#945 Dido “Still on My Mind” (2019)

Dido Florian Cloud de Bounevialle O’Malley Armstrong, brytyjska wokalistka na nasze szczęście legitymująca się jedynie imieniem Dido, pojawia się tak rzadko z nową muzyką, że mimo braku przebojów na miarę tych z początków kariery robi spore zamieszanie i ściąga na siebie uwagę branżowych (i nie tylko) mediów. Ja sama darzę ją dużą sympatią, i chociaż jej ostatnia płyta ukazała się przed sześcioma laty, jest still on my mind. Czy najnowsza, “Still on My Mind”, podobnie zagrzeje tam miejsce?

Twórczość Dido zawsze pozostawała poza trendami. Jej pop chętnie wchodził we współpracę z folkiem i elektroniką, będąc raczej porcją wyciszających melodii aniżeli krzykliwych refrenów mających podbijać listy przebojów. Sporo w tym łagodności i ciepła. Cenię jej pierwsze albumy, ale moje serca mocniej zabiło dopiero dla “Girl Who Got Away”. Krążek brzmi nowocześniej i mniej na nim żywych instrumentów. To taki elektropop z górnej półki, oferujący takie towary jak “End of Night”, “Love to Blame” czy “Let Us Move On”. Całość dopełniały ujmujące ballady (m.in. “Sitting on the Roof of the World” i “Day Before We Went to War”).

Tegoroczny, powrotny krążek Dido opisywała jako porcję muzyki, która powstała “na kanapie”, w domowym zaciszu i we współpracy z Rollo Armstrongiem – producentem prężnie działającym w zespole Faithless a prywatnie bratem artystki. Z jego pomocą stworzyła materiał oparty na elektronicznych bitach, który momentami przypomina o jej folkowej przeszłości. Zwiastunem tego kierunku był znakomity singiel “Hurricanes”, który pełni rolę utworu otwierającego “Still on My Mind”. Cichy, akustyczny początek kompozycji przeobraża się w elektroniczną ucztę. Do innych piosenek, które bardziej przypadły mi do gustu, należą “Hell After This”, “Friends”, “Some Kind of Love” oraz “Have to Stay”. Pierwszy z utworów zaskakuje wykorzystaniem dęciaków, które towarzyszą subtelnie tanecznemu podkładowi. Także w “Friends” mamy nieco tej klubowej energii. Dwie pozostałe piosenki są uroczymi balladami. Za klimat “Some Kind of Love” odpowiedzialna jest gitara akustyczna oraz czysty, anielski wokal Dido. Obcowanie “Have to Stay” jest iście mistycznym przeżyciem. Przestrzenny, minimalistyczny numer wysuwa na pierwszy plan przynoszące spokój wokale Brytyjki, która śpiewa o tym, że zawsze będzie przy swoim dziecku, gdy jego świat będzie się walił (when you cry I remind you that I’m never gone away that I’m here by your side until you send me away).

Pozostałe nagrania są przeplatanką ballad i podbitych klubowym pulsem utworów. Do drugiej grupy zaliczyć można “You Don’t Need a God”, najtisowe disco “Take You Home” oraz wpadające w ucho “Mad Love”. Na pograniczu ląduje tytułowe “Still on My Mind”, będące piosenką próbującą chwilami przyjąć formę nowoczesnego, niezbyt przekonującego r&b. Nie jestem także fanką nużącego “Give You Up” oraz elektronicznego “Chances”. Ładnie za to wypada zaaranżowane na pianino “Walking By”.

Chociaż “Still on My Mind” jest już z nami krótszą chwilę, a ja sama spędziłam z piątym krążkiem Dido kilka godzin, nie potrafię konkretnie odpowiedzieć na pytanie, czy poleciłabym ten krążek osobie, która nie miała dotąd do czynienia z twórczością Dido. Niby to porcja niezobowiązującej, przyjemnej muzyki, ale uwierać może, iż niewiele się tu dzieje. Jest aż za skromnie i za bezpiecznie. Za wiele utworów przyjęłam wzruszeniem ramion. Cieszy za to, że Dido wciąż podąża swoją drogą, omijając szerokim łukiem chwilowe trendy. A może robi to dlatego, bo wie, że zanim wyda kolejną płytę, trafią one na listę z reliktami przeszłości?

Warto: Hurricanes & Have to Stay

5 Replies to “#945 Dido “Still on My Mind” (2019)”

  1. Właśnie słucham i jest to mój pierwszy album Dido. Utwory są w porządku, ale szału nie ma. “Have To Stay” rzeczywiście wyjątkowe.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

  2. Brakuje mi ciekawych melodii na tej płycie. Przesłuchałem z pozytywnym nastawieniem, ale tak naprawdę dalej najbardziej rusza mnie “Hurricanes”. Słowo “nużący” zmieniłbym nawet na “nudnawy”, w kontekście całości. Trochę mi szkoda, bo Rollo, jako producent, też się średnio popisał.

    Nowy wpis na http://bartosz-po-prostu.com – zapraszam 🙂

  3. W sumie to kilka kawałków mi podeszło. Za kilka singli z poprzednich krążków też ją lubię. Na dłuższą metę trochę nużąco, ale bywają momenty, gdzie mam ogromną chęć posłuchać kilka piosenek.

    Za kawałek do serialu Roswell <3

Odpowiedz na „SzafiraAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *