#CUTOFF: listopad ’18

#KONCERTOMANIA

W listopadzie otrzymaliśmy sporo ogłoszeń o przyszłorocznych wizytach w Polsce prawdziwych muzycznych legend. Najwięcej zamieszania wywołała informacja o chorzowskim koncercie Rammsteina (24.7). Do Polski powrócą także Rod Stewart (21.6, Kraków), Backstreet Boys (24.6, Warszawa), a-ha (18.11, Warszawa) oraz Phil Collins (26.6, Warszawa). Z wykonawców o krótszym stażu ponownie gościć będziemy Muse (22.6, Kraków) oraz 30 Seconds to Mars (25.7, Dolina Charlotty). Nie zabraknie także propozycji dla fanów muzyki zahaczającej o jazzowe, retro klimaty. Ucieszył mnie news o koncercie Diany Krall (28.6, Kraków), ale równie chętnie zobaczyłabym Michelle Gurevich (23.5, Warszawa) i Michalea Buble’a (19-20.9, Łódź, Kraków). Wybrałabym się także na jeden z trzech (27,28.2, 1.3, Warszawa, Gdańsk, Kraków) występów popularnej w latach 90. trip hopowej formacji Morcheeba. Swoje pierwsze ogłoszenia zaserwowały w końcu festiwale Open’er i Tauron Nowa Muzyka. Na tym pierwszym zobaczymy Travisa Scotta, Gretę Van Fleet i The 1975. Na drugim headlinerem ogłoszono Kraftwerk.

#COMEBACK

Na taką informację czekali wszyscy dani popularnego w latach 90. girlsbandu Spice Girls. Mający na koncie takie hity jak “Wannabe”, “Spice Up Your Life” czy “2 Become 1” zespół ogłosił swój powrót na scenę. Wprawdzie bez Victorii Beckham, ale z czwórką pozostałych członkiń. Nowej płyty raczej nie będzie, ale wieść o samych koncertach wywołała ogromne poruszenie. Trasa girlsbandu liczy jak na razie 13 przystanków. Rozpocznie się 24 maja a zakończy 15 czerwca. O bilety niezwykle ciężko. W pewnym momencie chętnych na nie było… 700 tysięcy osób, które próbowały zakupić wejściówki w serwisie Ticketmaster, bijąc tym samym rekord platformy.

#AWAITEDVIDEO

Nie, nie wkradł się tu żaden błąd. Naprawdę czekam na premierę teledysku do najnowszego singla Ariany Grande zatytułowanego “Thank You, Next”. Chociaż sama piosenka sprawia, że nie mogę powstrzymać ziewania, wieści zza kulis bardzo przypadły mi do gustu. Artystka w swoim najnowszym klipie nawiązać ma do filmów, które oglądałam będąc nastolatką. Pojawią się inspiracje “Wrednymi dziewczynami”, “Legalną blondynką”, “Dziś 13 jutro 30” i “Dziewczynami z drużyny”. Zapowiada się więc ciekawie. Ech, nostalgia.

#COMEBACK

Brytyjska wokalistka Dido rozpoczęła muzyczną karierę w 1999 roku. Chociaż od jej debiutu minie zaraz dwadzieścia lat, artystka na koncie ma raptem cztery płyty. Kolejna na szczęście w drodze. Następca wydanego w 2013 roku albumu “Girl Who Got Away” zatytułowany został “Still on My Mind”. Płyta w sprzedaży pojawi się 8 marca 2019 roku. Promocji wydawnictwa towarzyszyć będzie pierwsza od piętnastu lat trasa koncertowa. Pierwszą zapowiedzią krążka jest singiel “Hurricanes”, który brzmi świeżo i ciekawie. A także odpowiednio zaskakuje. Bo kto by pomyślał, że ten cichy, niemalże folkowy wstęp przeobrazi się w elektroniczną ucztę? Oby na “Still on My Mind” więcej było takich niespodzianek.

#FEMALE

Ex-Destiny’s Child długo milczała, skupiając się na wychowywaniu dziecka i niechętnie angażując się w muzyczne projekty. Od premiery poprzedniej płyty, “Talk a Good Game”, minęło już dobre pięć lat, a ty nagle Kelly Rowland postanowiła nam o sobie przypomnieć. W jakim stylu? Dość przeciętnym, niestety. Jej trapowo-rhythm’and’bluesowe nagranie “Kelly” wydaje się być nieco za ciężkie. Ale to coś nowego u niej. Podoba mi się za to to, że od Rowland w tym kawałku bije spora pewność siebie a ona sama balansuje na granicy rapu i śpiewu.

#SURPRISE

Kiedy brytyjska wytwórnia Parlophone ogłosiła, że do ich rodziny dołącza nowy zespół Los Unidades, słuchacze szybko  wywęszyli, że pod tym szyldem kryje się nic innego jak Coldplay. Ale jak to? Kapela po tylu latach zmienia nazwę? Jak się okazało, całe zamieszanie jest tylko chwilowe i związane z akcją charytatywną Global Citizen. W jej ramach Coldplay (a raczej Los Unidades) wydali epkę “Global Citizen”. Nietypowe jak na zespół brzmienie powstało we współpracy z takimi artystami jak Stargate, Pharrell Williams, Stormzy czy David Guetta. Dochód ze sprzedaży mini albumu zasili konto fundacji.

#COVER

Kiedy ktoś zabiera się za przeróbkę jednej z twoich ulubionych piosenek, pojawia się lekkie ukłucie strachu. Nawet gdy tą osobą jest uzdolniona St. Vincent. Artystka odbywa obecnie trasę, na której prezentuje balladowe wersje utworów z ubiegłorocznego albumu “Masseduction”. Na jednym z koncertów zmierzyła się z “Perfect Day” Lou Reeda. Efekt? Świetny i pełen emocji. Swoją przeróbkę nowszego numeru postanowiła nagrać Paloma Faith. Obdarzona charakterystycznym głosem Brytyjka zaprezentowała nam cover “God Is a Woman” Ariany Grande. O ile za oryginałem nie przepadam, tak przeróbka przypadła mi do gustu. Faith sprawiła, że piosenka nabrała szlachetności.

#ANNIVERSARY

2 listopada 1993 roku swój siódmy (i jednocześnie ostatni przed 12-letnią przerwą) album wydała Kate Bush. Płyta “The Red Shoes” została przyjęta chłodniej w porównaniu do poprzednich dzieł Brytyjki, ale była najwyżej notowanym krążkiem artystki w nieprzychylnych jej Stanach Zjednoczonych. Z płyty pochodzą takie utwory jak “Rubberband Girl” i “Moments of Pleasure”. Pięć lat później odbyła się premiera wypełnionego coverami albumu Metalliki “Garage Inc.”. Na wydawnictwie zespół zmierzył się z kompozycjami takich gwiazd jak Nick Cave and the Bad Seeds, Black Sabbath i Lynyrd Skynyrd. Płytę zakupiło ponad 6 milionów fanów. Nieco przeróbek na swoim debiutanckim krążku “Call Off the Search” (wydanym 3 listopada 2003 roku) umieściła Katie Melua. Wokalistka zarejestrowała swoje wersje takich numerów jak “Lilac Wine” i “Learnin’ the Blues”. Chociaż muzyce daleko do komercyjnych brzmień, jej płytę nabyło w samej Europie ponad 2 miliony słuchaczy. 28 listopada 2008 roku ukazała się szósta płyta Britney Spears zatytułowana “Circus”. Krążek ukazał się nieco ponad rok po “Blackout”. Poprawiła się psychiczna forma wokalistki, która chętniej angażowała się w działania promocyjne albumu. Wylansowano z niego cztery single. Najwięcej szumu wywołały piosenki “Womanizer” i “If You Seek Amy”.

#RETRO

W lutym 1988 roku z najbardziej zaskakującą płytą w swojej karierze pojawił się kanadyjski bard i poeta Leonard Cohen. Album “I’m Your Man” był całkowitym odświeżeniem brzmienia artysty. Folkowe naleciałości zastąpił bowiem… synthpop. Perełką krążka jest otwierające go nagranie “First We Take Manhattan”. Co ciekawe pierwsza wersja tej piosenki powstała dwa lata wcześniej i wykonywała ją Jennifer Warners. Jednak to wersja Cohena bardziej przyciąga uwagę. Świetnie wypadają nie tylko kobiece chórki rozjaśniające lekko utwór, ale przede wszystkim melorecytujący, nieco złowrogi Leonard.

#5XPIOSENKA

SLOWTHAI X MURA MASA – DOORMAN. Być może nawet nie zwróciłabym na ten numer uwagi, gdyby nie nazwisko producenta. Z Mura Masa lubię się od dawna, więc ciekawa byłam jego kolejnego kroku. A ten jest… ogromny. Znany z zahaczających o taneczny pop lekkich kawałków producent stworzył numer mocny, pełen gitar, nerwowej perkusji. Hałaśliwy. Konkretny. Świetnie podkreślający zadziorny charakter nawijającego Slowthai.

SHARON VAN ETTEN – JUPITER 4. Niepokojąca melodia budowana przez syntezatory i automat perkusyjny, mroczny, listopadowy klimat i niezarażające optymizmem, dobiegające jakby z oddali wokale Amerykanki. “Jupiter 4” celnie trafiło w mój gust, natychmiast przyciągając moją uwagę. Chociaż całość wydaje się być dość przygnębiająca, w tekście sporo jest optymizmu i światła.

LITTLE MIX – WASABI. Trzymam z daleka od siebie wszystkie współczesne girlsbandy, więc nie skakałam z radości, że Little Mix dopiero co wypuściły nowy krążek. Po pobieżnej lekturze tylko jedna piosenka wpadła mi w ucho. W zadziornym, rhythm’and’bluesowym, nawiązującym do brzmienia sprzed kilkunastu lat dziewczyny pokazują środkowy palec osobom, które za wszystko je krytykują. Po części więc i mnie, ale jeśli robią to w takim stylu, nie będę się gniewać.

CRUEL YOUTH – DEVIL IN PARADISE. I’ll never go back to Hollywood, I’ll never back to California śpiewa Natalia Kills w nowym singlu swojego projektu Cruel Youth. Projektu, warto dodać, lepszego niż cała jej solowa twórczość. Artystka śpiewa tu o obłudzie oraz pogoni za sławą i pieniędzmi. A robi to na ciekawym instrumentarium. “Devil in Paradise” nie mogło być bardziej amerykańską piosenką – nieco tu country, trochę przybrudzonych gitar a nawet hip hopowych inspiracji.

PANDA BEAR – DOLPHIN. Minęły trzy lata od jego ostatniej płyty, ale lada chwila pojawi się jej następca. Krążek “Buoys” zapowiada singiel “Dolphin” – piosenka przestrzenna, oparta na minimalistycznym bicie i delikatnej, ukrytej gitarze akustycznej.

#LASTFM

10 piosenek listopada

  1. Thom Yorke – Has Ended
  2. Thom Yorke – Open Again
  3. Thom Yorke – Suspirium
  4. Thom Yorke –  Unmade
  5. Mariah Carey – GTFO
  6. Nick Cave and the Bad Seeds – Into My Arms
  7. Mariah Carey – With You
  8. Noah Cyrus – Where Have You Been?
  9. Thom Yorke – The Universe Is Indifferent
  10. Anna Calvi – As a Man

10 płyt listopada

  1. Thom Yorke – Suspiria
  2. Mariah Carey – Caution
  3. Nick Cave and the Bad Seeds – The Boatman’s Call
  4. Anna Calvi – Hunter
  5. Imagine Dragons – Origin
  6. Tom Odell – Jubilee Road
  7. Rosalia – El Mar Querer
  8. Zola Jesus – Okovi
  9. The Good, The Bad & The Queen – Merrie Land
  10. Elle King – Love Stuff

10 artystów listopada

  1. Thom Yorke
  2. Mariah Carey
  3. The Underground Youth
  4. Nick Cave and the Bad Seeds
  5. Anna Calvi
  6. Imagine Dragons
  7. Editors
  8. Tom Odell
  9. Zola Jesus
  10. Rosalia

5 Replies to “#CUTOFF: listopad ’18”

  1. Teledysk Ariany jest fajny, nawet bardzo, ale piosenka sama w sobie nie przekonuje mnie. Cieszę się na powrót Kelly, ale póki co “Kelly” nie zrobiło na mnie wrażenia. Może się jeszcze osłucham… A “Wasabi”? Jedna z lepszych piosenek dziewczyn, a może i najlepsza 🙂

    Nowy post, zapraszam
    https://scarlett95songs.blogspot.com/

  2. Cieszy mnie to nowa Dido i też trzymam kciuki za album.
    Natomiast nowa Kelly chyba trochę za bardzo próbuje się wpasować w obecnie popularne, ale mam nadzieję, że przelotne, klimaty. Z drugiej strony fajnie, że wraca.

  3. Chętnie wybrałabym się na koncert Michaela Buble’a, jego nowa płyta jest naprawdę przyjemna.
    Im większy jest na coś szał, tym mniej mnie to interesuje, dlatego nowa Ariana raczej mnie póki co odpycha, niż zachęca 😉
    A Wasabi jest i u mnie. Świetny kawałek.
    Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam. 🙂

  4. A jednak ten listopad był przyjemny. Z koncertów najbardziej bym się wybrał na The 1975. Wideo do “thenk u, next” świetne! Sam utwór bardzo, ale to bardzo lubię, a teledysk jest jeszcze dodatkowo bardzo przyjemny i aż mi się po raz kolejny zachciało obejrzeć Mean Girls.

Odpowiedz na „bartosz-po-prostuAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *