#976 Mark Ronson “Late Night Feelings” (2019)

Mark Ronson to prawdziwy człowiek renesansu. Produkuje, czasem robi za DJ’a, opanował grę na wielu instrumentach, pisze teksty. Potrafi znaleźć wspólny język z Macy Gray, Christiną Aguilerą, Lady Gagą, Queens of the Stone Age i Lily Allen. Na koncie ma Oscara (za “Shallow”), kilka statuetek Grammy i rekord Guinnessa za utwór “Uptown Funk”. I chociaż najczęściej stoi w cieniu swoich przyjaciół, co jakiś czas wydaje płyty pod własnym nazwiskiem.

Tegoroczny krążek “Late Night Feelings” jest następcą albumu “Uptown Special” – płyty, z której wylansowany został duet z Bruno Marsem. Samo wydawnictwo nie cieszyło się podobnym zainteresowaniem. A szkoda. Odkurzyłam ostatnio tę płytę i wciąż niezłe wrażenie robią na mnie te miksujące funk i r&b kawałki, które brzmią, jakby przeleżały w szufladzie kilkadziesiąt lat i dopiero niedawno zostały odświeżone. Piosenki z “Late Night Feelings” eksplorują inny muzyczny krajobraz. Jest nowocześniej, a subtelnie taneczne melodie przecinają się z niewesołymi tekstami. To album pełen smutnych bangerów, których głosami są kobiety.

Moim ulubionym momentem nowego Ronsona pozostaje utwór, który znamy od paru miesięcy. W tanecznym country ukrytym pod tytułem “Nothing Breaks Like a Heart” jest coś niezwykle ujmującego. Wisienką na torcie jest mocny wokal Miley Cyrus. Znakomitym kawałekiem jest synthpopowo-gitarowe “True Blue” z niespodziewanym gościem na wokalu – trzymającą się poza głównym nurtem Angel Olsen, która dodała tu szczyptę pieprzu. I właśnie takie postawienie na mniej znane twarze wyszła Markowi na dobre. Nie jestem bowiem fanką kolaboracji z Camilą Cabello i Alicią Keys. Pierwsza pojawia się w banalnym “Find U Again”. Druga jest niemalże niewidoczna w “Truth”. Lepiej wypadają duety z nieco zapomnianą Lykke Li. Może i “Late Night Feelings” robią słodkie bity Ronsona, ale już w oldskulowej, tęsknej balladzie “2 AM” (why are you still hitting me up if you can’t call it love?) to melancholijne wokale autentycznie wzruszają.

Najlepszym głosem “Late Night Feelings” jest YEBBA, która dostała do zaśpiewania aż trzy kawałki. Funkujące “Knock Knock Knock” zachwyca leciutkimi, wiosennymi wokalizami. Króciutkie “When U Went Away” jest popisem mocniejszego, soulowego wokalu artystki. “Don’t Leave Me Lonely” przyjemnie buja. Warto zerknąć także na zaaranżowane na pianino “Why Hide” (feat. Diana Gordon) i rozmyte, eksperymentalne “Spinning” (feat. Ilsey). Mieszane uczucia budzi we mnie za to “Pieces of Us” (feat. King Princess). Sporo w tej kompozycji potencjału i aż szkoda, że w refrenie Ronson bardziej nie dokręcił tanecznej śruby.

Na “Late Night Feelings” Mark Ronson udowodnił, że wciąż trzyma rękę na pulsie, ale ma większą ochotę na interpretowanie trendów po swojemu. Jego nowa płyta jest nowoczesna i łatwa w słuchaniu, ale zawiera te oldskulowe wtrącania, za które polubiliśmy Brytyjczyka przeszło dekadę temu. I chociaż sporo na krążku błyszczących, tanecznych bitów, są one raczej przygaszone. “Late Night Feelings” imprezy nie rozkręci. To płyta, którą włączymy po powrocie z niej, kiedy zdejmiemy uśmiech, przestaniemy udawać, że wszystko jest ok i powiemy ponownie cześć naszej samotności.

Warto: Nothing Breaks Like a Heart & True Blue & Knock Knock Knock

3 Replies to “#976 Mark Ronson “Late Night Feelings” (2019)”

  1. No i kolejna premiera, która mi uciekła. Dwa pierwsze single zapowiadające ten krążek wałkuje do dziś, więc na pewno sięgnę po niego w całości.

    Pozdrawiam!

Odpowiedz na „ScarlettAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *