#1184 Arlo Parks “Collapsed in Sunbeams” (2021)

Arlo Parks tak naprawdę urodziła się jako Anaïs Oluwatoyin Estelle Marinho w rodzinie o nigeryjsko-francuskich korzeniach. Zdając sobie jednak sprawę, że mało kto zapamiętałby jej wszystkie imiona, poszła tropem swoich idoli (King Krule oraz Franka Oceana) i wymyśliła dla siebie sceniczny, krótki pseudonim. Myślę jednak, że nawet bez tej zmiany stacjonująca w Londynie wokalistka mogłaby liczyć na uznanie. Dawno żaden debiut tak mnie nie oczarował. Nawet Celeste.

Arlo nie wzięła się znikąd, a droga do wydania debiutanckiego krążka “Collapsed in Sunbeams” trwała dobre trzy lata. Wokalistka pojawiła się w 2018 roku z singlem “Cola”, a niedługo potem opublikowała epki “Sophie” i “Super Sad Generation”. Dobry rok przed premierą pierwszego długograja zaczęła zasypywać nas jego zapowiedziami. W efekcie przed ukazaniem się płyty poznaliśmy połowę jej zawartości, która jest mieszanką nieprzeprodukowanego, skromnego popu, neo soulu i folkowych elementów.

Zaczyna się zaskakująco, bo krótkie intro “Collapsed in Sunbeams” przypomina o poetyckich korzeniach Parks. Dla mnie jednak ciekawsze jest to, co dzieje się później. Arlo prezentuje nam porcję nienarzucających się kompozycji, wychodząc nam na przeciw z muśniętym hip hopem, optymistycznym (Won’t hurt so much forever śpiewa w refrenie) utworem “Hurt”; bujającym, wakacyjnym “Too Good” czy “Hope”, które delikatnie zabarwione zostało psychodelicznymi, indie popowymi dźwiękami i błądzącymi w tle uderzeniami w klawisze pianina. A to tylko początek. Dalsza część albumu kusi oldskulowym, łagodnym “Caroline”, które przywodzi mi na myśl dziewczęce ballady Spice Girls z lat 90. czy równie niezbyt nowoczesnym, rhythm’and’bluesowym “Portra 400”. Warto także zerknąć na krzyżujące pościelowe, rozmyte brzmienia z rytmicznymi dźwiękami “Blush”. Perełkami są “Black Dog”, “For Violet” i “Eugene”. Pierwsza z kompozycji jest mglistym, gitarowym numerem o wzruszającej warstwie lirycznej. Artystka poświęciła bowiem tematykę utworu przyjacielowi zmagającemu się z depresją, do którego wyciąga pomocną dłoń (Sometimes it seems like you won’t survive this/And honestly it’s terrifying). “For Violet” urzeka nocną atmosferą, przestrzennymi wokalami młodej wokalistki i trip hopowymi inspiracjami. To jedyna tego typu piosenka na albumie, ale chciałabym, by Arlo spróbowała kontynuować ten pomysł. Nie mniej dusznym kawałkiem jest traktujące o przyjaźni “Eugene”.

Nie wydaje mi się, by “Collapsed in Sunbeams” przetrwało lata, ale dla mnie debiutancki album Arlo Parks już jest krążkiem, z którym kojarzyć będę bieżące miesiące. To nie tylko porcja po prostu ładnej, ujmującej i dyskretnej muzyki. To przede wszystkim te niezwykłe uczucie, jakoby Parks była moją koleżanką z sąsiedztwa, do której zwrócić się mogę z każdym, nawet najdrobniejszym problemem. Arlo jest tu dla nas, byśmy czuli się mniej samotni. Nie ocenia, nie prawi morałów. Pomaga znaleźć wewnętrzną równowagę. Jest taką cichą bohaterką na miarę dzisiejszych czasów.

Warto: Black Dog & For Violet

2 Replies to “#1184 Arlo Parks “Collapsed in Sunbeams” (2021)”

Odpowiedz na „BartekAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *