#901 SOPHIE “Oil of Every Pearl’s Un-Insides” (2018)

2018 rok powoli dobiega końca i zanim się obejrzymy, zasypywani będziemy listami podsumowującymi ostatnie dwanaście miesięcy w muzyce. Co niektóre portale robią to już w listopadzie, ale nie przesadzajmy*. Nie da się być na bieżąco ze wszystkimi premierami i sytuacja, w której umyka naszej uwadze jakaś płyta, nie jest niczym niespotykanym. W moim przypadku było tak z debiutanckim krążkiem szkockiej wokalistki i producentki SOPHIE. “Oil of Every Pearl’s Un-Insides” ukazało się przed wakacjami, lecz mi ta płyta towarzyszy dopiero od niedawna.

SOPHIE, a właściwie Sophie Xeon, aktywna jest od 2009 roku. Na większą skalę zaczęła jednak działać cztery lata później, zajmując się produkcją dla niszowych wykonawców. I nagle trafiła na Madonnę, choć ciężko o tym wspominać, gdyż Królowej Popu pomogła przy “Bitch I’m Madonna”. Współpraca z legendą zaowocowała jednak nowymi kontaktami – SOPHIE pojawiała się bowiem na liście płac takich nazwisk jak Charli XCX, Vince Staples i Cashmere Cat. Z wydaniem debiutanckiego albumu zwlekała jednak do 2018 roku. W czasach dość zachowawczych i bezpiecznych debiutów jej “Oil of Every Pearl’s Un-Insides” wydaje się być rewolucyjną płytą.

Co ciekawe początek krążka wcale nie zapowiada trzęsienia ziemi. “It’s Okay to Cry” jest łagodną popową balladą, w której SOPHIE brzmi bardziej jak facet niż kobieta. Podoba mi się jej przesłanie, ale sama kompozycja zachwytów nie wywołuje. Kolejny utwór szokuje i sprawia, że za pierwszym razem po głowie chodzić może pytanie: czy przypadkiem nie przełączyły nam się płyty? Rewelacyjne, przesterowane i pełne metalicznych, ostrych bitów “Ponyboy” wpada w ucho od pierwszych sekund, zwracając uwagę nie tylko podkładem, ale i mechanicznym wykonaniem Szkotki. W podobne elektroniczne klimaty celuje “Faceshopping”, w które nie stąd ni zowąd wpleciono krótki musicalowy fragment. Do innych tego typu nagrań należą także “Not Okay” i “Whole New World/Pretend World”. W pierwszym kawałku ograniczono wokale artystki, które, jak już się pojawiają, przybierają zapętloną formę. “Whole New World/Pretend World” jest zaś najdłuższym utworem na albumie (trwa nieco ponad dziewięć minut). To eksperymentalne, nieco hałaśliwe dzieło, które wieńczą niepokojące dźwięki. Może moje skojarzenie będzie dziwaczne – kroczymy w tym momencie obok SOPHIE po metalowym lesie.

Z pozostałych kompozycji do gustu najbardziej przypadło mi budujące napięcie “Is It Cold in the Water?”, w którym artystka pozwala sobie na niemalże operowe wokalizy. Intryguje także “Infatuation” o klawiszowym początku kojarzącym się z Kate Bush. W tej ambientowej, powoli rozkręcającej się piosence największe wrażenie robi samo wykonanie SOPHIE. Obserwować możemy kilka jej twarzy. Czasem zmysłowo szepce, innym razem w jej głosie więcej jest bólu czy nawet strachu. Do lepszych numerów należy również instrumentalne, mroczne “Pretending”. Od tego całego zestawu odstaje jedynie beztroskie, pstrokate “Immaterial”, które nie daje nam zapomnieć, że wokalistka jest producentką kilku utworów Charli XCX. To dokładnie ta sama kiczowato-popowa stylistyka, której nie umiem kupić w całości.

Chociaż “Oil of Every Pearl’s Un-Insides” nie trwa nawet czterdziestu minut, SOPHIE sporo pomysłów udało się do tych dziewięciu nagrań tworzących wydawnictwo przemycić. Pokazała się zarówno ze spokojniej, jak i nieco wyuzdanej, zadziornej strony.Bez trudu odnajduje się w różnych klimatach, będąc gotowa na podbijanie nie tylko klubowych parkietów, ale i stacji radiowych. Krążek “Oil of Every Pearl’s Un-Insides” na pewno nie jest moim “album of the year”, ale sprawił, że jestem ciekawa kolejnych kroków jego autorki. SOPHIE to taka tegoroczna… perełka.

Warto: Ponyboy & Is It Cold in the Water?

* U mnie listy TOP75 płyt i TOP150 piosenek ruszają 1 stycznia 2019.

9 Replies to “#901 SOPHIE “Oil of Every Pearl’s Un-Insides” (2018)”

  1. Jej piosenki wywołały u mnie chyba każde możliwe uczucie!
    Ciekawa postać, ale także trochę “mroczna”. Nie wiem czemu ale słuchając albumu czułem się jakbym był w jakim sadomasochostyczno – neonowym tunelu xd

    Moje top 3 to Ponyboy, Faceshopping oraz Whole New World.

    Super recenzja 🙂

  2. “It’s Okay to Cry” jest łagodną popową balladą, w której SOPHIE brzmi bardziej jak facet niż kobieta – no bo przecież to jest facet, który stworzył sobie wizerunek kobiety. I serio nie znałaś Bipp czy Lemonade? 😛

  3. Już na starcie mogłem spodziewać się “specyficznych” rzeczy patrząc na okładkę albumu. Nie jest to muzyka, którą chciałbym słuchać na co dzień. Powiem więcej – nie jest to muzyka, którą w ogóle chciałbym słuchać. W ogóle nie kupuję takiej konwencji. Takiego pomieszania dźwięków w sposób dziwaczny odstraszający oraz przyprawiający o grymas na twarzy. Do takiego American Horror Story by się nadało. Jako potęgowanie już i tak psychodelicznego klimatu.

    Pozdrawiam!
    https://songarticles.wordpress.com/

  4. Jedna z lepszych płyt wydanych w tym roku, a Immaterial właśnie jest moim faworytem za tę stylistykę i chciałbym, żeby cała płyta, którą Charli nagrała z Sophie kiedyś się ukazała, ale no… Cóż.

    1. A powstała taka? Nie drążyłam tematu, ale widziałam, że współpracowały przy różnych projektach Charli jak ta epka VV, Number 1 A, Pop 2.

Odpowiedz na „davvAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *