#1095 Rimon “I Shine, U Shine” (2020) (EP)

Rimon, stacjonująca w Holandii erytrejska wokalistka, w ciągu dwóch lat zdążyła rozkochać w sobie słuchaczy, których najbardziej inspirują brzmienia z pogranicza r&b i neo soulu. Rozpoczęła swoją podróż mini albumem “BBGIRL FOCU$” i szybko ruszyła w dalszą drogę, której kolejnym przystankiem jest “I SHine, U Shine”. To wprawdzie wciąż nie pełnoprawna płyta, lecz epka, ale w takim formacie twórczość artystki może być lepiej przyswajalna.

Rimon nadal ma ochotę na zostanie jednym z najgorętszych nazwisk na rhythm’and’bluesowej scenie, lecz – co bardzo mi się u niej podoba – nie skupia się jedynie na eksplorowaniu takich brzmień. Zauważalne to już było na jej poprzednim wydawnictwie, gdzie kompozycje wzbogacane były m.in. jazzem (“Sugarcoated Love”) czy trapem (“Focu$”). Również i na “I Shine, U Shine” r&b jest dla wokalistki jedynie bazą do dalszej zabawy dźwiękami.

Świetnie wygląda już samo rozpoczęcie epki. Rimon od razu zaczyna z grubej rury. I nie chodzi mi tu o jej pierwsze słowa (do you fuck with me?), lecz całą resztę. Niespieszna, ale zdecydowana produkcja z wplecioną bogatą partią gitary elektrycznej łączy się w “The Morning” z nieco teatralnymi wokalizami Erytrejki. Utwór bez dwóch zdań jest perełką w jej niewielkiej dyskografii. Swoją ciekawą, choć nieprzesadnie oryginalną, wizję hip hopu Rimon przedstawia w tytułowym tracku, zapraszając do współpracy rymującego Darrella Cole’a. Sama też pozwala sobie na rapowanie, robiąc to na tle żywego, pozbawionego zbyt dużej ingerencji komputerów podkładu – to taki lo-fi-hop zabarwiony jazzem. W podobnym tonie utrzymane jest “Got My Back”, zaś zmysłowa ballada “Never Learned How to Cope” zdaje się być kuzynem “The Morning” – może tylko nieco mroczniejszym. Na tle tych piosenek średnio wypada żywsze, będące wariancją na temat tanecznego r&b “Out of My Way”. Zabrakło mi w tym nagraniu odrobiny osobowości Rimon. Taki kawałek widziałabym bowiem i na jednej z płyt Tinashe. Więcej przyjemności sprawia obcowanie z opartym na głębokich, mięsistych bitach “Downtown”.

Niesamowity zaobserwować możemy postęp, jaki Rimon zrobiła w ciągu dwóch lat. Jest już nie tylko pewniejszą siebie wokalistką, która lubi wyprowadzić swój głos w nieznane mu wcześniej rejony, ale i artystką, która ma w głowie więcej pomysłów na swoją twórczość, i która nie chce, by jej kompozycje były zbyt oczywiste. Jest na dobrej drodze, by naprawdę błyszczeć.

Warto: The Morning & I Shine, U Shine

2 Replies to “#1095 Rimon “I Shine, U Shine” (2020) (EP)”

Odpowiedz na „BartekAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *