#1182 Hayley Williams “Flowers for Vases / Descansos” (2021)

Kiedy w połowie minionego roku Taylor Swift wyskoczyła z albumem “Folklore”, na którym jej popowe oblicze ustąpiło miejsca zagubionej w ciemnym lesie indie folkowej wokalistce, zgadywać tylko można było, kto dołączy do niej podczas tego spaceru. Rzeczywistość okazała się być dość zaskakująca, by gdy myślami byliśmy przy nowej płycie Paramore, liderka formacji – Hayley Williams – postanowiła kontynuować solową karierę.

Premiera “Flowers for Vases / Descansos” była o tyle niespodziewana, że nie minął nawet rok od ukazania się krążka “Petals for Armor” będącego debiutem Amerykanki pod własnym nazwiskiem. Fani Paramore musieli chyba z dwa razy upewniać się, czy to naprawdę ich idolka. Tak kobieca i spokojna Williams jeszcze nie była, a muzyka, jaką nam zaprezentowała, znacznie odbiegała od tego, co robiła z zespołem. Artystka zatopiła się w dźwiękach artystycznego, niebanalnego popu zabarwiając go elementami takich gatunków jak indie, r&b czy synth pop. “Flowers for Vases / Descansos” jest ukłonem w stronę współczesnego folku.

Jedną ze swoich prostszych, skromniejszych piosenek Hayley umieściła już na samym początku płyty. “First Thing to Go” jest akustyczną, niepozbawioną emocji kompozycją o trudności wyrzucenia z pamięci osoby, która jeszcze niedawno była nam bliska. Kolejny kawałek, “My Limb”, jest wyrazistszym, lekko filmowym utworem, którego przepełniony powtórzeniami refren zapada w pamięć. Rozbudzenie przychodzi także w słodkiej americanie ukrytej pod szyldem “Over Those Hills” oraz w samej końcówce albumu. “Just a Lover” wieńczą bowiem alt rockowe dźwięki, które są ukłonem w stronę wielbicieli Paramore. Cała reszta to grupa piosenek minimalistycznych i niesamowicie spokojnych, wyciszających. Do grona moich ulubieńców szybko trafiły romansujące z country nagranie “Trigger”, które Williams poświęciła na wspominanie toksycznej relacji; wiosenne, baśniowe “Wait On” oraz kruche, zahaczające o ambient “No Use I Just Do”.

Odkrywanie albumu “Petals for Armor” było jak sięganie do pudełka z czekoladkami z zamkniętymi oczami – nigdy nie można było być pewną, co w kolejnej piosence zaprezentuje wokalistka. “Flowers for Vases / Descansos” jest jego przeciwieństwem. Utwory płyną sobie leniwie w podobnym tempie, a sama Williams nie starała się o zbytnie ich rozbudzanie czy zaskakiwanie aranżacjami. Dla jednych może to być wadą, dla innych zaletą tej płyty. Nie można Hayley odmówić jednego – te piosenki są naprawdę ładnie wykonane i przemyślane, a na docenienie zasługuje fakt, iż rejestrowane były przez artystkę w jej własnym domu przy ograniczonym udziale osób trzecich. Wciąż więcej jest w solowych numerach Amerykanki smutku i żalu aniżeli radości, lecz myślę, że album taki jak “Flowers for Vases / Descansos” może być jej własnym katharsis.

Warto: Trigger & No Use I Just Do

2 Replies to “#1182 Hayley Williams “Flowers for Vases / Descansos” (2021)”

  1. Nie wracałam w ogóle do tego albumu od prawie trzech tygodni i już niewiele z niego pamiętam, w przeciwieństwie do “Petals for Armor”. Największe wrażenie zrobiło na mnie “Just a Lover”, szkoda że ten kawałek jest taki krótki.
    Pozdrawiam. 🙂

  2. Tak jak można wyczytać między wierszami wypowiedzi Szafiry, również uważam, że pierwszy krążek był lepszy, a przynajmniej łatwiejszy w odbiorze. Dla mnie największym faworytem na “Flowers for Vases / Descansos” jest utwór “My Limb”. Głównie dlatego, że czuć w nim sporą dawkę emocji. Choć melodyjności też mu się nie odmówi. Pozdrawiam!

Odpowiedz na „Galaktyka MuzykiAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *