#985 Willow “Willow” (2019)

Podpisała kontrakt z wytwórnią Jay’a Z, nagrywała z Nicki Minaj, a na jej utwór czaiła się Rihanna. To wszystko działo się na początku drugiej dekady XXI wieku. Dziś, u jej schyłku, Willow Smith jest już zupełnie inną osobą. Z dzieciaka, z którego chcieli uczynić nową gwiazdę pop-r&b produkującą hit za hitem, stała się artystką, która gra na własnych warunkach. 

Dość szybko Willow porzuciła mainstream. Przed pięcioma laty pokazała nam swoje nowe oblicze na epce “3” (wyprzedziła trendy, bo towarzysząca jej w jednym z utworów SZA dopiero kilka lat później stała się gorącym nazwiskiem), by debiutanckim longplay’em “ARDIPITHECUS” utwierdzić nas w przekonaniu, że faktycznie wie, jaką drogą chce podążać. Krążek pełen był odważnych, eksperymentalnych brzmień z pogranicza r&b i elektroniki wzbogacanych nieraz soulowymi wokalizami nastolatki. Nadal podziwiam, choć sądzę, iż za dużo tu wrażeń jak na jedną, niespełna godzinną płytę. Inne rozdanie przyniósł album “The 1st”. Bardziej ułożony, folkowo-psychodeliczny materiał przedstawił nam Willow jako świadomą artystkę. Tegoroczna nowość “Willow” jest ładną kontynuacją tej stylistyki.

Pełne napięcia nagranie “Like a Bird” rozpoczyna naszą przygodę z imiennym wydawnictwem Amerykanki. Minimalistyczny, psychodeliczno-dream popowy podkład jest tylko tłem do poruszających, lamentujących wokaliz artystki, która momentami przypomina mi Chelsea Wolfe. To zdecydowanie jedna z najpiękniejszych piosenek, jaka wpadła mi w ucho w tym roku. Następujący po niej utwór “Female Energy, Part 2” celuje w granie prostsze. Tym razem rozmyślającej o swoim miejscu na świecie Willow towarzyszy gitara akustyczna. Te dwie pierwsze kompozycje należą do mojej czołówki, ale równie świetnie słucha się “Time Machinę”, “PrettyGirlz” i “Overthinking IT”. Pierwszy z utworów, muśnięty lekkim oldskulowym vibem, uchodzić może za alternatywny hymn osób, które, tak jak Willow, uważają, iż urodziły się w nie tym pokoleniu, w którym faktycznie powinny. Wokalistka wspomina w “Time Machine” 1993 rok oraz śpiewa o tym, iż mogłaby występować u boku Kurta Cobaina i pojawiać się w MTV.

Niemałe zaskoczenie czeka na nas w “PrettyGirlz”. Vintage’owy, gitarowy wstęp ustępuje bowiem w końcówce miejsca ostrym brzmieniom i surowym wokalom powściągliwej dotąd Willow. Zaś “Overthinking IT” zwraca uwagę patentami zaczerpniętymi z reggae. Podane jest to w delikatnie psychodelicznym sosie i myślę sobie, że właśnie takich utworów życzyłabym sobie od Rihanny, skoro już napomknęła, że po głowie chodzi jej album inspirowany muzyką słońca. Co jeszcze ma dla nas Willow? Trzy inne smaczki: przestrzenną balladę na wiele głosów “Samo Is Now”; krótki, spokojny przerywnik “Then” oraz ciemne, alt-hip hopowe “U Know”, w którym udziela się Jaden Smith.

Jak zwykle Willow nie zawracała sobie głowy długą kampanią promocyjną. Jej trzeci studyjny krążek ukazał się właściwie z dnia na dzień. O ile o “ARDIPITHECUS” powiedzieć można, iż brzmi za bogato, tak “Willow” (i poprzedzające go wydawnictwo “The 1st”) rozebrane zostało ze zbędnych elementów, dzięki czemu w pełnej krasie podziwiać możemy wokale Smith i skupiać się na nieskomplikowanych, ale nadających całości odpowiedniego klimatu podkładach. “Willow” słucha się bardzo łatwo (osiem numerów daje dwadzieścia dwie minuty muzyki), ale nie jest to płyta, o której szybko się zapomina. Jestem pod wrażeniem tego, jak ta dziewczyna się zmieniła.

Warto: Like a Bird & Female Energy, Part 2 & PrettyGirlz

4 Replies to “#985 Willow “Willow” (2019)”

  1. Ze wstydem muszę przyznać, że u Willow zatrzymałam się na etapie “Whip My Hair”. Ale załączone przez Ciebie utwory brzmią bardzo oryginalnie. Myślę, że przesłucham ten album kiedy tylko szybkość internetu mi się ustabilizuje. 😛
    Pozdrawiam.

  2. Nawet nie wiedziałam, że Willow ma na swoim koncie już tyle krążków. Zapisała mi się w pamięci jako dwunastolatka.
    Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂

  3. Jestem w szoku jak mi się spodobały zamieszczone przez ciebie piosenki, choć nie lubię jej głosu. Na pewno wezmę się za tą płytę! 😀

    A u mnie pojawił się nowy wpis. Zapraszam.
    rebellek.wordpress.com

  4. Mając w pamięci jej początkowe hity, trochę zaskoczył mnie “Time Machine”. Podoba mi się ten niosący luźno vibe i rozmarzony wokal.

    Pozdrawiam!

Odpowiedz na „RblfleurAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *