BONUSLAND: Vampire Weekend, Lizzo, Selena Gomez, Alice Merton, Editors

VAMPIRE WEEKEND FATHER OF THE BRIDE
BONUSY: Houston Dubai, I Don’t Think Much About Her No More, Lord Ullin’s Daughter

Czwarty studyjny album indie rockowej kapeli Vampire Weekend nie był płytą szczególnie mocno przeze mnie wyczekiwaną. Tymczasem “Father of the Bride” okazało się być krążkiem niezwykle pozytywnie zaskakującym. Długim (osiemnastotrackowym!), ale zróżnicowanym i pełnym zaskakujących dźwiękowych inspiracji. Komu jednak mało piosenek, ten powinien zainteresować się japońską edycją “Father of the Bride”. Vampire Weekend dorzucili tamtejszym fanom trzy dodatkowe utwory. Na azjatyckim wydaniu płyty znajdziemy wychillowany miks country i egzotyki postaci “Houston Dubai” (), któremu jeszcze nie udało się podbić mojego serca. Wolę dwa pozostałe bonusy. “I Don’t Think Much About Her No More” () jest brzmiącym świeżo, minimalistycznym coverem kompozycji Mickey’a Newbury’ego o tym samym tytule. “Lord Ullin’s Daughter” () jest zaś intrygującym odczytem wiersza Thomasa Campbella, do wykonania którego zaproszony został Jude Law.

LIZZO CUZ I LOVE YOU
BONUSY: Boys, Truth Hurts, Water Me, Good as Hell

Nikogo chyba szczególnie nie trzeba przekonywać, iż amerykańska wokalistka i raperka Lizzo była jednym z największych (ok, przyznaję, dobór słów niefortunny) objawień minionego roku. Wydana przez nią płyta “Cuz I Love You” porządnie zatrzęsła show biznesem, a artystce przybyło dużo nowych fanów. Co tu więcej mówić – Lizzo ma nie tylko talent, ale i fajny charakter. Jej zeszłoroczny krążek doczekał się dwóch nowych wydań – deluxe i super deluxe. Amerykanka poszła jednak na łatwiznę. Wrzuciła na album utwory-single, które nie zawojowały list przebojów. W efekcie przypomnieć możemy sobie jedynie poprawne “Truth Hurts” (); popowo-funkowe, naprawdę odlotowe “Boys” () oraz zarażające pozytywną energią “Water Me” (). Lizzo postanowiła także odświeżyć swój sięgający 2016 roku kawałek “Good as Hell” (). Ten zabawny, retro popowy utwór doczekał się remixu z udziałem Ariany Grande.

SELENA GOMEZ RARE
BONUSY: Boyfriend, Souvenir, She, Feel Me

Mówię to całkiem serio – płyta “Rare” Seleny Gomez zrobiła na mnie niezwykle pozytywne wrażenie. Takiej muzyki swego czasu potrzebowałam. Pastelowej, nienachalnej, ale jednocześnie delikatnie przebojowej. Mam mimo wszystko wrażenie, że dość szybko słuchacze o niej zapomnieli. Przypomnieć o “Rare” postanowiła sama Gomez, dość szybko decydując się na nową wersję albumu. Wcześniej jednak dostaliśmy dwie inne edycje. Na japońską dorzuciła kompozycje, które wydawała przez ostatnie lata (m.in. “Fetish” i “Bad Liar”). Na winylu i cyfrowym wydaniu umieściła sympatyczne, choć przeciętne “Feel Me” (). Najnowsza edycja “Rare” kusi trzema premierami. Moim ulubieńcem jest parkietowe, gorące “She” (). Podoba mi się też zaczepne, elektro-house-popowe “Boyfriend” (), którym Selena odpowiada osobom wtrącającym się w jej życie uczuciowe. Najmniejsze wrażenie robi wpisujące się wzorowo w klimat całego krążka “Souvenir” ().

ALICE MERTON MINT
BONUSY: PCH, Back to Berlin, Keeps Me Awake, Easy

Mimo całkiem porządnej porcji pop rockowych, nośnych piosenek zebranych na “Mint” Alice Merton nie udało się przez ostatni rok wyjść z szufladki z napisem “one hit wonder”. Wciąż rozgłośnie radiowe maglują “No Roots”, ignorując jej inne single. Komu jednak znudził się przypominany od lat utwór, przypominam, iż na jesieni zeszłego roku Merton dorzuciła cztery piosenki na płytę “Mint”. Pojawia się na niej soft rockowe “PCH” (), które naprawdę rozczula. Ładniejszym spokojniejszym nagraniem jest jednak zaaranżowane na pianino, nostalgiczne “Back to Berlin” (). Coś dla siebie znajdą na rozszerzeniu albumu i fani żywiołowych melodii. Może i “Easy” () nieco irytuje mnie niektórymi efektami, ale już powoli rozkręcające się “Keeps Me Awake” () może stać się ważnym punktem przyszłych koncertów Alice.

EDITORS VIOLENCE
BONUSY: The Pulse, When We Were Angels

Brytyjski indie-post-rockowy zespół Editors zajął się w ubiegłym roku podsumowywaniem swojej kilkunastoletniej kariery (album “Black Gold: Best of Editors”), a mi umknęła informacja o rozszerzonej edycji ich ostatniego studyjnego krążka, “Violence”. To zawsze miłe odkrycie – kilka dodatkowych, nieogranych jeszcze nagrań od jednej z najulubieńszych grup. Dwa bonusy z edycji deluxe wpisują się w klimat całego wydawnictwa, proponując nam podobnie elektro-rockowe, nieco depeszowskie brzmienie. Co ciekawe zarówno “The Pulse” (), jak i “When We Were Angels” () są lepszymi punktami ery “Violence”. Pierwsza z nich ma sporo wspólnego ze swym tytułem – przyjemnie pulsuje chłodniejszymi bitami. “When We Were Angels” jest bardziej garażowym, surowszym kawałkiem.

One Reply to “BONUSLAND: Vampire Weekend, Lizzo, Selena Gomez, Alice Merton, Editors”

  1. “Water Me” podoba mi się bardzo i już myślałem, że to wszystko, co zabiorę z tego wpisu, a tu nagle – “Back To Berlin” <3 Alice Merton ma świetny głos, ale zawsze myślałem o niej w kategoriach "No Roots". Tymczasem "Back To Berlin" – wow, nie spodziewałem się po niej czegoś aż tak wzruszającego 🙂

Odpowiedz na „BartekAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *