#988 Kero Kero Bonito “Time ‘n’ Place” (2018)

We do whatever the fuck we want. Takie słowa przyświecały brytyjskiemu zespołowi Kero Kero Bonito podczas prac nad nowym studyjnym krążkiem. Historii dowodzonej przez Sarah Perry grupy przybliżać ponownie nie będę (robiłam to przy okazji wyrażania swej opinii o epce “TOTEP”), ale warto zatrzymać się na minionym roku. Kero Kero Bonito postanowili wówczas przetestować wierność swoich wielbicieli. Zmiana stylistyki nie przeszła niezauważona.

Przed rokiem twórczość brytyjskiego trio wydała mi się być na tyle intrygującą, że w krótką chwilę wciągnęłam wszystkie piosenki, jakie zaoferował mi katalog Spotify. Muzyka Kero Kero Bonito jest wielobarwna. Tych kolorów nawet sami nie musimy przydzielać poszczególnym projektom, gdyż za nas zrobiła to formacja. Neonowy róż mixtape’u “Intro Bonito” jak ulał pasuje do elektronicznych nagrań wyśpiewywanych (raz po angielski, raz japońsku) przez Perry słodkim głosem wersów. Intensywna żółć łączy się ze słabszym debiutanckim longplay’em, “Bonito Generation”, na którym zespół postawił na prostszy elektropop. Ciemne barwy to domena epki “TOTEP”. “Time ‘n’ Place” to taki stylistyczny miszmasz – niby kolorowo, ale odcienie raczej przygaszone.

Rozpoczyna się od trzęsienia ziemi. I już teraz mogę zdradzić, że nie będzie jak u Hitchcocka, gdzie napięcie wzrasta z każdą minutą, bo “Time ‘n’ Place” ma swoje lepsze i słabsze momenty. “Outside” z tymi swoimi gitarami i elektronicznymi dźwiękami jest krótkim (nawet nie dwuminutowym) kawałkiem, w którym o uwagę Sarah walczy z ostrą, wibrującą aranżacją. Wygrywa w łagodniejszej, dream popowej końcówce. Z pospieszną, upbeat’ową melodią spokojna artystka styka się w vintage’owym “Time Today”.

“Only Acting” jest jedynym utworem, który awansował z epki “TOTEP” na album. Wciąż spore wrażenie robią na mnie zwroty akcji w tym nagraniu. O ile ten hałas wypada tu naprawdę nieźle, tak indie-noise’owe zapędy Kero Kero Bonito nieco mnie męczą w “Flyway”. Ich lżejsza i bardziej interesująca forma podoba mi się za to w słodko-gorzkim “Visiting Hours”; sprawiającym wrażenie próby przywołania ducha lat 60. “If I’d Known”; oraz “Rest Stop”, które przechodzi z urokliwych, minimalistycznych brzmień w stronę złowrogich odgłosów… karabinów maszynowych. “Rest Stop” jest jedną z tych kompozycji, która po ostatniej sekundzie zostawia słuchacza  przez dłuższą chwilę w ciszy. Do innych utworów, które bardziej przypadły mi do gustu, należą m.in. sympatyczne, ejtisowe “Make Believe”; indietroniczno-musicalowe “Dear Future Self” o nostalgicznej naturze; a także będące największą niespodzianką “Sometimes” – akustyczny numer na wiele głosów do wspólnego śpiewania przy ognisku. “Time ‘n’ Place” dopełnia dream pop reprezentowany przez “Dumb” i “Swimming”.

Po premierze epki “TOTEP” zastanawiałam się, czym ona w ogóle dla Kero Kero Bonito jest. Jednorazowym skokiem w bok? Czy raczej zapowiedzią konkretnych zmian? Płyta “Time ‘n’ Place” nie zostawia nam na te pytania jednoznacznej odpowiedzi. Brytyjski zespół porzucił wprawdzie brzmienia miksujące bubblegum pop i elektronikę, ale nie zatracił świeżości i delikatnej porcji kiczu, którą wzbogacał wydawnictwa “Intro Bonito” i “Bonito Generation”. Sarah Perry wciąż pozostaje w gronie najbardziej cukierkowych głosów, ale przed cukrzycą chronią wyśpiewywane przez nią teksty, w których sporo jest niewesołych refleksji. “Time ‘n’ Place” nie jest idealnym albumem, ale warto pochwalić grupę za konsekwencję, z jaką szukają brzmień, którymi mogą nas zaskoczyć.

Warto: Rest Stop & Dear Future Self

2 Replies to “#988 Kero Kero Bonito “Time ‘n’ Place” (2018)”

Odpowiedz na „KingaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *