#978 Thom Yorke “Anima” (2019)

W czerwcu 2019 roku w wybranych miastach na całym świecie zaczęła reklamować się firma ANIMA Technologies, która swoją ofertę kierowała do osób mających problem z zapamiętywaniem snów, oferując im urządzenie zwane Dream Camera. Brzmi jak zalążek scenariusza do filmu sci-fi? Tymczasem w tak osobliwy sposób swój nowy album zaanonsował Thom Yorke. Płyta “Anima” uchodzić może za zapis długiego, głębokiego, przesiąkniętego niepokojem snu. Lepszej rekomendacji fikcyjna korporacja wymarzyć sobie nie mogła.

Ostatnie miesiące były dla fanów lidera Radiohead bardzo satysfakcjonujące. Solowa trasa koncertowa. Znakomity soundtrack do filmu “Suspiria”. A teraz jeszcze projekt “Anima”, któremu towarzyszy krótkometrażowy film Paula Thomasa Andersona dla Netflixa. Prace nad piosenkami, które słyszymy na nowym krążku, Yorke rozpoczął lata temu. Dopiero niedawno postanowił je doszlifować i wydać. 

Album rozpoczyna się pulsującym, utrzymanym niemalże w jednym tempie kawałkiem “Traffic”. Klubowe nagranie ustępuje jednak piosence z innej bajki. “Last I Heard (…He Was Circling the Drain)” jest kosmiczną, nieoczywiście piękną balladą, w której podobają mi się kontrasty: odległe smyczki przy oszczędnych elektronicznych bitach; wysokie, anemiczne wokalizy Yorke’a przy nietkniętych komputerową obróbką pomrukach. Powrotem do chłodnych, elektronicznych brzmień jest siedmiominutowe “Twist”. Warto jednak poczekać do końca utworu, gdyż czeka tam na nas krótki dźwiękowy wybuch. Kolejnym zwrotem akcji jest “Dawn Chours”. Pierwsza wzmianka o piosence pochodzi z 2009 roku, kiedy to Thom w jednym z wywiadów określił ją mianem swojej ulubionej kompozycji tworzonej dla Radiohead. Śmiało mogę podpisać się pod jego słowami, bo utwór zachwyca mnie od pierwszych sekund. Jest przygnębiający i sprawia, że mięknę w środku. Całości jeszcze bardziej wzruszającego tonu nadają zrezygnowane melorecytacje artysty, który wyznaje m.in. I think I missed something but I’m not sure what. Zdecydowany highlight “Anima”. Czasem mniej znaczy więcej.

Moim drugim ulubieńcem jest wykorzystujące basową gitarę “I Am a Very Rude Person”, w którym warto zwrócić uwagę na… kościelny chórek, subtelnie wpleciony w tło nagrania. Uwagę przyciąga złowrogie “The Axe”, które sprawia wrażenie utworu podebranego z soundtracku “Suspiria”. Bardziej taneczną stronę Brytyjczyka odkrywają “Not the News” i psychodeliczne, pełne zniekształconych wokali “Runwayaway”. Słabsze wrażenie robi na mnie jedynie piosenka “Impossible Knots”. Znacznie mniej uczepia się słuchacza niż pozostała ósemka nagrań i wywołuje jedynie wzruszenie ramion.

“Anima” jest płytą, na której głośniej lub ciszej pobrzmiewają dalekie echa “Suspirii”. Bardziej jednak za sprawą klimatu, aniżeli muzyki. Jest podobnie tajemniczo i surrealistycznie. Zimno, mrocznie, klaustrofobicznie. Jednak bez tych samych ciarek. Muzycznie – nowocześniej. O ile na soundtracku królowały orkiestrowe aranżacje, a w kompozycjach obok Thoma Yorke’a udzielał się chór, tak tu mamy do czynienia z elektroniką o różnych odcieniach i solowymi popisami artysty. Efektem jest porcja różnorodnego brzmienia, które łączy hipnotyczna atmosfera i opowieści o zatapianiu się w świecie enigmatycznych snów. Chodźmy marzyć razem z Thomem.

Warto: Dawn Chours & I Am a Very Rude Person

5 Replies to “#978 Thom Yorke “Anima” (2019)”

  1. Podoba mi się “Not The News”. Jakąś szczególną fanką Thoma czy Radiohead nigdy nie byłam, ale tę płytę mam w planach przesłuchać.
    Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂

Odpowiedz na „SzafiraAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *