#1169 Spice Girls “Spiceworld” (1997)

Wydany w 1996 roku album “Spice”, który przyniósł takie przeboje jak “Wannabe”, “2 Become 1” czy “Say You’ll Be There”, sprawił, że na całym świecie zapanowała prawdziwa spicemania. Girlsband Spice Girls, tworzony przez pięć brytyjskich wokalistek, bił rekordy popularności, stając się ikoną ostatniej dekady XX wieku. By emocje nie opadły, zdecydowano się na szybkie skompletowanie drugiego wydawnictwa. Karuzela kręciła się dalej.

Przyznam szczerze, iż nie jestem fanką popowych girlsbandów, i na co dzień wybieram dla siebie raczej żeńskie formacje obracające się w kręgach muzyki r&b/hip hop (Destiny’s Child, TLC, Salt-n-Pepa). W Spice Girls podoba mi się jednak poszukiwanie inspiracji w innych niż popowych krainach, co sprawia, iż twórczość zespołu jest naprawdę barwna i każda piosenka uchodzić może za niespodziankę. Dość wspomnieć flirtujące z trip hopem “Naked” czy hip hopem “If U Can’t Dance” z pierwszego wydawnictwa. Także “Spiceworld” wygląda jak składanka wielu osobnych pomysłów.

When you’re feeling sad and low/We will take you where you gotta go zaczynają swój drugi album dziewczyny ze Spice Girls. Jeśli jakaś piosenka miałaby zostać oficjalnym karnawałowym hymnem, rola ta powinna przypaść dance popowemu, euforycznemu “Spice Up Your Life”. Przywołujący brazylijskie rytmy (samba!) nagranie brzmi nieco kiczowato, ale siła rażenia jest ogromna. Bardziej podoba mi się jednak leciutkie, dziewczęce “Stop”, które ma w sobie sporo uroku charakterystycznego dla girlsbandów ze stajni Motown. Równie oldskulowo brzmi balladowe, wzbogacone sekcją smyczkową “Too Much”, nie mówiąc już o jazzującym, burleskowym “The Lady Is a Vamp” – taki numer wrzucony na niedługą skądinąd płytę podpowiadać tylko może, iż girlsband cieszył się ogromnym zaufaniem swojej wytwórni.

Mi jednak Spice Girls najbardziej podobają się w “Viva Forever” i “Move Over”. Pierwsza z kompozycji uderza w pościelowe, popowo-rhythm’nad’bluesowe klimaty muśnięte promieniami hiszpańskiego słońca. Jest słodko, milutko i bardzo ładnie i chilloutowo. W “Move Over” zaś grupa pozwala sobie na zabawę z rockowymi, gitarowymi brzmieniami. “Spiceworld” dopełniają kołyszące “Saturday Night Divas”; disco-popowe “Never Give Up On the Good Times” oraz dwa kawałki, o których szybko zapomniałam, a które noszą tytuły “Do It” i “Denying”.

“Spiceworld” okazało się być proroczym tytułem. Brytyjski girlsband znów lansował hit za hitem i przekonywał do siebie kolejne rzesze słuchaczy pod każdą szerokością geograficzną. Nic dziwnego. Spice Girls ponownie wyposażone zostały w nieduży zestaw utworów, które (w większości) naprawdę szybko wpadają w ucho. Nie są to oczywiście artystyczne wyżyny, ale nie zapominajmy, iż mówimy o grupie, która powstała, by wnieść trochę radości do naszego życia. Tu udaje im się znakomicie. A ja tylko pomarzyć mogę, by współczesny pop był równie ponadczasowy.

Warto: Viva Forever & Move Over

4 Replies to “#1169 Spice Girls “Spiceworld” (1997)”

  1. Posłuchałam sobie “Move Over” i od razu domyśliłam się, że to musi być z reklamy Pepsi. Fajny kawałek, ale chyba przegrywa z “Viva Forver” – moim zdaniem opus magnum w ich dorobku.
    Pozdrawiam. 🙂

  2. O wow 🙂 Aż takiego flashbacku się nie spodziewałem 🙂 Ja akurat najbardziej z tej płyty lubię utwór tytułowy, ale “Move Over” też wspominam dobrze. Nigdy natomiast nie lubiłem “Viva Forever”, trochę zbyt ckliwe mi się wydawało 😉

    Pozdrawiam i zapraszam na nowy wpis 🙂

    1. Ale namieszałem, z pamięcią już coś nie tak 😉 Miałem na myśli pierwszy singiel, czyli Spice Up Your Life. A teraz idę sobie kupić żeń-szeń 😉

Odpowiedz na „BartekAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *