RECENZJA: Natalia Szroeder “Pogłos” (2021) (#1255)

Przez długi czas polska wokalistka Natalia Szroeder funkcjonowała w mojej świadomości jako osobowość telewizyjna (lista programów, w których występowała, jest okazała) i dziewczyna jednego z najpopularniejszych raperów w kraju nad Wisłą. Dużo bardziej wolałabym jednak kojarzyć ją ze świetną muzyką, a kawałków, do których chętnie by się wracało, brakowało. Do czasu. Płytą “Pogłos” Natalia resetuje swoją muzyczną karierę.

Puście w niepamięć miałki album “NATinterpretacje”. Zapomnijcie o mającej reprezentować nas w konkursie Eurowizji piosence “Lustra” – polskim odpowiedniku “Monday Morning” Melanie Fiony. Nowa Natalia to ciągle popowa Natalia, lecz gatunek ten w jej ówczesnym wykonaniu jest szlachetniejszy, bardziej gitarowy i zerkający chwilami na lata 80.

Do sprawdzenia nowego projektu Szroeder przekonała mnie najpiękniejsza polska piosenka, na jaką natrafiłam w 2021 roku. Premiera singla “Przypływy” pokryła się z moją wiosenną fazą na twórczość Ralpha Kamińskiego. Wokalista partneruje tu Natalii pakując w ten kruchy, zaaranżowany na pianino kawałek całe pokłady wrażliwości. Jeśli już jesteśmy przy temacie ballad, na album “Pogłos” składa się więcej niebanalnych, spokojnych momentów. Warto zerknąć na niezwykle minimalistyczne, intymne “1-2 X”, w którym piękny, krystaliczny głos Natalii ma dużo przestrzeni; akustyczne “Późne godziny” oraz tajemnicze nagranie tytułowe, w którym wokale zdają się dryfować samotnie po chłodnych dźwiękowych wodach.

Więcej miejsca zajmują na płycie żywsze kompozycje, które przybierają formę tracków zawieszonych między radiowym a alternatywnym popem chętnie muśniętym syntezatorami. Do ich przedstawicieli należą takie utwory jak “Próbujmy w równym tempie”, gorzkie “Powinnam?”, soft rockowe “Poganianki” czy “Para”, która z subtelnej, klawiszowej piosenki przeobraża się w energiczny numer. Do tańców zaprasza błyszczący “pCukier”, a w euforyczny nastrój wprawiają “Początki”. Jest także i pulsujące, słodkie “Prosto”, które kojarzyć się może z popowo-rhythm’and’bluesową twórczością Rosalie.

Nie spieszyła się Natalia Szroeder z wydaniem następcy płyty “NATinterpretacje”. Ten czas, jaki na skompletowanie “Pogłosu” artystka sobie zostawiła, zaowocował porcją jej najlepszych i najdojrzalszych piosenek. Polskiej wokalistce udało się znaleźć złoty środek między wpadającymi w ucho refrenami a nieoczywistymi aranżacjami, które sklejają się w album spójny i bardzo równy.

Warto: Przypływy & Para

2 Replies to “RECENZJA: Natalia Szroeder “Pogłos” (2021) (#1255)”

  1. Wspominałaś w jednym z komentarzów, że skupiasz się teraz na tegorocznych wydaniach. Może przeskoczyłabyś dwa albumy Chvrches i zajrzała do ich ostatnio wydanego “Screen Violence”?

Odpowiedz na „Zuzanna JanickaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *