Luźne taśmy: wrzesień ’20

Wspólny utwór brytyjskiej gitarzystki i legendarnego wokalisty. Jesienne dźwięki od Diany Krall. Piosenka przywołująca lato i przesiadywanie na plaży. Gorzkie nagranie o świecie Hollywood. Kompozycja, w której autorka wyraża lęk przed starzeniem się. Te i inne numery znajdziecie w moich wrześniowych taśmach.

SEVDALIZA ALL RIVERS AT ONCE (2020)

Piosenki z motywem rzeki często celnie trafiają w mój gust. W końcu wychowałam się w miejscu, gdzie Wisła prezentuje się szczególnie okazale. Nic więc dziwnego, że moją uwagę na nowym krążku Sevdalizy – irańskiej wokalistki stacjonującej obecnie w Holandii – przykuło nagranie “All Rivers at Once”. Kompozycja łączy w sobie mroczny alt rock z eksperymentalnym folkiem i tajemniczym, awangardowym popem. Uroku dodają jej delikatne dźwięki pianina będące jak krople wody. A całość, choć może to dziwnie zabrzmi, ma w sobie podobną magię, co piosenki z “To Bring You My Love” PJ Harvey.

HARMONY BYRNE DEMISE (2020)

Australijska wokalistka Harmony Byrne rynku muzycznego póki co nie podbija, ale zaliczyła bardzo udany debiut (album “Heavy Doors”), którym rozpycha się w świecie kobiecego alternatywnego rocka o bluesowym czy folkowym posmaku. Mnie szczególnie mocno oczarowała nagraniem “Demise”. Niemalże ośmiominutowa kompozycja jest potężnym, choć aranżacyjnie dość skromnym utworem. Prawdziwe cuda dzieją się tu na poziomie wokali Harmony, które są pełne pasji, gniewu, rozdrażnia, rozgorączkowania, by za chwilę stać się chłodniejsze i podszyte dziwnym spokojem. “Demise” jest jedną z tych piosenek, o których powiedzieć można, iż czuje się je całym sobą. Ciarki to mało powiedziane.

ANNA CALVI X DAVID BYRNE STRANGE WEATHER (2014)

Założyciel Talking Heads i jedna z najlepszych brytyjskich gitarzystek w utworze z repertuaru Keren Ann – tak najprościej przedstawić można “Strange Weather”. Cover w wykonaniu Davida Byrne’a i Anny Calvi trafił na jedną z epek artystki. Smyczki i pianino budują patetyczny nastrój tego kawałka, w którym nieco teatralny i sprawiający wrażenie odrobinę przestrasznego Byrne jest rewelacyjnym partnerem dla śpiewającej wyższym, chłodniejszym głosem Calvi. Kolaboracja, która wywołuje ciarki.

BAASCH MIASTO (2020)

Nowa płyta polskiego wokalisty Bartosza Schmidta jest sporym zaskoczeniem. Artysta porzucił bowiem angielski i stwierdził, że pora nagrać coś w ojczystym języku. Ostatnio taką decyzję podejmuje coraz więcej wykonawców, co daje dobry efekt. “Noc” tylko jest tego potwierdzeniem. Za ciemnymi, podbitymi klubowymi, wprawiającymi w trans melodiami ukrywa się sporo niepewności i znaków zapytania. Najlepiej wyczuwalne jest to w przeszywającym nagraniu “Miasto”, w którym poruszony został temat zagubienia we współczesnym świecie i chęci ucieczki.

LORDE RIBS (2013)

Czy to naprawdę to, o czym myśleliście po imprezach? O tym, jak niefajne jest starzenie się? O lęku przed dorosłością? Właśnie takie refleksje snuły się po głowie nastoletniej Lorde, gdy kleiła wersy kompozycji “Ribs”. Wróciłam niedawno do “Pure Heroine” i stwierdzić muszę, że ta niespieszna, chwytająca wątłe house-popowe promienie piosenka ma szansę na doczekanie się statusu ‘ponadczasowej’. Doceniam w niej zmienność wokali nowozelandzkiej artystki, która raz brzmi dorośle (gdy celuje w niższe rejestry), a za chwilę stosownie do swojego młodego wieku (lżejsze, wyższe tony).

NINE8 GROWN (2020)

Brytyjski kolektyw NINE8 stawia na robienie wszystkiego samodzielnie. Czy to produkcja, czy teledyski, czy nawet artworki do kolejnych projektów. Chwilę temu ukazał się ich nowy mixtape “No Smoke, Vol. 2”, który jest połączeniem osobowości, ulubionych gatunków a nawet korzeni poszczególnych jego członków. Najbardziej zauroczyło mnie pościelowe, rhythm’and’bluesowo-hip hopowe “Grown”, w którym przyjemnie otulają mnie ciepłe wokale Biig Piig.

SUFJAN STEVENS DIE HAPPY (2020)

Na jednym zdaniu postanowił oprzeć swoją kompozycję “Die Happy” z nowego albumu “The Ascension” wokalista Sufjan Stevens: I wanna die happy. Powtarzany wielokrotnie wers nie oznacza w żadnym wypadku, iż mamy do czynienia z równie monotonną muzyką. Chociaż wokal Sufjana się nie zmienia (ciągle jest niezbyt entuzjastyczny i sprawiający wrażenie dobiegającego z oddali), sama aranżacja przechodzi od dusznego dream popu do jaśniejszych syntezatorowych bitów.

DIANA KRALL AUTUMN IN NEW YORK (2020)

Każda nowa płyta Diany Krall to dla mnie mały powód do świętowania. kanadyjska jazzowa wokalistka wprawdzie sporadycznie nagrywa autorskie piosenki, ale pięknie wychodzą jej covery. Na nowym albumie, “This Dream of You”, na warsztat wzięła napisane w latach 30. “Autumn in New York”. Jej delikatny śpiew komponuje się z oszczędną aranżacją, za którą odpowiadają m.in. ukryte w tle smyczki i pianino. Całość jest senna, ale niezwykle czarująca. I sprawiająca, że do listy swoich marzeń dopisuję spędzenie choć kilku dni w jesiennym Nowym Jorku.

RED HOT CHILI PEPPERS CALIFORNICATION (1999)

Nigdy nie należałam do fanów Papryczek, ale wiele ich singli co jakiś czas wraca na moje playlisty. Ostatnio na nowo zakopałam się w dźwiękach “Californication” – niezapomnianego utworu z końcówki XX wieku. Ponad pięciominutowe nagranie jest niespieszną rockową kompozycją o gorzkim wydźwięku. Autorzy piosenki wylewają swoje żale na świat Hollywood, pokazując, że pod tym blichtrem i blaskiem skrywa się tak naprawdę wiele brudu.

AMBER BURGOYNE MISTY BLUE (2020)

Dziewczyna z gitarą akustyczną siedzi gdzieś wysoko na klifie i ma przed sobą wody Morza Północnego. Taki obrazek od razu pojawia się w mojej głowie podczas obcowania z premierowym numerem “Misty Blue” brytyjskiej debiutantki Amber Burgoyne, która dotychczas udostępniła nam jedynie trzy kompozycje. Najnowsza przemyca odgłosy beztroskiego dnia spędzonego na plaży (fale, mewy) i łączy je z nieperfekcyjnym, ale za to pełnym naturalności, refleksyjnym wokalem Brytyjki. Urocze nagranie o lekko retro wydźwięku.

2 Replies to “Luźne taśmy: wrzesień ’20”

  1. “Ribs” zwykle pomijałam, ale ostatnio się do niego przekonałam. Często wracam też do “Californication”. Przesłuchałam “Die Happy” i też mi się spodobało.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam.

  2. Ładna ta Diana Krall. Sevdalizę łykam w całości. Z kolei o Amber Burgoyne pisałem już jakiś czas temu, ale dalej niezmiennie jestem pod wrażeniem. Genialny wokal!

    Zapraszam na nowy wpis.

Odpowiedz na „SzafiraAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *