#921 Yves Tumor “Safe in the Hands of Love” (2018)

Nie raz wspominałam, iż do sięgnięcia po album artysty stanowiącego dla mnie zagadkę często zachęca mnie okładka wydanej przez niego płyty. Patrząc na demoniczną grafikę zdobiącą trzeci studyjny krążek Yvesa Tumora, “Safe in the Hands of Love”, ciekawa byłam co pod nią się skrywa. Tym bardziej, że sam tytuł wydawnictwa bardziej pasuje do mi soulowych i rhythm’and’bluesowych div niż dziwacznego producenta.

Yves Tumor, a właściwie Sean Bowie (chyba przybranie przez niego pseudonimu nikogo nie dziwi), na świat przyszedł w Tenneesee, lecz z mlekiem matki nie wyssał zainteresowania country. Tworzeniem muzyki zainteresował się w wieku siedemnastu lat, a w 2015 roku zaprezentował swój debiutancki album “When Man Fails You”. Jednak dopiero “Safe in the Hands of Love” sprawiło, że grono jego słuchaczy powiększyło się.

Do wykreowanego przez Amerykanina post industrialnego, przepełnionego niepokojem świata przenosimy się za sprawą intra “Faith in Nothing Except in Salvation”. Półtoraminutowy, zapętlony, instrumentalny kawałek łączy w sobie elementy muzyki filmowej i jazzu. Sporo pozbawionych wokali momentów posiada następujący po tym krótkim wstępie numer “Economy of Freedom”. Przybrudzony, ambientowy, zerkający też na techno utwór w połowie wzbogacany jest wysokimi, soulowymi wokalami Croatian Amora. Artysta skierował kompozycję w stronę czarnych brzmień, które pojawiają się również w łagodniejszym “Honesty”.

Wspomniane “Economy of Freedom” należy do najlepszych momentów płyty, ale równie wielkie wrażenie robią takie piosenki jak “Licking an Orchid”, “Recognizing the Enemy”, “Hope in Suffering (Escaping Oblivion & Overcoming Powerlessness)” i “All the Love We Have Now”. Pierwsze dwie kompozycje spowalniają cały album tworząc wokół siebie tajemniczą atmosferę. W “Licking an Orchid” wokalom Tumera towarzyszy kobiecy, spokojny głos James K. Utwór niczym by się nie wyróżniał, gdyby nie szumy i przeszkadzajki, które ni stąd ni zowąd pojawiają się pod koniec nagrania. “Recognizing the Enemy” posiada zaś ciekawą bazę w postaci gry smyczków. Do “Hope in Suffering (Escaping Oblivion & Overcoming Powerlessness)” przekonywałam się długo. To jedna z najbardziej intrygujących piosenek, jakie poznałam w tym roku. A może nie tyle piosenka, lecz przerażająca, wywołująca ciarki przemowa na tle najróżniejszych hałasów (m.in. dźwięków karabinów maszynowych). Może to dziwnie zabrzmi, ale kawałek ten sprawdziłby się w jakimś filmie sci-fi opowiadającym o wojnie między ludźmi a robotami. Przy tym wszystkim “All the Love We Have Now” sprawia wrażenie sympatycznego, elektro-rockowego utworu. Więcej alternatywnych rockowych klimatów Yves przemycił w trzymającym w napięciu od pierwszej do ostatniej sekundy “Lifetime” oraz zamykającym album”Let the Lioness in You Flow Freely”. Drugą z kompozycji bez żalu zawsze pomijam. Jest zbyt hałaśliwa, nieprzyjemna dla ucha, przesadzona. W kontekście całej płyty zaskakuje “Noid” – nieco alt rockowy, nieco elektroniczny singiel, który naprawdę zapada w pamięć i jest bezwstydnie przebojowy.

Po zapoznaniu się z “Safe in the Hands of Love” nie mogłam odmówić sobie lektury dwóch poprzednich płyt Yvesa Tumora. Dopiero po zapoznaniu się z nimi słuchacz zdaje sobie sprawę, jakie postępy Amerykanin poczynił. O ile “When Man Fails You” i “Serpent Music” brzmią jak soundtracki do jakiś futurystycznych młodzieżowych filmów, tak tegoroczna nowość jest albumem bardziej piosenkowym. A także, co od razu rzuca się w uszy, skończonym i nie sprawiającym wrażenia rozgrzebanego czy porzuconego w połowie. Trafiają się płyty, które robią za tło. “Safe in the Hands of Love” nie daje się tak łatwo zbywać. Te utwory faktycznie przyciągają uwagę. Pierwszy kontakt z twórczością Yvesa Tumora był ciężki, ale szybko doceniłam jego wizję muzyki.

Warto: Economy of Freedom & Recognizing the Enemy

3 Replies to “#921 Yves Tumor “Safe in the Hands of Love” (2018)”

  1. Po pierwszym odsłuchu odrzuca mnie nieco psychodeliczny klimat, choć muzycznie jest przyjemnie. Nie wiem jeszcze, czy lubię ten obecny chaos, więc postanawiam jeszcze dać Amerykaninowi szanse. Może po przesłuchaniu całego albumu wkręcę się na dobre?

    Pozdrawiam!

Odpowiedz na „KingaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *