie zaprezentują się Maroon 5.

#PREFAME

Dziś Florence Welch ze swoim zespołem jest headlinerem największych festiwali i spokojnie wyprzedaje areny. Sława nie przyszła jednak od razu. W 2009 roku ukazał się album “Lungs”, ale pierwsze kroki na scenie wokalistka postawiła trzy lata wcześniej. Występowała wówczas w niewielkich londyńskich klubach z przyjaciółką Isabellą Summers pod szyldem Florence Robot/Isa Machine. Obie dziewczyny rok później założyły zespół Florence + The Machine, w którym Welch została wokalistką, a Summers grała na klawiszach. Zanim jednak świat poznał Florence i jej maszyny, artystka dołączyła do formacji Ashok, z którą w 2007 roku nagrała album “Plans”. Jedną z zawartych na nim piosenek (ukrytą pod tytułem “Happy Slap”) była wczesna wersja “Kiss with a Fist”.

#ANNIVERSARY

Tak, tak. Brytyjska acid jazzowo-elektroniczno-funkowa formacja Jamiroquai przygrywa nam już od dwudziestu pięciu lat. 10 sierpnia 1993 na całym świecie ukazał się jej debiutancki album “Emergency on Planet Earth”. Chociaż krążek kojarzony dziś jest z tytułowym numerem, swego czasu większą popularnością cieszyły się single “Too Young to Die” i “Blow Your Mind”. Wydawnictwo trafiło do książki “1001 Albums You Must Hear Before You Die”. Ta sama księga poleca wydany w 1998 roku jedyny solowy album Lauryn Hill “The Miseducation of Lauryn Hill”. Będąca dziś klasyką neo soulu i hip hopu płyta doczekała się niezliczonej ilości wyróżnień i nagród. Promowały ją takie single jak “Ex-Factor” i “Doo Wop (That Thing)”. Szacuje się, że krążek w domach ma ponad 12 milionów słuchaczy. Czy to szybkie obwołanie “The Miseducation of Lauryn Hill” legendą sprawiło, że artystka nie znalazła w sobie tyle siły, by się z nią zmierzyć i stworzyć godnego następcę? Tego problemu nie mieli Kings of Leon, których wydany 19.08.2003 r. debiut “Youth & Young Manhood” nie zawojował list przebojów i serc fanów. Płyta zawiera jedna nagranie, które należy do moich ulubionych punktów dyskografii KOL – “Molly’s Chambers”. Tego samego dnia, ale 5 lat później, w USA i wielu innych państwach ukazał się debiut Szwedki Lykke Li “Youth Novels”. Komercyjnym hitem nie była, ale pochodzący z niej singiel “Little Bit” na długo przed premierą wydawnictwa stał się ulubieńcem speców od reklamy i muzyki do seriali.

#RETRO

W lipcu do kin weszła druga część hitowego musicalu “Mamma Mia!”, który bazował na utworach z repertuaru zespołu ABBA. Obraz z Meryl Streep, Cher i Amandą Seyfried nie powtórzył sukcesu pierwszej części, ale ponownie zwrócił uwagę na twórczość szwedzkiej formacji. Tytułowy utwór “Mamma Mia” na singlu wydany został w połowie lat 70. w ramach promocji trzeciego krążka ABBY. Co ciekawe kompozycja była ostatnią napisaną i nagraną z myślą o albumie. Za każdym razem zaskakuje mnie pewna sprzeczność – “Mamma Mia” oparte jest na lekkiej, zachęcającej do zabawy melodii. Z drugiej jednak strony mamy smutny tekst o zakończeniu toksycznej relacji. Piosenka największą popularnością cieszyła się w Niemczech, Australii, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. 28 września ukaże się album Cher “Dancing Queen”, na którym zmierzyła się ona nie tylko z “Mamma Mia”, ale i innymi przebojami legendarnej grupy.

#5XPIOSENKA

SOPHIE ELLIS-BEXTOR – LOVE IS YOU. Od jakiegoś czasu brytyjska wokalistka zapowiada przearanżowanie swych singli i nagranie ich na nowo w towarzystwie orkiestry. Projekt zapowiada sympatyczny, radosny numer “Love Is You”, w którym artystka sięga po disco z lat 70. Jest więc bardzo retro. Nic przełomowego, ale wpisującego się w klimat mijającego lata.

MITSKI – TWO SLOW DANCERS. To może teraz coś z innej bajki? Coś nostalgicznego i bardziej jesiennego? Taki właśnie jest utwór “Two Slow Dancers” japońsko-amerykańskiej wokalistki Mitski, który zamyka jej najnowszy album “Be the Cowboy”. Dopełnieniem tej popowo-orkiestrowej kompozycji jest romantyczna, choć smutna historia.

KING DUDE X JOSEPHINE OLIVIA – GOOD AND BAD. Najbardziej zaskakująca płyta tego roku? Nawet nie sądziłam, że tym mianem mogłabym określić album “Music to Make War To” King Dude’a. To zbiór różnorodnych kompozycji. Z ich grona warto posłuchać jazzującego, ale – jak na Dude’a w końcu przystało – mrocznego “Good and Bad” z gościnnymi pomrukami Josephine Olivii. Klasa.

BROODS – EYES A MESS. Nowozelandzki duet BROODS powoli powraca z nową muzyką, zapowiadając na 2019 rok premierę trzeciej studyjnej płyty. Jednym z  jej zwiastunów jest niespieszna, elektroniczna kompozycja “Eyes a Mess”, która – w warstwie tekstowej – brzmiała bardzo znajomo. I faktycznie. Zespół stworzył ją w oparciu o “Eyes Wide Open” Gotye’go.

NOTHING BUT THIEVES – FOREVER & EVER MORE. Przez długi czas nieufnie podchodziłam do młodych rockowych zespołów. Nothing But Thieves przekonali mnie, że warto dać im szansę. Muzyka formacji ewoluuje z płyty na płytę. Nowy singiel, zapowiadający epkę “What Did You Think When You Made Me This Way?”, to kolejna porcja niebanalnego rockowego grania oparta na fajnych hookach.

#LASTFM

10 piosenek sierpnia

  1. El Profesor x Hugel – Bella Ciao (remix)
  2. Anita Lane – Bella Ciao
  3. Naomi Scott – Vows
  4. Kimbra – 90s Music
  5. Kimbra – Past Love
  6. Imagine Dragons – Natural
  7. Angie – Dope
  8. Kimbra – Black Sky
  9. Kimbra – Right Direction
  10. Kimbra – The Good War

10 płyt sierpnia

  1. Kimbra – Primal Heart
  2. Kimbra – The Golden Echo
  3. Nicki Minaj – Queen
  4. Bishop Briggs – Church of Scars
  5. Camila Cabello – Camila
  6. Angie – Suicidal Since 1995
  7. Tony Bennett – Duets an American Classic
  8. Leonard Cohen – Recent Songs
  9. Norah Jones – Little Broken Hearts
  10. King Dude – Music to Make War To

10 artystów sierpnia

  1. Kimbra
  2. Madonna
  3. Norah Jones
  4. Nicki Minaj
  5. Tony Bennett
  6. Bishop Briggs
  7. King Dude
  8. Camila Cabello
  9. Grace Jones
  10. Fink

2 Replies to “#CUTOFF: sierpień ’18”

  1. Bardzo mnie cieszy, że Nothing But Thieves zdobywają kolejnych zwolenników.

    A co do Lykke Li, 3-cie miejsce w Szwecji to jednak komercyjny hit. Poza tym, pamiętam jak dziś, wypełniony po brzegi klub w Dublinie, który znał teksty nie tylko do “Little Bit”, ale też innych piosenek i szaleństwa, łącznie z włażeniem na scenę, nie dało się uniknąć.

Odpowiedz na „bartosz-po-prostuAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *