Luźne taśmy: sierpień ’19

Zagubiony w czasoprzestrzeni wokalista. Wędrujący po kosmosie Brytyjczyk. Bardzo udany cover. A nawet dwa. Bliskie spotkanie Francji z Hawajami. Zespół, który nie przestaje wzruszać. To wszystko w moim piosenkowym podsumowaniu sierpnia.

NICK WATERHOUSE SONG FOR WINNERS (2019)

Urodzony w drugiej połowie lat 80. wokalista zdaje się zakrzywiać czasoprzestrzeń. Jego twórczość nic bowiem nie ma wspólnego ze współczesnością. On raczej sprawia wrażenie faceta zagubionego w latach 50. i 60. Waterhouse kontynuuje prezentowanie oldskulowej mieszanki bluesa, jazzu i soulu na swojej nowej płycie. Jej cudownym momentem jest surowo, emocjonalnie wykonywane “Song for Winners”, któremu smaczku dodatkowo dodają chórki i rozdzierający saksofon.

You’re strange innocence has ended

THE NATIONAL VANDERLYLE CRYBABY GEEKS (2011)

Nie mam w zwyczaju słuchać swoich ulubionych wykonawców non stop. Przerwa jest potrzebna. Po niej miłość wraca ze zdwojoną siłą. The National powrócili do kręgu moich zainteresowań po live streamie z festiwalu Sziget. Na koncercie w Budapeszcie zabrakło jednego – zakończenia postaci “Vanderlyle Crybaby Geeks”. Piosenka nie była singlem, ale mało które nagranie Najsmutniejszego Zespołu Świata wywołuje tyle emocji i jest tak chóralnie śpiewane przez publiczność na koncertach. Ta smyczkowa, podniosła kompozycja jest dla mnie kwintesencją smutnej natury formacji. Nawet jeśli mimo upływu lat nie do końca łapię jej znaczenie. Tak czy inaczej słowa all the very best of us string ourselves up for love rozklejają słuchacza.

Hanging from chandeliers same small world at your heels

LADYTRON HORRORSCOPE (2019)

Na początku 2019 roku brytyjska formacja Ladytron (fanom popu znana głównie za sprawą fenomenalnej współpracy z Christiną Aguilerą przy “Birds of Prey”) powróciła z pierwszą od ośmiu lat studyjną płytą. Średnio mi na razie imienny krążek podchodzi, ale “Horrorscope” to czyste złoto. Zmyłkowy techniakowy początek przechodzi z elektroniczno-gitarową pieśń czarownic o karnawałowo-gotyckiej atmosferze. Bez tej piosenki nie może obyć się żadna tegoroczna halloweenowa playlista.

Will you find your way?

AURORA LIFE ON MARS (2016)

David Bowie był tak niezwykłą i specyficzną postacią, że jakiekolwiek próby naśladowania go skończyć się mogły niczym innym jak tylko klęską. Sporym tupetem wykazała się więc norweska wokalistka Aurora, która postanowiła zmierzyć się z legendą i zarejestrować na potrzeby soundtracku do serialu “Girls” cover niesamowitego utworu “Life on Mars?”. Na szczęście nie starała się naśladować Bowiego. Pozostała sobą – delikatną dziewczyną z mroźnej krainy, która pozwala swojemu wokalowi stąpać po skromnych, minimalistycznych dźwiękach. Ładna interpretacja.

But the film is a saddening bore

LANA DEL REY DOIN’ TIME (2019)

Summertime, and the livin’s easy. Nie zawsze, ale Lana Del Rey wie co zrobić, by poprawić humor. Cover nagrania “Doin’ Time” z repertuaru Sublime zaprezentowała już kilka tygodni temu, lecz dopiero niedawno doceniłam jej przeróbkę. Jest subtelniej i duszniej, ale artystka nie dokonała rewolucyjnych zmian w stosunku do oryginału. Podoba mi się jej pomysł zaprezentowania właśnie takiej kompozycji, bo nieco brakowało mi tej wyluzowanej, wakacyjnej Lany. Uwielbiam jej ostatnie single (czapki z głów przed “Hope Is…”), ale nic tak nie odpręża jak “Doin’ Time”.

I love her so bad, but she treats me like shit

Elton John Rocket Man (1972)

Moja wakacyjna faza na oglądanie biografii muzycznych legend zaprowadziła mnie także do lektury filmu “Rocket Man” – ekranizacji wczesnych lat kariery Eltona Johna. Średnio interesowały mnie wcześniej jego kompozycje, ale po seansie nie mogłam uwolnić się od utworu, z którego film zaczerpnął tytuł. Wyprodukowana przez Gusa Dudgeona piosenka jest soft rockową balladą o astronaucie, który każdego dnia zostawia pod sobą normalne, rodzinne życie. wspomniany Dudgeon pracował także z Bowiem nad “Space Oddity” i przyznać muszę, że odpowiada za dwa najlepsze kawałki osadzone w przestrzeni kosmicznej.

I’m not the man they think I am at home

MAYA HAWKE TO LOVE A BOY (2019)

Obok mnie przeszedł szał na serial “Stranger Things”. Zaciekawił mnie jednak news o tym, że jedna z występujących w nim aktorek, Maya Hawke (córka znanych rodziców – Umy Thurman i Ethana Hawke’a), postanowiła rozpocząć muzyczną karierę. Jej utrzymany w vintage’owym, folkowym tonie singiel “To Love a Boy” jest subtelną, przyjemną kompozycją, która przenosi nas do lat 60. Jej współtwórcą jest Jesse Harris, który zasłynął stworzeniem kilku numerów dla Norah Jones na przełomowy krążek “Come Away With Me”.

I’m empty but still hoping

Metronomy The Bay (2011)

Szczerze mówiąc Wielką Brytanię wskazałabym jako jedno z ostatnich miejsc w Europie, do których chciałabym jechać na plażowanie. Grupa Metronomy przekonuje nas jednak w utworze “The Bay”, że jest takie miejsce, w którym warto zostawić swoje serce. Torbay, miasto położone nad Kanałem La Manche, zachwyca ponoć piaszczystymi plażami, co potwierdzają członkowie formacji: those endless beaches that go on and on, it’s magical. A to wszystko w chilloutowym nastroju i przy bitach muskanych klimatami disco.

You may have the body but do you have the soul?

ROISIN MURPHY SCARLET RIBBONS (2007)

Druga solowa płyta Roisin Murphy, wokalistki trip hopowego duetu Moloko, obfitowała w elektropopowe i dyskotekowe przeboje. Naprawdę potrafię wyobrazić sobie imprezę, podczas której utwory z “Overpowered” stanowić by mogły o sile playlisty. Umieszczona jednak na samym końcu kompozycja “Scarlet Ribbons” robić może za piosenkę, która pojawia się nagle nad ranem i daje nam odsapnąć. Sensualny, zahaczający o klimat lat 90. numer współprodukował Dan Carey, mający na koncie współpracę m.in. z Kylie Minogue i Lily Allen. Rozczula warstwa liryczna. Murphy kieruje bowiem słowa kompozycji do swojego ojca, dla którego zawsze zostanie małą dziewczynką.

My heart is strong and true

LA FEMME L’HAWAïENNE (2019)

Może i moja znajomość języka francuskiego ogranicza się do paru podstawowych słów i jednego zdania podsłuchanego w “Lady Marmalade”, ale od czasu do czasu lubię posłuchać artystów pochodzących z tamtych stron. Chętnie sięgam po twórczość zespołu La Femme, którego brzmienie ciężko podsumować jednym słowem, określić jednym gatunkiem. Nie wyłamuje się i nowy singiel – “L’Hawaïenne”. Grupa pracuje ponoć nad krążkiem inspirowanym wyspami Oceanu Spokojnego (Polinezja i te klimaty), a utwór jest jego zapowiedzią. Jak jest? Wakacyjnie, ale nostalgicznie. Tropikalnie, ale ze sporą dozą psychodelii. No i ta pogadanka zamiast śpiewu! Osiem minut hipnotycznej muzyki.

Mes yeux dans ses yeux

5 Replies to “Luźne taśmy: sierpień ’19”

  1. Jestem właśnie przed odsłuchem nowego albumu Lany Del Rey i muszę przyznać, że dawno nie czułem takiej ekscytacji. Osobiście bardzo lubię Pannę Del Rey i mimo, że ostatnie krążki nie siadły mi tak bardzo, to do jej początkowych singli wracam regularnie.

    Pozdrawiam!
    https://wmuzyce.wordpress.com/

  2. Bardzo spodobał mi się kawałek “Song for Winners”, nadaje się idealnie do jakiegoś filmu. Przypomniałaś mi, że miałam się zapoznać z twórczością Waterhouse’a. 😉 Natomiast wersja “Life on Mars?” Aurory to dosłowny kosmos. Cieszy mnie też fakt, że “Doin’ Time” znalazło się na “Norman Fucking Rockwell!”, bo podobno miał powstać tylko na rzecz dokumentu o Sublime.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

Odpowiedz na „ScarlettAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *